wyprawy mentalne- wspolne eksperymenty, nawet te na 2012 :)


Chcesz przeprowadzić badania/eksperymenty, a nie masz z kim i nie wiesz jak to zrobić, zajrzyj tutaj, a wszystkiego się dowiesz, pomożemy Ci w tym, z pewnością ktoś chętny zgłosi się do twojego zespołu.

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post Cz sty 14, 2010 3:43 pm

Re: 2012- wyprawy mentalne

Miedzyforumowe akcje- kontynuacja watku odyseja 2012
Fakt coś nie gra z tymi grotami, takie one chyba prawdziwe. Masz racje Sorrow. Mmoże lepiej się spotkajmy bez powodu w 23. Wołamy się w szarości i namierzamy identa, opowiadając dowcipy. Zalejemy astral świeżym żartem, niech się nami nie martwią, tym całym ludzkim rozwojem. Lecimy do biura nowych dowcipów. Brus wspominał , ze jest takie i wszyscy chętnie tam zaglądają w śnie, gdy się nacierpią pod dostatkiem w życiu.
Jeśli ktoś coś usłyszy to wkleja potem na forum
Gdy chciałem odzyskać jedna panienkę, mówiąc jej zniecierpliwiony ze jest gupia, to Npk-przygadał mi, ze to ja jestem wariatem, opowiadając historyjkę:
Powiesił się facet i wisi ze 100 lat. Cale te lata cierpiał i żałował za swój czyn. Na końcu zerwał sznurek i powiedział :
Eeee, dobrze ze się powiesiłem, ale dlaczego dopiero teraz go zerwałem.

NOWY EKSPERYMENT: UWAGA UWAGA
Kto chętny to się wpisuje.

Ta niedziela 22 godzina rozpoczynamy kabaret. Przeprowadzamy eksperyment przez cala noc. Robimy sobie wesołe dowcipy z astralna dekoracja i podsłuchujemy wesołych niefizycznych:)

Cel; spotkanie w grupie i pośmianie się.
Chętni na pogaduchy.
Odnawiam, kto jeszcze szykuje sie z nami na kabaret?
lista uczestników. Dołączyła Sosna, babka w zielonej czapeczce, straszna zdolniacha.
10,- osób już się zgłosiło.
Sorrow
Gray
Chyba Conchita
Ajzis26
Crow'u
Korna
Paul 023- brusowiec
Roxane, -brusowiec
Sosna- wolny strzelec
Zbyszek- cialkofrenik

OPIS STRACH EKSPERYMENTÓW ODYSEJA I GROTY WINGMAKERS

http://cialka.net/bruce-moen-wingmakers_1970.html
cialka.net

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post Wt sty 19, 2010 10:30 pm

Re: 2012- wyprawy mentalne

Ćwiczenia dobrze się powiodły. Później wkleję ich przebieg.

W przyszla niedziele lecimy na Haiti, akcja rozgłoszona będzie na 3 forach. Kto chętny proszę się wpisać. Niejeden człowiek siedzi jeszcze pod gruzami i nie wie , ze się przefazował na stałe.[b]

Tym razem poważna akcja, czas nagli. Ta niedziela -od 22 do 24 godziny.


O trzęsieniu dowiedziałem się dopiero dzisiaj, z wiadomości wieczornych.
Cos na forum Brusa pisali ludzie jakieś uszczypliwe uwagi. Teraz wiem o co chodzi. Wlasciwie to nie ma co czekać do niedzieli

Ogłaszam ostre pogotowie. Lecimy na Haiti( poprawiłem) od dzisiaj , każdego wieczoru. Miedzy 22 a 24 godzina. Spotkanie przy krysztale Brusa.
Jutro napisze trochę porad dla początkowych. Nie jestem znawca tematu odzysiwan, ale powinno starczy , reszta to szczere chęci .
Start za 2 minuty.
Lista chętnych
Zbyszek
Ostatnio edytowano Wt sty 19, 2010 11:56 pm przez Zbyszek, łącznie edytowano 2 razy
cialka.net

kronopio

Avatar użytkownika

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 176

Dołączył(a): N lut 24, 2008 8:03 pm

Lokalizacja: w drodze

Post Wt sty 19, 2010 11:19 pm

Re: 2012- wyprawy mentalne

To lecimy razem.
Proponuję rozciągnąc wyprawe na całą nocke. Do rana damy rady!

Nie hawaje ale haiti niedaleko dominikany na morzu karaibskim.
L i b e r t é _ t o u j o u r s

Post Śr sty 20, 2010 12:01 am

Re: 2012- wyprawy mentalne

ohoho poważna akcja, jeszcze mi się przyśni

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post Pt sty 22, 2010 12:48 am

Re: 2012- wyprawy mentalne

A miało być wesoło


3 KARNAWAŁ.- relacje z całego eksperymentu,

14.01.2010 – 01:21
Zbyszek

Fakt, coś nie gra z tymi grotami, takie one chyba prawdziwe. Masz racje Sorrow. Może lepiej się spotkajmy bez powodu w 23. Wołamy się w szarości i namierzamy identa, opowiadając dowcipy. Zalejemy astral świeżym żartem, niech się nami nie martwią, tym całym ludzkim rozwojem. Lecimy do biura nowych dowcipów. Brus wspominał , ze jest takie i wszyscy chętnie tam zaglądają w śnie, gdy się nacierpią pod dostatkiem w życiu.
Jeśli ktoś coś usłyszy to wkleja potem na forum
Gdy chciałem odzyskać jedna panienkę, mówiąc jej zniecierpliwiony ze jest głupia, to Npk-przygadał mi, ze to ja jestem wariatem, opowiadając historyjkę:
Powiesił się facet i wisi ze 100 lat. Cale te lata cierpiał i żałował za swój czyn. Na końcu zerwał sznurek i powiedział :
Eeee, dobrze ze się powiesiłem, ale dlaczego dopiero teraz go zerwałem.

NOWY EKSPERYMENT: UWAGA UWAGA
Kto chętny to się wpisuje.

Ta niedziela 22 godzina rozpoczynamy kabaret. Przeprowadzamy eksperyment przez cala noc. Robimy sobie wesołe dowcipy z astralna dekoracja i podsłuchujemy wesołych niefizycznych:)

Cel; spotkanie w grupie i pośmianie się.
Chętni na pogaduchy.
Sorrow
Gray
Chyba Conchita
Ajzis26
Crow’u
Korna
Paul 023-
Roxane,
Zbyszek

*
Zbyszek
14.01.2010 – 09:50
Wczoraj przed zaśnięciem postanowiłem odwiedzić komnaty śmiechu , gdzieś tam przy centrum planowania.
Cos się rozgościło we mnie i czuje jak zaczyna mi ciągnąc myśli. Początkowo było wymuszane, tak jak bym sprawiał wewnętrzny opór i chciał zbyt gorliwie przyglądać się swawoli myśli w mojej głowie.
Dopiero gdy im zaufałem, tz.dałem myślom swobodę , bez chęci ingerowania w treść wypowiadanych w umyśle zdań, zaczęły się opowieści.
Pierwszy , drugi dowcip, przy trzecim o czarownicy na dyszlu ciągnącej mocą wóz, podskoczyłem do góry. A niech cie, pomyślałem. BŁĄD, trace narratora.
NIE TO NARZĘDZIE, mówi podlatująca czarownica na miotle.
A TERAZ UWAŻAJ.
JEDZIE FACET W WOZIE I PĘKŁA MU KICHA. PODLATUJE ANIOŁ I MÓWI. CHOĆ Z NAMI NIE MA CO ZBIERAĆ.
Wtedy zdałem sobie sprawę, ze po każdym nowym dowcipie zapominam stare. Nie mogę sobie przypomnieć ich treści i wpadam w lekka panike.
Gdy wpuszczałem narratora, coś klikało we mnie i się nie zapisywało. Dopiero, gdy dawałem sobie trochę czasu, więcej odstępów miedzy historyjkami, powtarzając je wielokrotnie moimi słowami, dawały się zatrzymać w pamięci.
TRZEBA ZAPISYWAĆ, skomentował gość w moim umyśle. Przydałaby sie mała karteczka i pisak, by zapisać szkic.
No dobra myślę sobie, a ty wrócisz, dasz rade dalej mówić , gdy ja na chwilkę odzyskam dzienna świadomość?
Zrobiliśmy probe. Narrator, potem ja,- chwilka przerwy na parokrotna powtórkę, i znowu narrator z dowcipem.
Jest , mam pamiętam, mogę je odtworzyć. To chyba te znane pisanie automatyczne , co?
Cisza , goscio uszedł sobie.
Pol nocy spać mi się potem nie chciało.

*
ajzis26
post 14.01.2010 – 10:40
a jestem chętna na niedziele, oczywiście jeśli mi się uda położyć wcześniej :) Pozdrawiam i Owocnych lotów:)

*
Crow’u
post 14.01.2010 – 12:47
Tak tu was czytam i czytam i dochodzę do wniosku że też spróbuję :) Znając życzę położę się później bo coś około 24 ale spróbuję się z afirmować, że chcę do was trafić. Postaram się z obe’ować ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Myślę, że skoncentruję się na Zbyszku, gdyż widziałem jego prace w necie i myślę że to też wspomoże mi odnaleźć jego ident.

