Post Pt cze 04, 2010 10:48 am

Eksperyment „NIRVANA”- relacje

Eksperyment „NIRVANA”
został przeprowadzony 23 maja 2010 o godzinie 22:00. Oto kilka słów wstępu od Zbyszka, a potem relacje uczestników.

WSTĘP
Właściwie to nie mamy co się zajmować przelewaniem energii ,może spróbujmy coś niezwykłego. Najpiękniejszy ze wszystkich możliwych eksperyment to wskoczyć w grupie w nirwanę.
Zrobiłbym tak. Utrzymujemy się przez kilkanaście minut we współczuciu, wzruszając ile wlezie, ile się tylko da wyciągnąć z tych doznań.
Potem koncentrujemy się na jednym z nas , starać mu przelać najpiękniejsze na co nas stać. Ten co dostanie, siedzi cicho i nie opuszcza ciała, siedzi w bezruchu i jedynie potęguje doznanie . Jeżeli mu się zaświeci przed oczyma i ogarnie go radocha, to obserwuje co mu się robi, by zdać pozostałym relacje..

I na zmianę, 3 razy wysyłamy a raz słuchamy.

LISTA CHĘTNYCH :
RUGWA
WARMINE
ZBYSZEK
DRAQ
Malo nas a wiec ślemy wzruszenie i radochę przez 10 minut , ekspo trwa 40 minut przesyłanie dla każdego 30 min i 10 odbiór.
Przeyslamy wedle listy . Najpierw wysyłamy do Rugwy 10 min. Potem o 22:10 do Warminy, o 22:20 do mnie, a potem do Draqa.
łatwe z zegarkiem do synchronizacji.

Jeżeli jeszcze ktoś dołączy to dochodzi automatycznie do listy.

RELACJA RUGWY

Przy nastrajaniu się do eksperymentu korzystałam z afirmacji z cyklu : JAM JEST. Po chwili moje niefizyczne serce zaczęło bić szybciej, a w jego miejscu poczułam Chrystusowe serce, oplecione różami. Zaraz zobaczyłam tez postać Jezusa, który usiłował mi coś pokazać. Z początku odebrałam to jako gra w golfa lub krykieta; Jezus cos wypuszczał z rąk po trawie. Domyśliłam się później, że były to zwierzęta. Jednym z tych zwierząt był ognisty lis, a samego lisa zobaczyłam jeszcze kilka minut później, w czasie, gdy inni uczestnicy eksperymentu mieli mi przesyłać energię. Dopiero po całym ekipo załapałam, że ognisty lis to: FireFox po angielsku, a tak właśnie nazywa się przeglądarka internetowa, z której korzystam. Po co mi ta informacja? Nie wiem, nie będę wymyślać.
W każdym razie. Zaraz po 22, w ciągu „moich” 10 minut wyłapałam parę ciekawych wizji. Bardzo wyraźnie widziałam Warmine, która pojawiła mi się na pagórkowatej łące obok wielkiego iglastego drzewa – pomyślałam, że tym drzewem może być cedr. Od razu cofnęło mnie świadomością do eksperymentu, który przeprowadzaliśmy na oobezlocie. Wtedy to ja i Warmine zobaczyłyśmy drzewo zamiast zamierzonej przez nadawców piramidy. Znów siedziałam na tym samym miejscu, co podczas zlotowego ekipo; widziałam bardzo wyraźnie wszystkich uczestników. Zobaczyłam i poczułam jak Warmine za pośrednictwem niematerialnego drzewa rozprzestrzenia złoty pył energii miłości. Poczułam bardzo przyjazną energię, po czym cofnęło mnie znów do wizji z drzewem na pagórkowatej łące. Przez cały czas odbierania przeze mnie energii Warmine znajdowała się w pobliżu owego drzewa.
Przez chwile zobaczyłam tez niemrawo Zbyszka w czerwonym sweterku i poczułam palące ciepło w moim fizycznym ciele w miejscu splotu słonecznego. To ciepło rozchodziło się wokół i w głąb mojego ciała – jakby ognista obręcz na wysokości właśnie splotu i wątroby. Dla lepszego zrozumienia tego zjawiska pojawiło mi się przed oczyma jakby ogniste oko, które stopniowo przemieniło się w ognisty wir.
Nadszedł czas, bym stała się „dawcą”, a moją pierwsza odbiorczynią była Warmine. Poczułam jak ze środka mojego ciała, na całej długości tułowia – wzdłuż kręgosłupa i głowy, wypływa bardzo przyjemna, miłująca energia . Szeroki na kilka centymetrów pas światła przenikał moje ciało od tyłu i wychodził przodem wprost do Warmine ;)Zastanawiałam się, co jest źródłem tej przyjemnej energii i poczułam, ze ja jestem tylko przekaźnikiem, a energia przepływa przeze mnie. Zobaczyłam i poczułam, ze „leżę w Jezusie” :Dtzn. poczułam, że moje większe od fizycznego ciało jest Jezusem, a moje c.f. się w nim zawiera i stapia się z nim. Ogarnęła mnie miłość i od tego momentu zatraciłam poczucie mojego ciała fizycznego. Przy tej błogości przesyłania Warmine energii zobaczyłam malutką sarenkę, która przemieniła się w bohatera z kreskówki Disneya pt. : „Bambi”.

