wyprawy mentalne- wspolne eksperymenty, nawet te na 2012 :)


Chcesz przeprowadzić badania/eksperymenty, a nie masz z kim i nie wiesz jak to zrobić, zajrzyj tutaj, a wszystkiego się dowiesz, pomożemy Ci w tym, z pewnością ktoś chętny zgłosi się do twojego zespołu.

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post So mar 27, 2010 9:05 am

Re: 2012- wyprawy mentalne

Dyskusja z forum Brus
Conchita

Mnie buddyści rozwalili w temacie WJ :)Wszystko iluzja, nasza dusza, WJ to iluzja (co znaczy czytająvc po ludzku, że istnieje w sensie dualnym, czyli naszym rozumieniu, nasz umysł to trzyma), ale wg. ostatecznoego zrozumienia nie istnieje to wszystko – jest Dharmakaja – Prawda, poziom pełni który sobie kreuje.
Przez trzymanie się tej koncepcji duszy/ WJ chyba spieprzyłam kluczowe doświadczenie mojego życia… ;):):)*
*
Roxane
qcze Conhi, napisz w tej kwestii coś więcej/jaśniej please…

bo w tym się ostatnio gubię – mam dwie bliskie przyjaciółki, obie buddystki od lat i jedna non stop o WJ mówi, a druga protestuje na dźwięk słowa “Stwórca”…

Dlaczego piszesz, że “spieprzyłaś”?

Ostatnio dochodzę do wniosku, że wszystkie te nazwy, funkcje itp. to tylko faktycznie wytwory naszego umysłu – musimy ponazywać, zrozumieć, opisać i nadać definicje, żeby się “zbliżyć”, a rozum chyba jednak niewiele z tym ma wspólnego. Ale w buddyźmie jestem cieniutka, nie wiem jak to sie z nim je wszystko
*
Conchita
Iluzja w sensie buddyjskim jest bardzo specyficzna: wszyscy zgadzamy się, że coś jest np. ten świat, ale w punktu widzenia ostatecznego poznania to iluzja ;)hahahaha! I tak należy czytać, że WJ to iluzja – w zasadzie jest, jak cała sambogakaja, ale to iluzja. Mi to najłatwiej zrozumieć gdy myślę o systemach przekonań, całych światach niefizycznych: w zasadzie są, żyje tam mnóstwo istot, które je postrzega wspólnie, doświadcza w nich, są dla nich rzeczywistością. Ale wystarczy coś w umyśle zmienić, zrobić miejsce na nowe, by zmienić te obszary, albo w ogóle je opuścić:). Czyli są, ale to emanacje umysłu/ducha, który w ten sposób postrzega siebie i uporządkował sobie istnienie na niższych planach.
Wybaczcie, jeśli mieszam, ale buddystką jestem dopiero od stycznia i jeszcze mało oczytaną i nienaumianą…. :)

A zmarnowałam swoje doświadczenie, no dobra opiszę, miałam nie pisać, żeby sobie w ego nie ładować, bo tu nie ma żadnej mojej zasługi, raczej przeciwnie: przywiązanie do ego itp.