BTW poradźcie czy mam się raczej skupiać na obe czy na podróży mentalnej?
Będę wdzięczny za każde wskazówki :) Regadrs

*
Gray
post 15.01.2010 – 10:07
|Wczoraj coś mnie gnało, żeby przetestować to miejsce, ale nic specjalnego nie robiłem w tym celu. Poszedłem spać, ale wiem że wygnało mnie tam :)
Pamiętam, że ciągle komuś dogadywałem żartami, inni podobnie się zachowywali, ogólnie śmiech i żarty.
Ledwo pamiętam w ogóle co się działo, a to też świadczy, że to nie był zwykły sen ;)

*
Zbyszek
17.01.2010 – 02:16

Odnawiam, kto jeszcze szykuje się z nami na kabaret?
W TA NIEDZIELE O 22 GODZ.
lista uczestników. Dołączyła Sosna, babka w zielonej czapeczce, straszna zdolniacha.
*
SORROW
post 18.01.2010 – 13:19
22 godzina ,to dla mnie trochę za wczesna pora ,dom jeszcze tętni życiem , jego ściany dopiero pomału wchodzą w nocne wibracje …
Zacząłem więc po północy ,jak zawsze .Trochę muzyki relaksacyjnej,lekkie przyśnięcie , przebudzenie ,intencja i jazda .Hipnagogie …

Siedzę w pozycji medytacyjnej .Mrok rozjaśnia niezidentyfikowana chmura , robi się jaśniej . Siedzę w jasnym okręgu na ziemi , dookoła obrębu panuje straszny mrok .Gdzie jestem ? Źle trafiłem,bo miało być wesoło , a tu jakiś smutek panuje . [Piekło] ,to tu trafiłem ,tu mnie przekierowało …
Tłoczą się negatywne emocje ,więc luzuję na chwilę. Czuję przez chwilę CF i znowu jestem w okręgu .
Po lewej wyłania się jakiś gość .Mamrocze coś o wózku, albo taczce .Nie słyszę dokładnie , słowa przynosi do mnie jakiś powiew ,dlatego są niekompletne .Smutas myślę .No zrób coś … Gość nagle nieprzerywając marszu otrzymuje skądś jakąś orbitę .Oto wokół jego ciała krąży mini-obiekt ,niczym Księżyc , albo inny satelita . Robi się wesoło ,gość ma zdolności …
Budzę się rano i odtwarzam ostatnie wieczorne doznania przemieszane z masą kolorowych snów .Jestem zły,że nie spisałem na bieżąco, bo sporo mi9 umknęło .

*

Sosna
post 18.01.2010 – 18:38

Wiec tak…około północy związana z Morfeuszem wielkim uczuciem odleciałam do jego krainy….
Ale muszę powiedzieć ,ze nie jestem zachwycona tym co tam zobaczyłam….jeden wielki harmagedon…
Ludzie ..dawno nie widziałam takiego przybicia mentalnego…reeety co za psychoza …a miało być śmiesznie…..
Po pierwsze ludziska łaziły i nie wiedziały gdzie i dlaczego…jakiś ogromny rynek czy plac to był..i znów te “kocie łby” tym razem mokre(jakby po deszczu)…ludzie (mężczyźni i kobiety) ubrani wszyscy w piżamy .jeden w błękitną koszulkę i boxerki w paski…drugi w koszulce “spranej zieleni”..inny w różowej krótkiej przed kolano koszulce nocnej…nie pokazywali swych twarzy, głowy były spłaszczone w dol…jakby liczyli kamienie pod nogami….łazili jedno za drugim, bądź wkoło tego ryneczku….przypominało mi to spacer więźniów albo coś takiego…a ja jakby zawieszona nad nimi…w przestrzeni….krzyczałam,ale oni mnie nie słyszeli…krzyczałam by się zatrzymali ,bo w taki sposób jak chodzą to nigdy nie znajda miejsca, w którym powinni teraz być…machałam do nich z góry …ale nic…nagle jeden z nich spojrzał na mnie …ubrany w szatę biała..jakby prześcieradłem owinięty i zaczął tak strasznie się śmiać…ale to tak histerycznie ,ze aż się dławił…idiota pomyślałam…to miało być śmieszne..(?)…a on na to : i tak sie nie dowiesz gdzie się spotykamy…nie powie ci nikt ..hahahah i śmieje się jak durny…wściekła jak osa pomyślałam…poczekam, nakryje was, znajdę…a on jeszcze raz odwrócił twarz, była zdeformowana..jak z plasteliny ugnieciona i mówi …”dałaś się nabrać….dałaś się nabrać”…
,…..obudził mnie dzwonek zegarka….
podle to..pomyślałam,miało być kabaretowo… :(
…ale odetchnęłam z ulga ,ze to był tylko sen.

*
Zbyszek
post 19.01.2010 – 10:43
Wasze relacjodeprechy aż mnie rozbawiły:)
Do 23 spisywałem następstwa ostatniego eksperymentu Wingmakers.
Zajęty bylem bardzo i nie łączyłem się z kimkolwiek, zestresowany polskimi Trzcionkami. Przetaczałem w pamięci mnóstwo wspomnień ze spotkań, z osobami biorącymi udział w eksperymencie, gdyż rozciągnął się on na kilkanaście osób i ciągnął prawie przez cały tydzień.
O 23 godzinie wskoczyłem do wyrka trochę umęczony pisaniem. Pogrzałem cielsko do błogości nie chcąc nawet o was myśleć.
Zakręciło mnie jakoś jak przed wyjściem z ciała. Pojawiły się mi rożne obrazy. Cześć z nich była odczuwaniem- odczytywaniem własnych myśli z pamięci a niektóre wytworzonymi w astralu sceneriami.
Pojawia się babka w czerwonym ubranku, z grubawa buzia. Sosna się poprawiła?.
Schyla się nad jakimś facetem, pstryk, znikają.
Korytarz jasnego pomieszczenia , długi rozświetlony z otwartym oknem na wprost.
Ooo dobre. Jaka sielanka. Piękne barwy słoneczne, chce widzieć więcej, Obrazy astralne są leprze niż to mdłe widzenioczucie mentalne. Wyklikniecie.
Pojawia się przy mnie wirująca z czerwonymi paskami abstrakcyjna forma, podobna do tej z ostatniego eksperymentu przy Sośnie i kręcącego bąbla z papieru na mojej jabłoni w ogródko. Tym razem brak w nim chaosu, pięknie ułożone w finezyjne linie.
Super, chce więcej wrzeszczę w ciemnicy.
Pojawiam się w pracowni. Odczuwam delikatne przemieszczenie. Ho. Ho . jestem poza ciałem.
Otwierają się drzwi i wchodzi zmarły przed laty znajomy. Śmiejemy się, on świeci. Tracę dostrojenie ale dalej gadamy. Jak tam , co zona na twoja zmianę dymensji?

Trochę późno się robi, godzinę prawie się już wyleguje. Czas wstać , pomyślałem. Pojawia się goscio.

Zaczekaj jeszcze godzinę to zobaczysz coś się będzie działo. Co godzinę, wyjęknąłem przerażony. Tyle mam siedzieć. A gdzie te dowcipy, zapomniałem. Powiedz coś !!
OK, mówi goscio.
Idzie sobie facet i wpada do studni. Przerwa.
To ma być dowcip, wrzasnąłem zjeżony!!
Zaczekaj, i mówi dalej po chwili.
Wychodzi z niej, zahacza o krawężnik i zostaje na stałe.
Sekundy lecą a ja dalej nie wiem czy się śmiać czy rozpaczać.
Domyślam się , ze wali głowa o chodnik, no tak to, tak się bawicie, tam na gorze.
Cisza.
Zdałem sobie nagle sprawę, ze słyszałem dokładnie słowa opowiadającego a następnie wyobrażałem sobie treść dowcipu poza ciałem w tym, no , umyśle. W sumie była mała różnica miedzy jednym a drugim.
Tak jak bym śnił ekstra w śnie, zwieszając się w mentalu:)
Ach, dzięki to jest odpowiedz na moje prowokujące pytanie, postawione wczoraj na forum, te hipnagogi powstające w umyśle:)

Dzisiaj za to wciągnąłem Sosnę na dyskotekę. Sporo było ludzi. Zaciągnęliśmy ja na sile do miejsca, bo stała jak Sosna pod ścianą i ani me ani be. Świeciła trochę w odróżnieniu od ciemnawych i mglistych atrap snu:)
*
Konsekwencje ostatniego eksperymentu. Strasznie się potem narobiło, nosiło informacje z jednego do drugiego. Wyszedł wspólny mega sen. Wpis trochę długawy, pod tekstem Osho,:)
http://cialka.net/ciala-subtelne

pozdro i jeje

*
Sosna
post 19.01.2010 – 13:38
Pol nocy “przesiedziałam” na portalu NK ..jeeeny ile tam było ludzisków …ojjj cały tłum…ale tylko Zbyszek napisał na moim profilu…tylko od niego dostałam komentarz….i to strasznie długaśny…jakby z jakimiś żalami o cos…hhmmm. Myślę sobie “nic ci chłopie nie zrobiłam …coo chcesz…” …a on mi tam dalej i pisze i pisze i nagaduje …tak mnie tym umęczył, ze wstałam i poszłam sobie…co za sen znowu …w takim tłumie ……