Przyszła teraz chwila na transfer do Zbyszka – od razu zaczęło mnie piec w splocie słonecznym i w obręczy wokół niego. Poczułam ojcowską miłość Jezusa, w którym ciągle leżałam :Di zobaczyłam jak wraz z Jezusem wypuszczamy z dłoni białe gołębie do Zbyszka – bardzo wzruszająca i pełna światła scena. Zobaczyłam potem Zbyszka w szkolnej ławce, poczułam, ze dzieci go nie akceptują, bo jest „inny” – wysłaliśmy z Jezusem do małego Zbyszka kocięta na pociechę :)Przez chwilę postrzegałam Zbyszka jako wilka, a Jezusa wokół mnie jako niedźwiedzia, po czym przypomniało mi się, jak kiedyś Zbyszek opowiadał mi o psach. Zarówno wtedy jak i teraz zobaczyłam rodzinny dom Zbyszka, wybudowany nieopodal jeziora/stawu i lasu. Widziałam jak codziennie Zbyszek chodzi do szkoły polną droga. Widziałam także Zbyszka wśród trzcin i tataraków nad stawem. Obok tego stawu rosło sporawe drzewo – cos jakby wierzba – i właśnie w tym drzewie młody Zbyszek znajdował ukojenie i zrozumienia dla swoich trosk. Nie wiem, jak było naprawdę, ale poczułam, że samotne zbyszkowe chwile nad jeziorem były dla niego nieocenione.
Przyznaję, ze całych 10 minut wysyłania do Zbyszka światła nie wytrzymałam, bo za bardzo mnie w tym brzuchu paliło i energia rozpierała mnie.
Gdy przyszła kolej na Draqa, wysyłaliśmy mu z Czizasem malutkie kózki i owieczki, a potem to już w ogóle wszystkie możliwe malutkie zwierzątka wysypywały się nam z rąk^^ Palenie w splocie słonecznym rozszerzyło się na moje płuca i serce. Po chwili poczułam, że staję się płucami – mnie nie ma. Byłam płucami, przez które zamiast powietrza, przechodzi złoty pył miłości. Każdy wdech i każdy wydech to wpompowywanie i wypompowywanie miłości we mnie i przeze mnie. Już nie ukierunkowywałam światła, ono rządziło się swoimi prawami. Z ta świadomością zakończyłam eksperyment.

RELACJA WARMINE
Przed samym eksperymentem wzbudziłam w sobie wiele współczucia. Wyobraziłam sobie co przeżywają ci ludzie, których domy i majątki zostały podtopione. Nie było to trudne gdyż sama parę dni temu odczuwałam duży strach gdy woda była praktycznie koło mojego domu.

Wybiła godzina 22:00. Czas na ukochanie Rugwy ;)