Spałam sobie w najlepsze śniąc intencję pomocy innym. Jakoś musiał to podłapać jakiś “bodhisattwa”, bo ktoś pomógł wstać mi z ciała. Wstałam z trudem i nic nie widzę, stoję w ciemności. Wtedy ktoś dotknął moich oczu i bez ich otwierania zaczęłam widzieć otoczenie. Wszystko było jakieś rozedrgane i gęste jak w wodzie, przy mnie ktoś stał, ale patrzyłam na tego z drugiej strony: dziwny facet o niebieskiej skórze, jakby jakiś pusty od środka, stał bez żadnych atrybutów (to dla tych, którym skojarzył się z Buddą Medycyny, na którego inicjację się specjalnie potem wybrałam). Szczerze mówiąc, nie miałam czasu się mu przyjrzeć, bo zaczął mówić, że nie istnieję jako oddzielne “ja”, oddzielna świadomość. Mówienie to nic, jego świadomość jakoś oddziaływała na moją, moja zaczęła się częściowo dostrajać. Po prostu nagle z całą oczywistością stwierdziłam, że jestem jak bańka powietrza w oceanie, który jest świadomością i wystarczy małe “pyk” żebym zlała się ze wszystkim w całość (co facet jeszcze głosem powtarzał, że nie istnieję). Poczułam, jak kruche jest to moje ja i poczucie oddzielenia. I być może zrobiła bym to “pyk” żeby poznać ten ocean, ale qrka musiało mi się przypomnieć. Nagle krzyknęłam: no, ale moment, a gdzie tu jest WJ? Dusza?????? (moje kochane WJ!!!) I wyprułam z miejsca (właściwie porwało mnie) w błyskawicznym pędzie. Znalazłam się na ziemi jako olbrzym wśród małych ludzi, który widzi daleko, ma bardzo szerokie horyzonty, wiedzę, ale…. oczy utkwione w ziemi i poczucie ograniczenia, wewnętrzną potrzebę wyzwolenia się z ograniczonego istnienia, które powoduje cierpienie. Ech….

Zaraz potem byłam z powrotem w cielsku totalnie zszokowana z pełnym kryzysem, załamaniem się systemu przekonań (jak to: nie istnieję? nie ma mnie? jestem iluzją?????).

A teraz już nic nie wiem i nawet nie udaję, że jest inaczej :)

*
Zbyszek
Borujemy z Wolfgangiem ten temat od paru lat. Ma on supr nauczyciela pana UP.
http://www.holofeeling.com/
Najpierw opowiadał Woilfi, ze wszystko to iluzja, potem ze on jest mną, o teorii luster i ze mój NP-k to ja sam, wyższa jaźń tez ja, a t Bóg to ja. Na końcu nawet , ze Boga nie ma a ja jestem uwikłany w system przekonań i wszyscy znajdujemy się w jednym punkcie.
Całkowicie uwolnił się od wyobrażeń, ze jest tylko to, co cale życie postrzegał, świat fizyczny Teraz wyćwiczył się w znaczeniach słowa i myśli za dziesięciu, rozbijając rdzeń wyrazów w strzępy. Coraz lepiej rozumie, co mówi i coraz sprawniej wnioskuje.