*
Zbyszek
post 19.01.2010 – 15:53
O matko a ja niczego nie pisałem, przecież była dysko:)

*
Gray
post 19.01.2010 – 18:43

U mnie nic specjalnego, odpływałem i przysypiałem. W nocy zaś ciągłe fazy, raczej psychiczne, połączenie mnie ze wzorem matematycznym blabla więcej nie pamiętam, wiem, że była ze mną jakaś dziewczyna. Sny to raczej nie były, a coś w stylu nocnego fazowania, niespokojny sen, lekko spociłem się. To samo miałem, w dzień eksperymentu 2 tyg. temu. Mimo, że nie uczestniczyłem osobiście, to w nocy miałem też psychiczne fazy, niespokojny sen i pot, czyli powtórzyło się, nie wiem gdzie mnie wygnało, ale na pewno gdzieś w miejsce dla mnie ciężko zrozumiałe + moje niewyćwiczone postrzeganie mogło zniekształcić.

*
ajzis26
post 19.01.2010 – 19:07
U mnie nic specjalnego, dziwne obrazy się pojawiały ciężkie do zidentyfikowania,ale za to sny miałam niezłe. śniło mi się, że prowadziłam szkolenia dotyczące OOBE, uczyłam innych jak wyjść z ciała fizycznego, miałam OOBE ale w śnie do końca nie byłam tego świadoma, wszystko szło ok do póki jakiś chłopak, który pojawił się z nie wiadomo skąd, ubrany był tylko w bokserkach i strasznie na mnie krzyczał, że źle to robię, że to nie tak itd Strasznie się zdenerwowałam i go pogoniłam, więcej nie pamiętam. Mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej. Pozdrawiam:)
*
Sosna
Znajdź tematy użytkownika
Znajdź posty użytkownika
post 19.01.2010 – 19:58
Witaj ajzis :)
Widziałaś również faceta w boxerkach , niewyrazistość i dziwność miejsca..hhmmm
Czy istnieje prawdopodobieństwo ,ze pognało nas w ta sama stronę tego wieczora (?)
Pozdro !!

*
Zbyszek
post 19.01.2010 – 20:51
Chyba dobrze wyszło dziewczyny. Czerwone ubranie i trochę napuchnięta buzie, po wizycie u dentysty Sosna potwierdziła. Tylko co za koleś ten z bokserkami:)
Co rusz się ktoś nawiedzony zgłasza do mnie na pryv. z jakimiś roszczeniami, a to tak, albo siak, ciągle czegoś nie wolno, albo zabronione. Szwendają się potem ich rozsierdzone mysloksztalty za nami i tyle.
Torebkami takim po głowie i im się odechce:)
Ciągniemy dalej. eksperyment do końca tygodnia. Tym razem bez stresu, noce są przecież długie, może się komos jeszcze coś potwierdzi.
Jesli będę przynudzał na naszej klasie,to wiecie jak zrobić, torebka po głowie aż się obudzę:)
Możliwe, ze z forum Brusa ktoś się nachmurzył naszym kabaretem, gdy na Haiti takie nieszczęście i was pociągnął za sobą.
W przyszłą niedziele startujemy na odzyskania na wyspę? Co o tym sadzicie?
Musi być tam sporo niepokoju. Niejeden człowiek siedzi jeszcze pod gruzami i nie wie , ze się przefazował na stałe.
Jakieś propozycje w przyszłą niedziel, czy startujemy na Haiti?
Czas ponagla do działania.

*
Sosna
Zobacz profil
post 19.01.2010 – 21:36
Słuchaj…może Ty masz rzeczywiście racje…..bo ja jeszcze miałam tego faceta ze zdeformowana twarzą…w tym jakby prześcieradle…cholera …mówiłam ostatnio ….ubolewając nad ofiarami tego trzęsienia…:(
Czyżby jakieś ciałka aż tu do nas trafiły…jeeeny …zaczynam na dobre wszystko rozumieć….o wielu rzeczach się nie pisze, bo i człowiekowi wszystkie szczegóły zapamiętać trudno.Trzeba by spisywać od reki…..ale nareszcie rozjaśnia mi się wszystko…
Jesli chodzi o ciągłość tego eksperymentu ….to myślę Zbychu ,ze warto….co myślą inni…poczekajmy na komentarze…
:)

*
Zbyszek
O trzęsieniu dowiedziałem się dopiero dzisiaj, z wiadomości wieczornych.
Cos na forum Brusa pisali ludzie jakieś uszczypliwe uwagi. Teraz wiem o co chodzi. Wlasciwie to nie ma co czekać do niedzieli

Ogłaszam ostre pogotowie. Lecimy na Haiti od dzisiaj , każdego wieczoru. Miedzy 22 a 24 godzina. Spotkanie przy krysztale Brusa.
Jutro napisze trochę porad dla początkowych. Nie jestem znawca tematu odzyskiwan, ale powinno starczy , reszta to szczere chęci .
Start za 2 minuty.
*
Ajzis26
post 19.01.2010 – 22:05
Witaj Sosna:)
dopiero jak mi napisałaś to skojarzyłam o tych bokserkach. Ale My się nie damy jak to Zbyszek napisał Torebkami takim po głowie.

Zbyszek ja też lecę , przynajmniej mam szczere chęci zobaczymy co z tego wyjdzie.
Ruszajmy!

*
Sosna
Zobacz profil
post 19.01.2010 – 22:11
ajzis już wiemy co mamy robic ….:) torbami po głowie..hahahha niech się tylko pojawi…drań jeden czy drugi,mazepa jedna !!!!
Ruszajmy ludziska !!! ….
….tylko strasznie tam gorąco….nie mogę wejść… :(

*
Zbyszek
post 19.01.2010 – 22:27
ech coś mnie resetuje na łózko, może z 10 minut spróbuje jeszcze raz. Uuuuu, ten znajomek , zmarły, wchodzący do mojej pracowni, tez na głowie miał żółta szmatę na 20 cm. Wyśmiałem go, ze sobie żarty robi. Powiedział,- tkwię w systemie przekonań, musisz mi pomoc. Wteeeedy, to parsknąłem śmiechem, gdyż Wiesiek był bardzo rozsądnym facetem. Zginał chyba w wypadku samochodowym, Był dosyć swarliwym dryblasem:( Ostatnim razem spotkaliśmy się na sylwestrze. Stad pewnie, pojawił się u mnie watek dyskoteki i potańcówek.
Mówiliśmy na niego Kangur, w nocy przypomniałem sobie to podwórkowe określenie.

DZIEWCZYNY!! Od boksującego kangura do bokserek już blisko.
Dobrze, ze Sosna potwierdziła ta czerwona koszule i napuchnięta buzie i ten bokser…..
Pewnie byśmy znowu zignorował te cale widzenia a tak, mamy teraz chociaż jakieś potwierdzenie wspólnej wyprawy:)
Taką samą żółta szmatkę, ściągnąłem kiedyś noworodkowi, dopatrując się w niej nadgorliwej opieki w rodzinie.
Uf, ale te sny są pokręcone, zawiewa symbolami, krążąc wielkimi kolami . Odrobinę nieostrożności i się wszystko plącze, zlewając w jedno, wielkie nieporozumienie..