Skupiłam się by wytworzyć tylko jeden kanał, którym płynęłyby moje uczucia i nie rozbiegały gdzieś w przestrzeń.
Darzę Rugwę wielką sympatią więc pozytywne wibracje wręcz same popłynęły. W mojej klatce piersiowej pojawiło się jakby odrętwienie i serce zaczęło mocno i gwałtownie bić. Odczuwałam je aż na powierzchni ciała. W splocie słonecznym dało się odczuć pieczenie. Starałam się przekazać Rugwie same uczucia, bez wizji, ale nie dało się bo automatycznie mentalnie mnie do niej przenosiło. Najpierw byłam u siebie w pokoju i dużo do Rugwy mówiłam. Opisywałam jej jak ją odbieram, co do niej czuję a każde moje słowo zamieniało się w emocje. Miałam tylko przesyłać, ale i sama odczuwałam wewnętrzne ciepło. Przeniosło mnie do jakiegoś pokoju, siedziała na fotelu Rugwa, nie przyglądałam się, skupiłam się tylko na niej. Podeszłam i wtedy przelałam jej całą moc uczuć przyjaźni i miłości jakie w tym momencie się we mnie wytworzyły. Przypomniałam sobie wtedy jak spotkałam się z nią i Draqiem na dworcu PKS w Turku gdy mieliśmy jechać na zlot. Wtedy to samo czułam. Gdy tak ją przytulałam pokoju już nie było, dokoła zrobiło się zielono. Cofnęło mnie znów do mojego domu. Godzina 22:05. Wydawało się, że czas tak wolno płynie. Miałam wrażenie, że mimo iż na chwilę oderwałam się od przekazu to i tak jestem z nią połączona i uczucia nadal płyną. Zamknęłam oczy. Zobaczyłam, że na mojej klatce piersiowej pokazało się serce a z niego wyleciał biały gołąb. Był on jakiś świetlisty, niematerialny, jakby był czystą przyjaźnią. Wzbił się w powietrze a potem już zobaczyłam jak jest przy Rugwie i trafia wprost do jej serca i się rozpływa. Po tym wszystkim musiałam trochę odetchnąć bo cały czas miałam wrażenie, że nie mogę przerwać przepływu uczuć do Rugwy. Tak mnie wciągnęło ;)

Godzina 22:10. Czas na mnie.

Zamknęłam oczy i całkiem się odprężyłam. Przez jakiś czas zupełnie nic nie czułam. Nie miałam też żadnego obrazu przed oczami. Po prostu ciemność. Potem zauważyłam, że mimowolnie zaczynam się uśmiechać ciałem fizycznym. Robiło mi się tak wesoło jakby ktoś opowiadał coś śmiesznego, ale nie towarzyszyły temu wizje. Obserwowałam jak moje ciało ma radochę. Po może 5 minutach coś się zaczęło zmieniać. Dobiegały do mnie słowa. Najbardziej odczuwałam Rugwę. Mówiła: warminka fajna jesteś i zobaczyłam jej uśmiechniętą twarz. Przeniosło mnie gdzieś, w jakąś nieokreśloną przestrzeń. Dostrzegłam Rugwę i Draqa siedzących koło siebie i trzymających się za ręce. Oboje mieli zamknięte oczy i się uśmiechali, widziałam jak przesyłają mi swoją energię przyjaźni. Byłam jakby obserwatorem tego zdarzenia. Wtedy Rugwa mnie uziemiła, nie pozwoliła się tylko przyglądać hehe. Ogarnęła mnie nadzieja, jakaś dziwna tęsknota za nimi obojga, ciepło na duszy i przeświadczenie że świat jest piękny ;)jeszcze dodam, że już pod sam koniec widziałam jak Draqu i Rugwa wysłali do mnie kotka, który mi się łasił do nóg. To chyba był ten kot ze zlotu.
Co do Zbyszka… jego praktycznie najmniej wyczuwałam. Żadnych uczuć tylko jakby podziw nad moimi oczami hehe ja nie wiem co on w nich widzi :Daha i usłyszałam jakby gdzieś tam wewnętrznie do mnie mówił warmina odczuj to. Tylko tyle niestety odebrałam .

Godzina 22:20. Czas na ukochanie Zbyszka ;)