Gdy tak mnie męczył tą iluzją, to spytałem się go przewrotnie. Czym się przejmujesz?
Przecież mówiłeś mi o tym już rok temu. Czemu dalej przynudzasz ta iluzją. W twojej fascynacji skrywa się ciągle obawa. Nie wiesz jak do tego doszło i nie udało ci się świadome doznać stanu w którym to jest oczywiste.
Ględzimy od lat, o rożnych stanach swiadomosci, dymensjach w których istniejemy. Szukamy drogi, by je wszystkie przeżyć i poznać. Nie zmienia to wlasciwie niczego, gdyż za każdym razem i tak lądujemy znowu w ciele fizycznym, wspominając jak było gdzie indziej.
Gdy mowie mu, ze ciągle mi ktoś gdera w głowie i nie wiem za bardzo kto to jest, to on zniecierpliwiony odpowiada, ze to ja sam robię. Bo ON to ja.
Znam już siebie na wiele sposobów, w których się zmieniam. Raz głupieję a raz pęcznieję w rozumie. Już mnie to jakoś nie dziwi. Zastanawia mnie za to, jak ja to robię i w czym to robię.
Jest moment który daje w kość. Gdy przefazuje mnie w ciało przyczynowe. Tracę ego, tracąc pamięć o sobie. Ciągle jednak jestem sobą choć już trochę innymi. Ciało niefizyczne mnie przygłuszają. Rowniez mentalne to robi. To co ignoruje w świecie fizycznym staje się tam jedynym. Wola, ruch mojej uwagi, mało znaczące w fizyku, są jedynym co mi pozostaje. Czy się tym wtedy martwię?
Nie skądże, ani trochę, gdyż duchowe mnie oszałamia, jest fajniejsze. Gdy darłem jeszcze wyżej to zamierałem w bezruchu. Cos się działo, traciłem ruch w sobie i stawałem się jedynie świadomą siebie jaźnią. Masakra, pomyślicie. Zbychu się zarżnął i go nie ma☺.
Wtedy coś się mi przytrafia, co jest moja indywidualna śmiercią. Nie jestem już sam. Jesteśmy więcej. Podglądam jeszcze większą wole, mogąc jej współtowarzyszyć. Gdzie dotarłem, tego nie wiem za bardzo. Z tych podróży zabrałem ze sobą tego kogoś do fizyka. To jest ta właśnie osoba, która mi ciągle nadaje w głowie. Udostępniam tej cześć mnie, poprzez mnie przyzwalając na ingerencje w świcie fizycznym. Nie rozumie często co i dlaczego to robi. Czasami mi coś skapnie z okolicznosci, gdy za bardzo jęczę,
Jeśli sytuacja jest ciężka, to udostępniam właśnie tej mojej gderającej części, moje ciała niefizyczne. Obserwuje wtedy, jak w teatrze, ich groteskowe ruchy, sterowane z zewnatrz mnie.
Łatwiej mi się teraz żyje, gdyż moje interesy są wlasciwie nie takie już moje.. Z kostuchy się śmieję, iluzją się nie przejmuje, zastanawiając ciągle jak Ja , to znaczy On to wszystko robię.
Pozostaje mi wlasciwie jedynie usprawnienie tego co jest, no tą, tą iluzja☺