*
Plywak
post Wczoraj, 11:15
oto moja relacja z niedzieli 17-go:
kładę się do łóżka ok. 23-ciej i próbuję wejść w trans, trwa to długo, przesuwam energię, otwieram czakry, co jakiś czas otwieram oczy, żeby nie zapaść w sen, bo wtedy wszystko byłoby stracone. Przesuwam energię w górę, myśli ze świata realnego obciążają mój umysł.Medytuję, wyciszam swój umysł, wreszcie udaje mi się osiągnąć stan transu na odpowiednim poziomie. Znajduję się w jakimś domu z kilkoma osobami (Obowicze może), dostajemy zadanie obrony twierdzy przed zalewem obcych. Udaję się wraz z innymi do twierdzy, lecimy przemierzając setki kilometrów. Na ten cel otrzymuję szczególną moc, staję się “wojownikiem światła”. Ta moc niesie mnie aż do celu. To miejsce święte, świątynia (ale nie kościół, raczej mauzoleum) w której ma się rozegrać bitwa między siłami światła i ciemności. Spotykam się z grupą obrońców, jestem jednym z wielu, lecz nie wiem kto ile otrzymał mocy. Ale to moi sprzymierzeńcy, ustalamy plan działania.
masz za zadanie bronić odcinka na wieży, tam będzie zmasowany atak wroga
Kim ja u diabła jestem, wybudzam się, rozglądam, jestem bezpieczny, znów zamykam oczy.
to nasz wielki plan, musimy obronić twierdzę, bo ona jest najważniejsza
Dlaczego, nie, nie pytam, skoro lepsi ode mnie tak mówią więc tak musi być, postaram się tylko wykonać zadanie.
To twoja drużyna, nie strać ich, jeżeli przegrasz to już się nie obudzisz
Nie, nie przegram, jestem dobry, a oni mi pomogą. Byłem pewien zwycięstwa. Ale wciąż nie rozumiałem o co walczymy i dlaczego oni chcą tej twierdzy.
Tutaj podejmujemy decyzje ważne dla całej ludzkości, nie możesz zawieść
Pojawia się ON, jest energią, światłością, nadzieją. Nie mówi nic, ale daje nam odczuć swoją wielkość, napełnia nas swoją mocą. Teraz jesteśmy jeszcze silniejsi i pewniejsi.
Udajemy się na swoje stanowiska. Następuje atak wroga. To tylko czarne postacie, jak w grze, trzeba je niszczyć. Są szybkie i przebiegłe, trudno je trafić, atakują setkami, potrafią wspinać się po murach i pionowych ścianach, potrafią skakać. Zalewają cały zamek, chcą dostać się do środka. Niszczymy ich setki, ja sam walczę zaciekle, nie widzę końca, trwa to długo. Przerwa, otwarcie oczu, jestem spocony. I znów wracam do obrony twierdzy, znów walczę. Mijają godziny, a może dni. Spotykamy się w sali obrad, to ogromna komnata, gdzie jest stłoczony lud. A my, wojownicy mamy go bronić. Istoty się kotłują, boją się czegoś. Dostajemy dawkę nowej energii, ale wroga już nie ma. Zrezygnował?
Oddajemy ci cześć najwyższa istoto, która gromadzisz nas tutaj dla swoich celów. Jesteśmy ci wierni i oddani, zawsze stawiamy się na twe wezwanie.
Możecie już odejść, misja spełniona
Wśród śpiewów i hołdów opuszczam to miejsce, pojawiam się w naszym pierwotnym schronieniu. Omawiamy znów cele naszej misji, śmiejemy się i cieszymy. Czy wróg został pokonany? To nie był wróg, to tylko próba naszej wytrzymałości i poświęcenia. A więc jednak. Moc zostaje mi odebrana, czuję się nagi, tylko zwykłym śmiertelnikiem.
Musisz się poddać leczeniu. Nie wybudzisz się już, pozostaniesz tutaj
Ale gdzie to jest tutaj?
W swoim materialnym ciele. Widziałeś rzeczy, których nie można oglądać, zostałeś wtajemniczony, nie możesz odejść
To dobrze, myślę i otwieram oczy. W którą stronę mam się udać, do światła czy w drugą? Nie rozpoznaję kierunków. Właściwie dobrze się tu czuję, po co odchodzić.
_________________
cialka.net

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post Pn sty 25, 2010 11:25 am

Re: 2012- wyprawy mentalne

Na Haiti doliczono sie juz 150000 tysiecy ofiar. Ni pisałem niczego w tygodniu, widząc jak zamiera inicjatywa na forach.
Wczoraj w nocy spotkałem Draqa, przed malowana karta, jakaś mapa, obraz na ścianie, spoglądam w bok leci Ruqwa jak cień .
Następnego dnia dostałem od Draqa maila, , pisał, ze coś tam, po wielomiesięcznym milczeniu.
A wiec sie budzi chłopina:)
Przy odzyskiwaniach należy zachować ostrożność i pozbyć się wnikających w nas form astralnych, czy nawet świadomych jaźni. Mogą zadowkowac w nas i siedzieć sobie, nie rozumiejąc za bardzo co się dzieje.
3 sztuki chwyciłem w poniedziałek na Haiti i dopiero przedwczoraj się ich dopatrzyłem.
Trochę w plecach łupało:)
Założyłem wielkie radio na ramiona i szwendałem się po gruzach, ściągając na siebie uwagę mieszkańców.
W ciągu 2 dni dostałem zaziębienia. Z nochala cieklo jak z kranu i zaczęła się jazda.
Budzę się w nocy, ciemno , idę po papier do nochala, zatykam go i zasypiam. Budzę się znowu.
Patrze,- papieru nigdzie nie ma. Idę jeszcze raz, kładę go na stole. E trzeba spać, może szybciej się wyleczę. Trzymam świadomość z rozgrzewaniem ciała. Ech wyciągam papier z nochala a on się ciągnie na metr. O do diaska a czemu on taki długi, była przecież tyko zatyczka. Spoglądam na stolik , papieru znowu nie ma.
Jakaś babka za to siedzi przy mnie. Chwytam ja czy żywa, Jest szara i ma swoja twardość. Co ona tutaj robi?
A niech sobie siedzi, pewnie to jakiś aspekt opiekuńczy.
Kreci mnie i wpadam gdzieś jeszcze dalej. Dziwne łaskotanie w głowie.
Słysze dzieciaki, mówią po polsku. Będziemy ci pomagać na Haiti. 3 dziecięce glosy.
Przecież odkleiłyście się przedwczoraj od pleców, pytam trochę podłamany.
Możliwe ze sam wytworzyłem 3 aspekty siebie, 3 myślokształty pomocnicze, których utrzymanie przyprawiło mi zaziębienie.

Przy małoświadomych podróżach należy pamiętać by spotkane istoty, te niby cienie, pozostawić w jakimś szczególnym miejscu. Rozładować w nich napięcie lub przywołać jakaś świadomą istotę, by połatała w nas dziury.. Gdy chwycą nas ledwo widoczne cienie rękoma, nie znikać a dokończyć odzyskiwania.
Kiedyś mi się to już przytrafiło. Na warsztatach . Babka wkleiła się mi na plecy i ja zapomniałem. Siedziała sobie u mnie parę dni, aż się jej dopatrzyliśmy ze znajomymi, przy stole, w czasie wesołych rozmów. Niby nic się nie stało. ale po co nosić w sobie obce świadome elementy czy narobione przez nas aspekty współczucia.
Znajomi na zakończenie czyszczą się. Dlatego jest kryształ Brusa. On doładowuje i oczyszcza nas .
Są tacy co puszczają przez siebie kule pięknego, napełnionego miłością światła,-głowa -stopy , wielokrotnie aż się rozluźni cale ciało.
Dostrajają się do czystej bezwarunkowej miłości i tak naładowani po uszy energia, ruszają dopiero na odzyski lub je zakańczają. Na zakończenie również robią sobie prysznic CBM-u plus intencje połączenia zagubionych aspektów.
A wiec odzyskiwacze, trzeba się przygotować, by sobie nie narobić biedy:)
cialka.net

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post Śr lut 03, 2010 12:11 pm

Re: 2012- wyprawy mentalne

Iza nadesłała mi opisy przygód ze swoim psem. Nieprawdopodobne jak potrafiła się wspaniale z nim zestroić.
Sam pamiętam jak mój psiak reagował na tatę, wracającego o rożnej porze do domu z pracy. Stal parę minut pod drzwiami i skakał jak opętany. Po chwil wchodzi tata do mieszkania i witał się z nim wesoło.
Takie przykłady mnie bardzo cieszą. Nie dadzą się wyłgać nauką.
Mam pomysł na kolejny eksperyment. Będziemy potrzebować jakieś zwierzaki lub wspomnienia o nich.
Ćwiczenie będzie trochę trudniejsze, ale co tam. Damy przecież rade!!!
Kiedy s w zoo przyglądałem się wielkiemu akwarium. Nagle wyskoczyło mi z niego wielkie monstrum, przez szybę, zbliżając się do mnie jak wielka ryba. Wstrząsnęło mną solidnie i zatrzepało z wrażenia, gdyż widziana forma była nieostra i wyskoczyła na wprost mnie z duża prędkością, z zamulonej, zielonkawej wody.
Odsunąłem się ździebko przerażony. Po chwil, podpłynął w fizyku wielki zwierzak pod sama szybę. Nie widziałem go dokładnie, gdyż wkrótce znudzony sobie dalej popłynął. Była to jakaś wielka foka, czy najeżony jeleń morski z lornetką?
Osoby nie postrzegające ciałek- myślokształtów, reagują na takie niefizyczne spotkania strachem i nieuzasadniona dla nich obawa, trudnym do określenia niepokojem

OPIS IZY :?
http://cialka.net/moj-pies_2111.html
cialka.net

Post Śr lut 10, 2010 7:52 pm

Re: 2012- wyprawy mentalne

kol. Zbyszku , chcialbym podjac taka prube kontaktu mentalnego , nigdy tego nie robilem wczesniej (kwestie techniczne mozna uzgodnic na jakims czacie ). Mam doswiadczenie w medytacji wiec jest szansa powodzenia . Czy zechcialbys sie zemna w ten sposob skontaktowac ? Czas i miejsce do uzgodnienia . Pozdrawiam.