Żeby za bardzo się nie zamotać postanowiłam do każdego z was podchodzić podobnie. To znaczy rozmawiać z wami i opisywać co do was czuję, jak was odbieram, jacy jesteście i ile dla mnie znaczycie. Także bardzo mi się spodobał ten patent z gołąbkiem bo to było piękne i słałam go do każdego :)Ok. ale od początku.
Ciężko było mi się “podłączyć” do Zbyszka. Jakby miał w sobie jakąś blokadę. Gdy mi się to udawało to czasem mnie znienacka wyrzucało z transu. Zachciało mi się z tego śmiać, że tak sobie skaczę i pierwsze moje połączenie uczuciowe wyglądało tak: halo halo Zbyszku tu warmine, skup się chłopie bo cię zacznę łaskotać. :D
To jakby podziałało bo przeniosło mnie do niego. Siedział na jakimś krześle. Dłonie na kolanach, oczy zamknięte, mina surowa, bardzo skupiona, miałam wrażenie, że jest spięty. Usiadłam na podłodze i tak chwilę się mu przyglądałam uśmiechając się i przesyłając mu dużo sympatii. Wcale na mnie nie reagował. Zaczęłam do Zbyszka mówić. Opowiadałam, że bardzo go lubię, darzę dużym szacunkiem, że go podziwiam, jest naprawdę ambitną i ciekawą osobowością. Bardzo się cieszyłam, że go poznałam. Każde moje słowo zmieniało się w uczucie. Słowa to była tylko oprawka dla tego co one zawierały. Wróciłam do swojego pokoju. Zebrałam w sobie całą moc przyjaźni jaką poczułam do Zbyszka i znów pojawił się gołąbek. Tym razem nie wyleciał on z mojego serca ale z nieba rozświetlonego złocistymi promieniami. Obserwowałam jak leci do Zbyszka i tu mnie trochę zaskoczył bo nie wleciał tak jak Rugwie do serca, ale do jego głowy. Rozpłynął się a ja wiedziałam, że dał Zbyszkowi całą esencję uczuć jakie chciałam przekazać.

Godzina 22:30. Czas na ukochanie Draqa ;)

Przyznam się, że Draqu dostał ode mnie największą dawkę uczuć. Ale w końcu to mój braciszek więc chyba wybaczycie ;)Chociaż muszę powiedzieć a może już powiedziałam, że przez cały ten eksperyment najmocniej wyczuwałam Rugwę.
Do Draqa nie musiałam nic mówić, od razu narzuciły mi się myśli: Mateusz ty wiesz.. w tym momencie moje serce zaczęło wręcz kołatać, mało się z piersi nie wyrwało i wielkie ale to wielkie gorąco i pieczenie w splocie słonecznym mnie złapało. Nie przeniosło mnie do niego nawet na chwilę. Ukazała się tylko jego uśmiechnięta twarz i oczy mówiące: tak wiem. Staliśmy się jakby jednością. Całkowite połączenie, które trwało prawie przez cały czas jaki miałam mu poświęcić. Wylewała się ze mnie miłość, szczera czysta i wdzięczność. Nie taka miłość jak do chłopaka, żeby nie było ;)tylko taka hmm jak do bratniej duszy, którą zna się całe życie. Na sam koniec jak do wszystkich wysłałam do niego gołąbka przyjaźni, który wchłonął się w piersi Draqa.