W czasie odzyskiwań , rozmawiamy z napotkanymi osobami właśnie o tej iluzji, o zmiennych stanach swiadomosci.
Jeśli sytuacja jest ciężka i przekracza moje doświadczenie, to udostępniam moje ciała niefizyczne przewodnikowi, lub właśnie tej mojej gderającej części mnie samego. Obserwuje wtedy, jak w teatrze celowe ruchy moich ciał, uważając bym własną myślą nie zmienił za bardzo scenariusza.
Podobnie mam w ustawieniach hellingerowskich. Tutaj akcja toczy się bardzo dynamicznie. Pojawiają się w moim pobliżu rożne osoby, przywołane próbą rozwiązania konfliktu. Tutaj muszę uważać. Gdy wpuszczę w siebie kogoś, udostępniając mu ciała subtelne, to najczęściej wykorzysta to do rozwiązania własnych problemów, zajmując sobą uwagę ustawiających. Jedynym rozsądnym wyjściem jet wtedy zamrożenie dla publiczności mojej woli i podporządkowanie się swojej wyższej części.
cialka.net

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post Śr maja 05, 2010 2:50 pm

Re: 2012- wyprawy mentalne

Relacje ze zlotu 2010

1,- Rugwa
2,- Warmine
3.- Zbyszek
*


1,- Rugwa

Drugiego zlotowego poranka o świcie (czyli koło 9 rano) słyszałam jak Zbyszek i Kronopio wychodzą z naszej wspólnej chatki na zewnątrz, otworzyłam na chwilę oczy i zerknęłam naprzeciwko. Zobaczyłam łóżko Wolfganga i śpiącą na nim osobę, odwróconą do mnie tyłem – na razie wszystko się zgadza. Poszłam spać dalej, ale nie spałam tylko sobie drzemałam i co chwilę się budziłam. Kolejny raz otwieram oczy, spoglądam przed siebie i widzę śpiącego Zbyszka w łóżku Wolfganga. PEWNIE ZAMIENILI SIĘ ŁÓŻKAMI, A Z KRONOPIEM WYSZEDŁ KTOŚ INNY I TYLKO MI SIĘ ZDAWAŁO, ZE TO ZBYSZEK – pomyślałam i dalej drzemałam.
Po jakimś czasie znów otworzyłam oczy i znów zobaczyłam śpiącego Zbyszka. Trochę mi to nie pasowało, bo Zbyszek nie nosił czarnej koszulki i po cholerę miałby się z Wolfgangiem zamieniać łóżkami? Przyjrzałam się dobrze twarzy, którą widziałam: specyficzny okrągły kształt głowy, lekko odstające uszy i siwy zarost na twarzy – no Zbyszek po prostu :D
Znów się kilka minut drzemłam, budzę się i patrzę, jak z łóżka, na którym jeszcze przed chwilą leżał Zbyszek, powstał Wolfgang!!! Koszulka ta sama, wszystko tak samo jak widziałam, ale nie zgadzała się tylko głowa. W pierwszej chwili pomyślałam, że może Wolfgang dostał zarostu przez noc, ale po przyjrzeniu się dokładnym jego twarzy okazało się, że twarz ma gładką, a do tego pociągłą i zupełnie inną niż Zbyszek.
Zamiana głów bardzo mnie zdziwiła, tym bardziej, że w fizycznymi oczami nigdy nie widuję energetycznych tworów. Nie jestem też osobą, która jest nieprzytomna jak się obudzi – kilka sekund po obudzeniu mam podobna świadomość i przytomność, jak w ciągu całego dnia. Kolejnymi niepodważalnymi dowodami są: widziałam tą głowę kilka razy, Warmine też tego ranka pomyliła Zbyszka z Wolfgangiem, a poprzedniej nocy głowę Zbyszkową u śpiącego Wolfganga widział Draq.
*
2,- Warmine:
To co teraz opiszę dało mi dużo do myślenia i trochę zaskoczyło. Nazwać to można przenikaniem ciałek niefizycznych do fizycznego świata.
Cała historia wydarzyła się rankiem podczas jednego z dni zlotu obemaniaków w Leśnym Dworze.
Schodziłam z piętra by wziąć prysznic. Na dole spali jeszcze Rugwa, Draq i Zbyszek. Spojrzałam na twarz Zbyszka i sobie myślę:
'on jeszcze śpi? przecież to taki ranny ptaszek, w dodatku mówił, że będzie nas wszystkich budzić. No nic, widocznie był mocno zmęczony, w końcu siedzieliśmy do późna.'
Nie zastanawiając się dłużej poszłam do łazienki. Kiedy wyszłam po około 30 minutach, nadal wszyscy spali. Miałam włączyć suszarkę do włosów, ale nie chciałam ich budzić więc postanowiłam zrobić sobie kawę. Nie było czajnika, często ktoś go na dwór wynosił. Otwieram drzwi i wielkie zdziwienie. Na ławce razem z innymi siedzi Zbyszek. Myślę:
'co jest grane? przecież on jeszcze śpi, nie mogłam się pomylić.'
Odwracam głowę i patrzę na łóżko gdzie przez ten cały czas widziałam Zbyszka. Nadal widzę twarz Zbyszka! Po może dwóch sekundach wszystko zniknęło i okazało się, że to Wolfgang. Przyglądam się, ale nie zauważam żadnego podobieństwa do tego co przed chwilą miałam przed oczami. Umysł mi płata niezłe figle. Wychodzę na zewnątrz, siadam z resztą i przyglądam się Zbyszkowi. Oni są zupełnie inni, nie mają żadnych wspólnych cech wyglądu - stwierdzam. Kiedy wróciłam do domku Draq i Rugwa już się obudzili. Wspomniałam im o tym jaką miałam fazę. Okazało się, że oni też na łóżku zamiast Wolfganga zobaczyli twarz Zbyszka. Pierwszy raz miałam coś takiego. W dodatku jest całkowite potwierdzenie prawdziwości wydarzenia przez wszystkie osoby, które znajdowały się w pomieszczeniu. A jak do tego mogło dojść, opisze już główny bohater - Zbyszek.