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post Pt lut 12, 2010 4:30 pm

Re: 2012- wyprawy mentalne

Jasne Merqury , możemy spróbować, W ta niedziele startuj z nami:)
*
A wiec lecimy w niedziele o 22 godz.pod kryształ, ładujemy się energia i szukamy przedstawicieli rożnych ras zwierząt.
Często słyszałem, ze każdy gatunek ma swoja wyższą jaźń. Byłoby to moim zdaniem niesprawiedliwe. My się meczymy z jednym lub paroma żywymi wkładami a tamci mogą się nachapać życia na miliony żywych egzemplarzy. A mrówki, te by dopiero się nażyją.
Były i są wszędzie i widza wszystko, wręcz od zarania dziejów.
Miałem psiaka o którym często śnię. Wybiorę się do niego teraz z pytaniami. Bawiliśmy się do czasu, aż go zona przegnała z sypialni. Obraził się bidulka. Teraz go przeproszę za ta zdradę i spytam jak mu idzie w zaświatach. Przypomnijcie sobie wasze zwierzaki, lub waszych znajomych, Jakieś takie, które wam do serca najbardziej przypadły. Lecimy do nich z pytaniami. Jak się im żyło i co im dało takie zwierzęce życie. Jaka jest różnica miedzy nami i po co ta ewolucja.
Gdy obserwuje zwierzaki, to dochodzę do wniosku, ze są one w takiej samej sytuacji jak my. Ich ciała niefizyczne reagują podobnie do naszych. Jedynie mózgoczaszka nas rożni, nadając nam rożne właściwości.
Powell wyjaśnia brak zdolności do analizy u zwierzaków, brakiem ciała przyczynowego, w którym gromadzimy nasze indywidualne doświadczenia w fizyku. Nie potrafię tego potwierdzić, spróbujmy wiec wspólnie to ustalić.

Masa pytań ciśnie mi się na usta. Pytam wiec o mnóstwo rzeczy. Dzielimy się na forum spostrzeżeniami.

A wiec w niedziele o 22 . 5 minut rozgrzewka pod kryształem a potem do przedstawicieli zwierzaków albo licho wie dokąd.

Lista przyjaciół zwierząt.
Zbyszek leci do psów.( Popatrzę również na rośliny)
Sosna chyba do kotów.
cialka.net

Post So lut 13, 2010 8:07 am

Re: 2012- wyprawy mentalne

Ok , ale czy mógłbyś porozmawiac z 5 min ze mna np. na forumowym czacie w celu wyjasnienia mi paru spraw "technicznych" .Jesli tak to podaj mi na PW termin i godzine (godzina dowolna) .A w sprawie kontaktowania sie ze zwierzakami to przypomnialem sobie iz kiedys podczas medytacji przywolywalem swoja sunie (owczarek niemiecki ) , biegala kolo mnie wesola podczas spaceru "mentalnego".Zauważyłem iz mialo to dobry wplyw na mnie , cos jakby dobra energia plynela z tego psiaka .

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post N lut 14, 2010 9:54 am

Re: 2012- wyprawy mentalne

Egzorcyzmy Eugene Maurey.

Autor spisał w tej niepozornej książeczce swoje trzydziestoletnie doświadczenia z odzyskiwań zmarłych. Z jego badan wynika , ze co 6 ezoteryk jest opętany. Nie myślcie o diabłach ziejących siarka, nasrożonych demonach, czy jakichś innych strasznych bytach. Przez nas przeprowadzane odzyskiwanie zagubionych aspektów zahaczają również o jego definicji opętania. Ten niezwykły egzorcysta, skoncentrował się na osobach ze zwielokrotniona osobowością. W czasie hipnozy możliwe jest wyszczególnienie wielu osobom, nawet kilkadziesiąt rożnych ja, z odmiennym charakterem.
Gdy manifestowały one swoja obecność, to następowały wielgaśne zmiany w ciele gospodarza.
Nagle pojawiała się w kimś cukrzyca lub alergia. Potrafił się nawet zmieniać wzrok człowieka. A wiec nie żarty z tymi zwielokrotnionymi ludźmi.
Do czego zmierzam.?
Sam często wchłaniałem już w siebie rożne osoby. Niektóre z nich, pozostawały we mnie trochę dłużej. Nie zawsze, od razu spostrzegałem ich obecność. Obserwowałem swoje zachowanie i zachodzące we mnie zmiany.
Nie było mowy o jakichś częściach, miałem w swoim planie gości. Ba, co rusz mi się to zdarza☺

Myślę , ze wielu z nas ma podobne doświadczenia, nie zwracając za bardzo uwagi na swoje zmiany nastroju, czy postępowania.

Rozpocznijmy ćwiczenia z oczyszczeniem nas samych. Doszukajmy się w nas dołączonych rożnych czyichś elementów( programy czy energie) jak i świadomych jaźni, które zadokowały w naszym umyśle.
Wspaniale ćwiczenia na samoobronne astralna☺
Wróciłem właśnie z urlopu z nart. Gdy bylem zmęczony to złączyłem się z kimś w Alpach i pomknęliśmy pełni energii, beztrosko wspólnie na nartach.
Po ostatnich śnieniach , Sosna wspominała o mówiących do niej glosach w realu.
Czym one są i czy są dla nas niebezpieczne?

W tym ćwiczeniu szukamy naszych zagubionych aspektów, naszych słabości, przypominając sobie miażdżące nas chwile, w których się nieporadnie kompromitowaliśmy. Szukamy przyczyny tego zachowania i starajmy się doszukać źródła tego niemądrego postępowania. Może znajdziemy w cieniu naszego umysłu, jakieś obce Ja,- sprawce, lub czyjeś aktywującej się sugestie.

Wielokrotnie za naszym niezrozumiałym postępowaniem, skrywają się inni, często wolne od ciała niefizyczne jaźnie, krnąbrne , bez obaw o konsekwencji własnych czynów.
Wyśledźmy ich obecność w naszym umyśle. Chwile w których robimy coś bez troski o konsekwencje, są często tym momentem, w którym musimy być szczególnie ostrożni.
W tym ćwiczeniu uzdrawiamy własny umysł jak i naszych znajomych. Staramy się dociec do źródła agresji, jak i wszelkich przejawów nieporozumień.
Gdy uda się nam je zwizualizować, to prosimy o opuszczenie ich naszego umysłu, czy umysłu znajomych. Przywołujemy przewodnika i prosimy go o pomoc, wyobrażając go sobie w białym świetle.
Może trafimy jedynie na nasze przyzwyczajenia, z którymi się wreszcie rozprawimy.
Gdy dotarłem wczoraj w zapchane we mnie miejsce, to zrobił mi się niezwykle luźno i przeżyłem najdłuższy świadomy sen jaki kiedykolwiek mi się przytrafił.
Chciałbym sprawdzić naturę wchłanianych prze ze mnie jaźni. Miejsce w którym się doczepiają, jednym słowem jak to one robią i po co to robią.
Pisze w pospiechu i mam nadzieje, ze czytelnie sformułowałem cel naszej wyprawy, skierowanej do wnętrza samego siebie. Na dniach spisze relacje, z moich spotkań, z zaprzyjaźnionymi jaźniami, które się o mnie otarły, proponując parę interesujących tematów pod nasze przyszłe wypady mentalne.
Co jest Ważne!!
Jeżeli znajdziemy coś, co nas zaniepokoi , konieczne jest poproszenie przewodnika o pomoc. Przy malej swiadomosci w eksploracjach, nie mamy wglądu w zakulisowe zjawiska. Konieczne jest odprowadzanie problemu do światła, tz, zakończenie uzdrawiania:) Wyobrażamy sobie pomocnika, stojącego obok nas, albo obok wizualizowanego aspektu, który pragniemy uleczyć
Gdy to robimy, to tworzymy naładowany energia myśloksztalt, którym mogą się posłużyć wyższe byty.

Lot do własnego wnętrza w poszukiwaniu obcych bytów i zapodzianych w nas czyichś sugestii.
Niedziela 22 godz, Eksperyment prowadzimy cały tydzień.
Zapraszam chętnych.
cialka.net

Post Pn mar 08, 2010 6:00 pm

Re: 2012- wyprawy mentalne

Przepraszam kol. Zbyszka za nie obecnosc .Jest to spowodowane przerwa w dostawie internetu .

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post Wt mar 09, 2010 10:14 pm

Re: 2012- wyprawy mentalne

Eksperyment Kiler. 14.o3.2012, godz 22.