RELACJA ZBYSZKA
Już od 21 godziny , spoglądałem na żonę pełen obaw, lękając się trochę jej reakcji. Mieliśmy przecież wspólnie oglądać film, miał być rodzinny wieczór.
Wyczula ona coś i doglądało mnie co rusz jakoś podejrzliwie. Właśnie chyba dlatego o 22 godz, przyszła do mnie rozżalona wypominając mi zepsute drzwi i mnóstwo moich niedociągnięć , gdy tym czasem ja się znowu łącze z matka ziemia. Ha, znowu się łączysz z Pomarańczą, spojrzała rozżalona..
NIE DASZ RADY, słyszę gdzieś za plecami NP-ka. Czas nagli, już się zaczyna ćwiczenie.
Uspokajając żonę, czułem swoja porażkę.
Usiadłem na dziecięcym pomarańczowo czerwonym fotelu, opierając niewygodnie glowe na na zdjęciach małych dzieci rozwieszonych na ścianie,- obecnie po dwudziestce. Wtedy wpadłem w rodzaj zamyślenia, moment w którym rejestruje otoczenie, kreując potem swoje sny widzianymi w tym stanie przedmiotami, właśnie tymi, które wprawiły mnie w tym momencie w zdziwienie. Rodzaj wewnętrznej koncentracji, przypominającej stan o którym mówi Bruce Moen, mając na myśli zginanie niefizycznego palca. Bylem świadomością astralna, rejestrująca łapczywie dziwności, by wykarmić sen przedmiotami.
Trochę mnie jeszcze mroziło po rozmowie z zona i odciąłem się od astralnego ciała, nabierając dystansu do tej chłodnej emocji. Nie pomyślałem wtedy , ze moje ciało astralne może przyjąć rozsierdzone grymasy i pomimo, ze jestem od niego rozdzielony, to można wyczytać tą emocje z jego postawy i zachowania. Bylem przecież skoncentrowany na planie mentalnym nie mając z tym typkiem niczego wspólnego. Ha,- myślę sobie, ale jak wydobędę teraz z siebie wzruszenie, bez ciała astralnego. Nie dało się.
Zacząłem wiec rozmawiać z Rugwa o przeczytanym tekście z Jezusem i Świętym Duchu, przypuszczając iż jego dary, mogą być tematem kolejnego ekspo.
Treści rozmyślań, nie jestem teraz w stanie odtworzyć, gdyż myśli szybowały we mnie jak huragan. Z jej wypowiedzi wynika, ze fragmenty naszej rozmowy sobie niewizualizowana, czerwona koszulka, to chyba ten ciemnopomarańczowy fotel, a staw, i drzewo wspaniale są trafione. W rozmowie wniknęła w moje wspomnienia. Z tym samotnym Zbyszkiem, to zapewne współczucie ( konflikt na forum) a może rzeczywiście coś we mnie znalazła, o czym ja nie chce pamiętać i wyparłem z . Dystansując się do emocji wyparłem się również wzruszenia, rozmyślając nad tym zjawiskiem, wspomniałem twój list o dorosłych( historyjka z pieskami)
*
Przy Wrminie miałem trochę problemów z połączeniem. Odciąłem się od ciała astralnego tak bardzo, ze niczego nie bylem już w stanie odczuwać. Nie dało się, no może trochę się obawiałem zony z tym przelewem wzruszenia do dziewczyn, czując w sobie skrepowanie.
Gdy tak się wstrzymywałem, to zdarzyło się coś ciekawego. Jakiś wewnętrzny uśmiech się przedarł mi w głowie. Powiedziałem, wewnętrznie rozdzielony w sobie, to ja się będę śmiał, dziwiąc , ze pomimo dystansu do emocji, przedarło się we mnie uczuciem wesołości.
Czyżby wesołość była z innego planu niż astralny?
Zacząłem testować to doznanie, moglem się uśmiechać, napięcie w astralnym zmalało. O miłości nie było nadal mowy, ale moglem się uśmiechać, słać wesołość.
Gdy się roztańczyłem, to pojawiłem się przed Warmine, huśtając zamaszyście w powietrzu spoglądałem jej w oczy. Nieostra w kształcie, spojrzała chybcikiem w moja stronę, może przypadkowo, cofnęło mnie do ciała.
*
Przy Draqu bylem dziwnie napięty. Ach tak , obiecałem mu te filmy i pewnie ciągle pamięta. I ta wypowiedz na forum , ze sektę robię a ludzie zmyślają weryfikacje, jak mu przesłać wiec piękne uczucia, gdy chce się mi z nim dyskutować i przekonywać do ekspo. .
W którymś momencie ocknąłem się na łózko, -znowu doszło do rozdzielenia czegoś we mnie i obserwowałem jakby z zewnatrz wypowiadane moje słowa.
TAK TO JA NIE CHCE.
Ups, nie postrzegłem wtedy, ze wyszedłem z ciała i leząc przecież na łózko a nie siedzę na dziecięcym fotelu.

Kończąc ćwiczenia bylem zdruzgotany, gdyż jak zwykle myślałem ze nawaliłem ekspo i wyjdzie wielka lipa.

RELACJA DRAQA
Tuż przed eksperymentem objadłem się niepotrzebnie i ciągle ściągało mnie do ciała fizycznego. Nie koncentrowałem się na początku zbytnio na nikim, tylko na sobie. Oczyściłem się trochę, potem wypowiedziałem afirmacje :). Gdy ujrzałem nad moją głową białe światło to nagle zaczęły się lekkie wibracje i wtedy mogłem zacząć. Najpierw utuliłem rugwe. Potem warmine, zbycha i zrobiło mi się ciężko na żołądku. Znowu ściągnęło mnie do ciała i jakoś doświadczeń była bardzo słaba. Szczerze mówiąc słabo pamiętam to co sie działo, przypominają mi sie jeszcze drzewa, natura-podczas odwiedzania Zbyszka. Potem z rugwa trzymaliśmy się za ręce :). W pewnym momencie zrobiło mi się twardo w spodniach :Da wtedy rugwa oznajmiła, ze właśnie mi energia jest wysyłana. Bardzo chętnie wziąłbym udział w następnym takim doświadczeniu, tym bardziej że teraz warunki fizyczne nie odpowiadały mi i ciężko było się zaangażować. Pozdrawiam.