Coraz mniejszym zainteresowaniem cieszą się nasze eksperymenty. Zanim całkowicie w nas zaniknie chęć do wspólnych wypraw, mam jeszcze jedną na uwadze, najtrudniejsza jaka kiedykolwiek przeprowadzaliśmy. Wybierzmy się do Wyższej jaźni na przeszpiegi. Określmy kim ona jest i jaki związek nas z na łączy. Przejrzałem literaturę w temacie i nie znalazłem zadowalających mnie materiałów. Mowa w nich jest o istnieniu fizycznych światów równoległych, przesuniętych o parę minut i ze każdy z nas, może reinkarnować, po śmierci, nawet do starożytnej Grecji, choć pochodnie w niej już dawno wygasły. Czas nie istnieje, -mówią ludzie. Wszystko jest iluzja, w której nam przewodzi Wyższa Jazn, jak królowa, To ona rozsuwa swe macki w zależności od swoich potrzeb i kosmicznych powinności.
Z własnych doświadczeń wiem, ze nie jest tak fantastycznie, i świat niefizyczny trzyma się reguł, pochodzących z planów powyżej Wyższej Jaźni.
Przestrzeń, którą przypisujemy światu fizycznemu, jest miejscem, w którym jak w worku, znajdują się rożne niefizyczne plany; fiz, eteryczny, astralny, mentalny , przyczynowy i jaźń. Przenikają się nawzajem, znajdując pomimo tego, nadal w tym samym miejscu.
Obserwując wychylające się z nas ciała niefizyczne moglem zawsze określi ich pozycje.
Nie miało to znaczenia, które z ciał niefizycznych. Towarzysz rozmowy posiadając je w sobie, mógł je wypierać do woli, w rożnych kierunkach, Zawsze odbywało się to jednak w jednym wnętrzu.
Jazn tracąc dostrojenie do fizycznego świata, wnika swoja uwaga w jakiś wycinek wklejonych w niego dymensji. Zmienia wtedy swoje właściwości, odczuwając siebie inaczej.
Nowa, postrzegana przez nią rzeczywistość, staje się jej kolejnym światem. Odmienność ją oślepia i nie postrzega, ze skupiła się na innej gęstość substancji, znajdującej się ciągle w tej samej przestrzeni.
Im substancja jest rzadsza, tym Jazn nabiera większej swobody ruchów, tym więcej ich może wykonać. Zanim się ktoś podrapie po nosie, tkwiący w świecie fizycznym, to ktoś inny w planie eteryczny trzy razy go obiegnie a w astralnym może i pól ziemi.
Dla mnie to znaczy, ze indywidualne odczuwanie upływu czasu każdego z nas, jest uzależnione od gęstości w której się jaźń znajduje. Zmieniają się jedynie plany o odmiennych właściwościach, do których się dostrajamy.

Wywołać to może obserwowane anomalie, których jesteśmy często świadkami w świecie fizycznym.
Do czego zmierzam?
Gdy lecę do góry, to w którymś momencie, leci tak szybko, ze już nie nadążam. To właśnie gdzieś tam, w jakimś miejscu, stykamy się z Wyższa Jaźnią.
Nie postrzegam wąskiego wycinka otaczających mnie zjawisk, jedno po drugim a potrafię ich więcej utrzymać na uwadze, co wywołuje we mnie uczucie zaniku czasu. Zmieniam swoje postrzeganie. Nie musząc już wnioskować, ciągnąc myśl miedzy analizowanymi faktami.
Mogę się zatrzymać, wiedząc i rozumiejąc bez konieczności wykonywania myślowego ruchu.
Pomimo tych zmian, jestem ciągle sobą. Zachowuje swoja niezależność i odczuwam siebie tym samym, tyle ze bogatszym.
Kilka razy udało mi się, przekroczyć ten niezwykły stan. Zdobywałem wtedy na chwilkę możliwość podejmowania decyzji. Bylem jednak niezwykle ostrożny, gdyż nieznana mi była gra w której uczestniczyłem. Gdzieś we mnie tkwił ktoś jeszcze, pilnując bym za wiele nie zbroił.
Jak się odczuwa tego kogoś?
Mieści się on w naszej uwadze.
Wiemy wtedy, ze decydujemy wspólnie. Wiemy również, ze brak nam kompetencji i doświadczenia , by w tym planie cokolwiek samodzielnie wykonać.
Przyglądamy się wtedy jego myślom bez obaw, będąc pewni słuszności jego decyzji. Przypomina to odrobinę darzony do kogoś niezwykły szacunek.
Jakieś wewnętrzne przekonanie, ze mamy do czynienia z absolutna sprawiedliwością i modrością.
Pomimo tej niezwykłości, dawało mi się jednocześnie odczuć, ze nie był to ostateczny stan, jaki mogę osiągnąć. Było jeszcze jakieś miejsce o którym mogłem marzyc. Ostateczne poznanie.
Nie wpuszczało ono mnie jednak a było zapewne znane tej wyższej części, mnie samego, mojej Wyższej Jaźni. Tak, jak bym mógł je osiągnąć, jedynie wspólnie z nią.
Zastanawiałem się co powinienem zrobić.
Czy szukać za wszelka cenę połączenia z Wyższą Jaźnią, czy współpracując z nią, kontynuować pełne dynamiki życie samodzielnie.
Przy podejmowaniu tej decyzji, otrzymałem wskazówki..
Tematem tego eksperymentu jest zdobycie przez każdego z nas takich wskazówek, wyjaśnień, co mamy robić i po co to wszystko.
Jaki sens ma nasze życie i jak powinien przebiegać proces naszej integracji z Bogiem☺

Nie zapominajmy, ze koncentracja w medytacji myślą na zagadnieniu, również nas zaprowadzi do upragnionego miejsca,-to droga na skróty.
Nie jest konieczne przebywanie poza ciałem fizycznym, by dokonać najdalszej podroży.
P udanym eksperymencie , podzielimy się wnioskami, spisując drogę jaka wybraliśmy, by dotrzeć w głąb siebie.
*
cialka.net

Post Cz mar 18, 2010 5:04 pm

Re: 2012- wyprawy mentalne

"Jaki sens ma nasze życie i jak powinien przebiegać proces naszej integracji z Bogiem?"

"Właśnie tak jak to przebiega" - tak mi krzyczy wewnętrzny głos i marudzi, że nie mam lepszych zajęć tylko zastanawianie się nad czymś nad czym nie trzeba się zastanawiać, bo nie po to jest to, żeby się nad tym zastanawiać, tylko żeby to przeżywać.

Eh.

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post So mar 20, 2010 10:01 am

Re: 2012- wyprawy mentalne

Znajomek Wolfgang, zobaczył siebie z boku. Wyciągnęło go z ciała i mógł zobaczyć swoje zachowanie z zewnatrz. Podglądał ciapowatego faceta, rozpychającego się łokciami, mającego do każdego pretensje. Zrobiło to na nim niezwykle wrażenie, gdyż po raz pierwszy, nabrał do siebie takiego dystansu. Innym razem rozegrała się mu przed oczyma skomplikowana wizja. I tym razem rozdzielił się na części. Obrazy układały się w niezrozumiały dla niego związek. Wysunęło go z jakiegoś obrazu, wprost na paletę farb, przekręcając po chwili mu rożne plany, w których się jednocześnie obserwował. W wizji, było tyle dynamiki, ze się pogubił. Miała zapewne połączenie z drzewem kabały, którym się interesuje.

*

Conchita wspominała mi raz, ze postrzegała siebie również z innej perspektywy, jakoś z góry. Była trochę rozczarowana, gdyż w przygodzie, poza akcja, nie towarzyszyły jej jakieś niezwykle zmiany stanów świadomość. Innym razem, coś wspominała o wysokich lotach po niebie, stosując zalecenia buddystów.

Obiecała opisać swoje doświadczenia.

*

Herbina napomknęła, ze gdzieś w głębi niej samej, są jakieś elementy, które czekają na jej myśli. Pytała wtedy o rady. Co robić w życiu?

.Wyszło jej , ze jest dynamicznym elementem w 3 D,którego posunięcia obserwują jakiejś jej inne części.

Mnie wetknęło do samochodu. Obserwowałem z góry jak jadę po śniegu, gubiąc co rusz kontrole nad autem. Przykład był dosyć prosty i dotyczył paru sytuacji z mojego życia. Właśnie wtedy ślizgałem się przez nieuwagę na ulicach w aucie. Gdy spytałem, kiedy ONI ingerują we mnie i jak to się czuje, to przypomniały mi się chwile, w których to się działo.

Rozróżniłem wtedy bezpieczna ingerencje z od wnikających we mnie części rożnych napotkanych ludzi. Przy ingerencji z dysku zyskiwałem a przy tej drugiej trafiały mi się zaburzenia woli i inicjatywy.

*

Innym razem obudziłem się w nocy na rurze, łączącej dwie wielkie płaszczyzny, przytroczone na jej końcach. Jedna twarda, druga rozmazana. Gdy się cieszyłem szaleństwem, to zepchnęło mnie na dol. Po krótkim locie, zawiesiłem się w pomieszczeniu bez podłogi, na wprost białych tablic, napiętych białym płótnem,- blejtramów. Ach, mam malować teraz?

Nie kojarzyłem wtedy żadnego związki z naszym eksperymentem. Budząc się zadałem kolejne pytania. Wtedy ponownie wylądowałem przed ta dziwna rura. Przeistoczyła się w igle i wbiła w jedna z płaszczyzn. Wtedy wizja stalą się dla mnie zrozumiała.


Parę dni później, Wolfgang znalazł grafiki drzewa życia ( kabala) wspaniale ilustrujące tą moją przygodę, z ta niezwykłą rura.
<a href="http://www.mu6.com/kabbalah.html">http://www.mu6.com/kabbalah.html</a>

*

Pojawiam się w pyle kosmicznym. Dobra widoczność. Pytam o dysk. Ktoś korzysta z mojego ciała , przejmując nad nim kontrole. Jak siewca, rozrzuca świecące ziarna w pyl gwiezdny. Obserwuje z boku jego ruchy, są szybkie, koncentruje się na treści przekazu, tracąc dostrojenie do widocznego.

JEST TAK.

Pośród pulsującej i falującej paroma kolorami energii, świeci silne źródło światła.

A MY CHCEMY TAK.

Na peryferiach tej falującej substancji, zaczynają iskrzyć punkty.

Dlaczego nie reagują na przewodników zmarli?

Wyszło tak, jak by istoty z planu przyczynowego, nie dysponowali ciałem mentalnym, nie mogąc tym samym wizualizować myśli w astralnym planie. Doskonali, pozbawieni ego.

Ach ,wiec naszym prawdziwym ciałkiem jest ciało przyczynowe, a te pozostałe dostajemy od rodziców?

Umieranie ciągnie się do mentalnego planu?

To by znaczyło, ze bez żywych nie da się wyciągać zatwardzialców, bo nie ma jak się z nim porozumieć?

A co zrobić, by zoptymalizować skuteczność odzyska?.

Przypomniałem sobie uniezależniające się moje ciało astralne w czasie odzyskań. Wykonywało ono niezależne ruchy, jakby sterowany przez kogo.Przy mojej malej swiadomosci w eksploracjach, dawało się to doskonale zrobić. Nie protestowałem przecież wtedy, stajać się raczej obserwatorem rozgrywającej się akcji.

A jak to robicie?
<strong>*
Rugwa </strong>
09.03.2010 - 23:13

Ciekawy temat Zbyszku, najbardziej interesujący ze wszystkich, w jakich miałam okazję brać udział. Często sama pytam swoją Wyższą Jaźń o różne sprawy - zawsze dostaję odpowiedzi, robię to najczęściej w stanie medytacyjnym - odpowiedzi pojawiają się same - coś na zasadzie wewnętrznego dialogu. Zadaje pytanie, a potem sama sobie na nie odpowiadam wewnętrznie, nie wymyślam odpowiedzi - samo zadanie pytania powoduje ogarniające mnie zrozumienie i świadomość postawionego przeze mnie zagadnienia.
Bardzo interesuje mnie ten temat z perspektywy jednostki wypuszczonej przez WJ w celu badania "nieznanego". Lubię takie eksperymenty, ale faktycznie nie kleją się coś one za bardzo. Możliwe, że powodem jest nieobecność fizyczna, bo choć to nie istotne w efekcie, to czasami bardzo motywuje. Raz na jakiś czas przeprowadzamy z Draqiem podobne eksperymenty, siedząc np. na sąsiadujących ze sobą fotelach i przyznaję, że bezpośredni fizyczny kontakt i późniejsza możliwość natychmiastowej wymiany doświadczeniami jest wygodniejsza niż pisanie postów :)
W każdym razie popieram temat i zachęcam każdego, bez wyjątku, żeby chociaż spróbował, bo naprawdę warto.

pozdro ziomy
*
<strong>pływak </strong>
10.03.2010 - 11:31
I ja w temacie dodam, że to bardzo ambitny eksperyment. Próbowałem kilkakrotnie przebić się do swojej wyższej jaźni, chyba ma to coś wspólnego z Ja-Tam R. Monroe'a, którego akurat "wkuwam". Zazdroszczę mu jak bardzo daleko się przedostał i cały czas pisze o pracy z lewą półkulą mózgową. A więc na niej powinniśmy się skupić. Proponuję zacząć od tego, że koncentrujemy się najpierw na sobie tzn. innych uczestnikach tego programu. Czas nie ma tu znaczenia, bo w WJ nie istnieje (przynajmniej w naszym pojęciu), a więc wystarczy, że każdy oderwie się od ciała fizycznego i kieruje na wyższe wymiary. Ci, którzy potrafią przebić się wyżej zabierają ze sobą tych "słabszych", to może się udać, pod warunkiem, że wszyscy zmierzają w jednym kierunku. Pamiętajmy, że napotkane Istoty są częścią naszego JA a światy niefizyczne, w jakich się znajdziemy, istnieją poza naszą jaźnią, więc możemy tam się spotkać. Mnie udawało się czasami bywać w innym czasie, chociaż tylko na krótko i nie potrafiłem zweryfikować ani gdzie byłem ani w jakim czasie. Widziałem budowle, których nie znam, spotykałem ludzi. którzy są mi nieznani, coś z pogranicza deja vi!
Tak, poszpiegujmy trochę, może nic nie zmienimy ale się dowiemy. Dla mnie to zawsze krok bliżej do prawdy.

*
<strong>ajzis26</strong>
11.03.2010 - 21:45
Świetny pomysł Zbyszku! Mnie również zainteresował ten temat, i oczywiście wezmę udział w tym eksperymencie. Ostatnio mam coraz lepszy kontakt z WJ więc mam nadzieję, że ten eksperyment będzie owocny, tylko przydałoby się więcej chętnych:) Pozdrawiam!
*
<strong>SORROW </strong>
14.03.2010 - 07:03
Jakieś efekty ?
Wydaje mi się,że poprzeczka poleciała zbyt wysoko .Wystarczy spojrzeć kilka postów wstecz - trudne tematy .Odzyskiwanie, szukanie aspektów...
Ludziska wystraszyły się i pouciekały, a eksperymentuje raptem 3 userów .

Przypomina mi się,jak działaliśmy w grupie ""AP"" (hehehehe, kłótnie o członkostwo :) też temat eksperymentów umarł w jakiś dziwny sposób .
TEraz można też poczytać listy z grupy dyskusyjne ONEIRO " , fajna sprawa szczególnie archiwalne , bo aktualne wpisy są sporadyczne , częściej ludzie pytaja,niż radzą coś .Energia ucieka ? Przed 2012 potrzeba jej więcej -rozwijajmy się !
*
<strong>Zbyszek</strong>
14.03.2010 - 19:29
Myślę, ze inicjatywa wkrótce padnie.Sam ciągnę na ostatnim gwizdku.
Nie martwię się jednak. Kilkadziesiąt osób się wyćwiczyło na naszych eksperymentach. Mamy dokumentacje z AP, można ściągnąć z mojego bloga..Czytało już je tysiące ludzi:)
Nikt, starym weteranom, doświadczenia już nie odbierze. Przyjdzie czas , ze otworzą sami gęby, wtedy będzie znowu głośno.
Mam już parę relacji od ludzi. Nie chce im się pisać i opowiedzieli swoje historyjki tel.
Do tej wyższej jaźni nie trzeba oobe, tylko się wsłuchać, co nam gada w głowie. A wiec łatwe ćwiczenie. Co, znowu spisywać? Jak podsłuchiwać?
Przecież każdy słucha, co mu w głowie buczy. Damy rade, zobaczysz.
*
<strong>Dzyeson </strong>
15.03.2010 - 12:51
Dobra , to może ja. Opiszę kontakty z wyższą jaźnią podczas medytacji ,a nie jak do tej pory podczas LD/oobe. Zaznaczam że fazy te miałem zanim rozpoczął się eksperyment. Pierwsza z nich: Leżę , medytuję , nie myślę o niczym . Po pewnym czasie pomyślałem ze zadam jakieś pytanie , mimo że przecież medytacja polega na całkowitym wyciszeniu. Pytam się w myślach co mam robić. Po chwili usłyszałem głos:Marcin , rób co chcesz , wyrażony jakby z lekką pretensją. Druga inna faza , sporo lepsza to: Medytuję nagle się wyłączam i czuję jakbym się podpiął pod jakąś kobietę. Ona mnie jakby napędza , jest moim źródłem , widzę w czerni jakąś niebieską plamę i wyczuwam że to ta kobieta. Dlaczego napisałem , że mnie napędza? bo uderzałem młotkiem , który mocno zniekształcony wyrastał jakby z tej plamy. Wygląda na to że jestem tylko jej narzędziem , ona ma nade mną władzę , robię to co ona chce. Ona mnie napędza , daje mi energię, potem dopiero ja uderzam. Po pewnym czasie zauważam , że to ja jestem tym młotkiem! Jestem narzędziem już właściwie dosłownie. No tak , przecież od początku ten młotek wyrastał z plamy a ja go nie trzymałem , plama ładowała młotek , który następnie wystając mocno z plamy uderzał. Podobnych faz miałem jeszcze kilka , nie wiem czy dalej pisać
*
<strong>rugwa</strong>
16.03.2010 - 00:53

Po krótce opiszę, co zobaczyłam w swoich medytacjach, których na temat eksperymentu przeprowadziłam 2 sztuki.
Za każdym razem na moje pytanie odnośnie mojej duchowej tożsamości dostawałam wizerunek lwiego samca, w każdej z możliwych postaci, i pluszowego, i groźnego, i nawet króla lwa :D