Rugwa
Przypomniało mi się jeszcze, że na początku mojego doświadczenia pomyliłam Jezusa z prezydentem USA, który gra w golfa :DJak ktoś miał jeszcze Obamę, to by nie było nic dziwnego;)
pozdro
Zbyszek:
Hej Rugwa, zapomniałem coś dopisać.W dzień eksperymentu, bylem z rodzinka na spacerze w lesie. Tydzień wcześniej u tej samej rodzinki, na urodzinach, graliśmy w zgadywankę. Każdy miał przyklejona kartkę na głowie z czyimś nazwiskiem i miał je nadzmysłowo odgadnąć Na mojej kartce był napisany Obama.
W czasie rozmowy, poprosiłem cie o pomoc, w opracowaniu paru zagadnień religijnych, korygowaniu błędów. Wysłałem ci relacje nie poprawiając samemu byków w mojej relacji( niemiecka klawiatura). Robię to zawsze przy pomocy Firefoxa. Tym razem, jakoś stwierdziłem, w świadomym planie, ze puszcze relacje bez poprawek. Mogę się jedynie domyślać jak mogla przebiegać nasza rozmowa na półświadomym planie, w którym nie mailem w pełni kontroli..

Bardzo ucieszyło mnie to spotkanie z Warmine. Zwłaszcza to odcięcie się od emocji, przyniosło mi sporo nowego doświadczenia. Nie widziałem jej i nie czułem . Zrozumiałem , co się dzieje w człowieku gdy kwaśnieje i odcina od astralnego planu, ślepnie mu wyobraźnia i staje się nieczuły na delikatne doznania. Nie słyszałem jej slow , ze będzie mnie łaskotać ale odczułem uśmiech , rodzący się bez powodu we mnie. Sledze od dawna rozmowy cieni , szukając w nich jakich reguł i zasad.

Zbyszek

Hej Draqu , ja tez się przejadłem, często to robię. Ratuje się wtedy pewnym trikiem. Gdy coś szwankuje w brzuchu, to wytwarzamy rodzaj czernidła, które się zbiera i dostarczy nieprzyjemnego ucisku. Wyciągam wtedy tą nieprzyjemna emocje rękoma. Uśmierza to natychmiast nieprzyjemne doznanie, do czasu aż się znowu uzbiera. Tyle, ze najczęściej do tego czasu, brzuch jakoś sobie radzi z trawieniem i jest już mi trochę lżej.
Tak jakby, nie sam organ dostarczał uciążliwego doznania a gromadząca się astralna substancja w tym miejscu, powstała przy zaburzeniu trawienia.

Eksperyment wyszedł bardzo dobrze. Motyw gołąbka jest rewelacja. Jest on symbolem zsyłającego dary przez Ducha Świętego. Ten symbol wytworzyliśmy jakoś wspólnie.
Wspaniała weryfikacja:)
Jeżeli macie siły to przeprowadzajmy częściej takie ekspo,. Ćwiczenie jest dosyć intymne, ale doskonale rozbudza wrażliwość i ćwiczy percepcje niefizyczna. Samemu nie jest się w stanie, rozpoznać połączenia bez weryfikacji. Tak jak z ta głową na zlocie. Gdybyście o niej nie powiedzieli, to bym nawet się nie domyślił, ze to w ogolę jest coś takiego możliwe.

Co do weryfikacji, pamiętajmy, ze od ćwiczących zależy co się postrzega z tego co się odbywa w niefizycznym świecie. Brak weryfikacji ,znaczy najczęściej brak koncentracji na ćwiczeniu lub ignorowanie delikatnych doznań,- jednym słowem ignorowanie własnego umysłu i duchowa ślepota.
Dodatkowo utrudnieniem jest dostrajanie się do rożnych planów, uczestników. Jeden może być w astralnym dostrojony a inny do mentalnego planu i nie znajda wspólnej płaszczyzny.
Wtedy o spotkaniu świadczą pojawiając się podobne obrazy astralne, lub myśli.

Bardzo interesuje mnie powstawanie blokad emocjonalnych i dlaczego jedynie wesołość, spośród wszelkich piękności, potrafiła się przedrzeć przez moje zasieki.
Rozsupłajmy czym jest nirwana☺
cialka.net