Natomiast, kiedy spytałam się Wyższą Jaźń o jej tożsamość, zobaczyłam gigantyczną meduzę, zawieszoną w kosmicznej przestrzeni. Z meduzy tej wyłaniało się mnóstwo macek, a jedną z nich byłam ja - zrozumiałam, ze jest to moja projekcja Dysku/WJ. Nie podobała mi się za bardzo ta wizja, ale mimo tego ogarnęło mnie niesamowite uczucie tęsknoty i miłości, przez co zachciało mi się płakać. Zobaczyłam jak wszystkie macki meduzy wracają do jej środka, po czym nie zostaje ani jedna z nich. Moja macka schowała się jako jedna z pierwszych i zrozumiałam, że być może jest to moje ostatnie ziemskie życie. Gdy wszystkie macki schowały się meduza spłaszczyła się i przybierając kształt dysku wystrzeliła jak smuga światła w czarny kosmiczny bezkres. I tyle ją widziałam...
Gdy pytałam się o moją "drogę życiową" widziałam kwiaty: ciemno-różowe tulipany i jasne róże, towarzyszyła mi jakaś kobieta chyba - nie była to wyraźna wizja. Zobaczyłam też Draqa, a potem Zbyszka, zapadającego się w czerni coraz niżej i niżej. Ja zapadałam się razem z nimi, to znaczy każde z nas zapadało się oddzielnie, ale każdy w tym samym kierunku. Zrozumiałam, że cele każdego z nas w tym życiu były/są podobne - każde z nas w pewien sposób miało sięgnąć dna, doświadczyć przykrych rzeczy. Temu obrazowi nie towarzyszyły żadne dźwięki tylko bardzo przykre uczucia, które przetłumaczyć na język ludzki mogę tylko tak: trzeba uświadomić sobie, że osiągnięcie dna nie jest możliwe, można się zapadać w nieskończoność cierpienia i nigdy nie osiągnąć kresu; jednak nieważne jak głęboko się zejdzie - w każdej chwili można natychmiast zmienić swoje położenie na pełne szczęścia i radości. To zapadanie się w czarną otchłań było jakby symbolem mojej drogi wyjściowej w tym życiu - przynajmniej tak to odebrałam. W każdym razie to uczucie złożyło się na moje późniejsze przybicie.

Słyszałam też głos, który nakazywał mi wypowiedzieć słowo: KIMERT. Wypowiedzenie tego okazało się niesamowicie trudne, tak jakbym blokowała się za każdym razem gdy chciałam to wypowiedzieć. Również moja energia za każdą próba wypowiedzenia KIMERT wznosiła się lekko w górę i tak jakby nie mogła przepchać się dalej. Znowu zaczęłam widzieć lwy i teraz to one wypowiadały to dziwaczne słowo - ale jazda:D WYPOWIEDZ TO, WYPOWIEDZ SWOJE PRAWDZIWE IMIĘ - mówił do mnie lew. I wypowiedziałam w końcu nieśmiało, licząc na jakiś cud, ale...kompletnie nic się nie stało... Tylko później po medytacji byłam jakaś smutna i przybita...
Pojawiały się przed moimi oczami również obrazy z mojego dzieciństwa, ukazujące przede wszystkim moje zabawki, o których istnieniu zapomniałam całe wieki temu.
I to na razie tyle od rugwy, yo
*
<strong>Zbyszek</strong>
16.03.2010 - 22:04

Znalazłem bardzo udany grafik dymensji, niestety po angielsku. Najlepszy na jaki natrafiłem:)

The Absolute (Dynamic Membrane)

http://www.mu6.com/kabbalah.html
Miałem parę przygód, wizualizacje związku z W:J. Ale niczego konkretnego mi nie wniosły. U znajomych było podobnie. Postrzegali jedynie siebie z innej perspektywy:)
Szukamy dalej
*
<strong>tom </strong>
16.03.2010 - 22:29

Wszędzie ten motyw macek jak od ośmiornicy :)
Kolorowe przeróżne, cieniutkie, począwszy od rozgraniczeń w atomach, w organach ciała, osobowej psychice, idąc w głąb, macki stają sie coraz grubsze, przechodzę przez świadomość grupy, coraz głębiej coraz grubsze, coraz mniejsze rozróżnienie macek, płynne przejścia z grup świadomości, królestwo roślin, zwierząt i głębiej i głębiej, cała materia ożywiona, macki coraz grubsze i jednolitsze, dalej płynne przejście w materie ogólno-pojętą, i wgłąb coraz grubsza materia, coraz szersza świadomość, ujednolicona, zdaje się końca nie mieć, dociera do dziwnej pustki oplatającej całość percepcji, odczuć.

<strong>ajzis26 </strong>
17.03.2010 - 20:37
Witam! W niedziele nie udało mi odpowiednio nastroić, ale następne dni eksperyment powtarzałam regularnie. Nie wiem czy cokolwiek z moich wizji można odczytać, trochę to głupie i długo zastanawiałam się czy warto w ogóle to opisywać. Pierwsze co mi przyszło na myśl to rok 2012 zapytałam się jaki będzie. Chyba intensywnie myślałam o tym roku, bo po czasie dostałam odpowiedz w postaci liczb. Jako pierwsza ukazała mi się liczba 2160, od razu ją zapisałam. Nie wiem co to oznacza, próbowałam odczytać znaczenie tej liczby, rozkładając ją na czynniki pierwsze ale nic mi konkretnego nie wychodzi. Tej samej nocy miałam sen, że uciekam przed wodą. Kolejnej nocy zapytałam się o nasz cel i znowu ukazała mi się liczba,ale tym razem 2592 i chyba na końcu było 0 ale nie jestem pewna, ta liczba wyłoniła się z ciemności tak jakbym oglądała film 3D mogłam ją oglądać z każdej strony, to było niesamowite. Żadnego skojarzenia nie mam z tą liczbą więc może to mój wymysł. Próbuję nadal. Pozdrawiam!

Ja nadal chcę uczestniczyć w eksperymentach, więc się nie poddawajcie!
*
<strong>Dzyeson</strong>
z tym drzewem miałem kiedyś niezłą fazę. LD i pytam się napotkanych ludzi o tym jak kiedyś Żydzi mieszkali w Polsce. kiedyś się tym interesowałem. Był ze mną NP , byliśmy na jakiejś wsi i pytaliśmy miejscowych o Żydów. Śmialiśmy się z ich sposobu gadania i wyrażanych przez nich pogłodów (delikatnie mówiąc niezbyt miło ich wspominali). Potem poprosiłem tego NP zęby mi dał jakiś dowód na to, ze pozyskuję prawdziwe informacje i ze naprawdę obcuję z nim. Za jakieś kilka sekund ujrzałem wielkie , grube drzewo wokół którego tańczył Żyd. Śmiesznie to nawet wyglądało. Nie śmiesznie było z rana , kiedy w google wpisałem hasło: Żydzi a drzewo , okazało się że Drzewo jest świętym symbolem Izraela. Wstrząsnęło mnie to mocno. Później dowiedziałem się o Kabale i jego związku z tym drzewem i o związku tego wszystkiego z ezoteryką. Może specjalnie ukazało mi się te drzewo , ze względu na moje ezoteryczne zainteresowania , a może chodziło o to że tak naprawdę my wszyscy mamy wiele wspólnego z tym drzewem , a może ja w poprzednim wcieleniu miałem jakiś związek z kultem Kabały czy po prostu z kultem religii żydowskiej. nie wiem sam tego wszystkiego , ale skądś zainteresowania Żydami się wzięły......
*
<strong>
Zbyszek </strong>
Podobne grafiki robiliśmy z Wolfgangiem, przypominały one jednak bardziej amfiteatr i odnosiły się do strasznej choroby cialkofreni.Tradycyjne rysunki kabały męczyły mnie swoim geometrycznym układem. przerysowana idea w 3D na płaskim papierze.
Patrze jednak na nią z wielkim szacunkiem, gdyż jest wspaniałą próbą usystematyzowania całości planów świata do kupy.
Nie uwzględnia wypieranek ciałek, oraz masy wielu innych, peryferyjnych zjawisk, które my borujemy. Malujmy dalej to drzewo życia, doklejać kolejne gałęzie, lub wymieńmy roślinę na coś bardziej trafnego.
Na tym rysunku, dobrze widać jak się warstwy kończą. Sunąc jaźnią do górnego jajka ( najdalsza z najdalszych podroży) tracimy warstwy świata. Wywołuje to zmianę stanów swiadomosci, gdyż w drodze do Boga, Emitera, tracimy substancje w której możliwe jest wytwarzanie danego cielska.
Nie uwzględnia, dostrajania swiadomosci do rożnych planów jednocześnie, ale przecież to tylko rysunek, wizualizacja grubej idei na cienkim papierze:)
Mnie zastanawia ciągle niechęć do badania stanów swiadomosci. Ludzie koncentrują się na górnych elementach rysunku, na Bogu, a olewają całkowicie dolne schodki. Ba, nawet drą psy na badaczach, bo to okultyści.
Nie jest łatwo na tym świecie:)
cialka.net
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Organizacja badań

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości


cron


Śnienie - rozwój - warsztaty

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by ST Software for PTF.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
phpBB SEO