*
Zbyszek

Spoglądałem przez okno, wygaszając w sobie wszelkie doznania, zamilkła wszelka myśl, -spokój. Postrzegany prze zemnie obraz, stawał się niewidoczny. Przedmioty, tracąc swoje znaczenie, zlewały się w szara masę. Trwałem w bezruchu, tracąc wszelkie ludzkie cechy. Stałem się jedynie jaźnią, w której wszelkie dech zamarł w bezruchu..
Właśnie w tym momencie, kącikiem oka, dostrzegłem wprawione czymś w ruch powietrze. Niczym drgający bąbel rozgrzanego powietrza, pojawiło się coś przy oknie, wchłaniając w siebie porcelanowe figurki aniołków. Ciągle nieobecny uwagą, zarejestrowałem spadającą główkę z małego aniołka. Była ona przyklejona plastrem, gdyż już ją ktoś wcześniej, utracił prze nieuwagę
Kierując wzrok na okno, przyjrzałem się malutkiej zgubie. Co za zbieg okoliczności, pomyślałem,- odtwarzając cale zdarzenie z pamięci. Ach tak, sam ją oberwałem niefizycznym ciałem.
Ten ruch bąbla powietrza, to przecież moje rozciągnięte ręce astralne, to mój własny cień manifestuje się znowu, bez przyzwolenia, przypominając mi o niezwykłych zdarzeniach ostatnich dni..
Przyjrzałem się aniołkom z bliska, zastanawiając dlaczego one zwrócił moja uwagę w nieświadomym planie. Z lewej strony aniołków, stal podgrzewacz do kawy i złotawa Konefka z woda. W oddali są widoczne pląsające kaczuchy. Zaokrąglone ich formy, wprawiają obserwującego w dobre samopoczucie. Siedząc 3 mety od aniołków, i spoglądając w inną stronę, nie mogłem postrzec całej otaczającej ich scenerii. Jak bardzo jest ona jednak trafna i jak wiele mi ona przypomina.
Przedmioty te, symbolizować mogą intrygujące mnie przez ostatnich parę dni wydarzenia.

Śmierć wujka i pogrzeb z urna, ćwiczenia z przelewaniem energii i wesołe zabawy przy ognisku na zlocie. Czy mogło mnie to spontanicznie i tak błyskawicznie wprawić w trans?
Nie postrzegałem świadomie tych przedmiotów, spoglądając dwa metry obok. Nie interesowała mnie również symbolika a jednak coś ze mnie postrzegło je, dając mi o nich znać, oberwaniem głowy.
Daleko idące skojarzenia i nadinterpretacja faktów?
Zapewne zignorowałbym ten mało znaczący incydenty, gdyby nie zabawne relacje znajomych na zlocie. Widziały one, w śpiącym obok mnie Wolfgangu, moją głowę.
To zabawne zdarzenie, wywołało w nas wielkie zdumienie. Trzy osoby, w rożnym czasie, złożyły podobne relacje. Dzień wcześniej, w czasie wieczornych ćwiczeń, Wolfgan starał się postrzec świat moimi oczyma. Nie rozumiejąc języka polskiego, towarzyszył mi zawsze wzrokiem, gdy grupa bawiła się serdecznie, opowiadając dowcipy. Zapewne pożyczyłem mu astralnego tłumacza, jakiś przyjacielski aspekt siebie, ułatwiający mu zrozumienie dialogów, co umożliwiło mi później, z taka łatwością, wnikniecie w jego ciało jaźnią.
Gdy sobie następnego ranka smacznie spal i okrutnie chrapał i nie pomagały żadne represje, wpłynąłem w niego spontanicznie świadomością. Chrapie,- gry, gry. Och, znowu będzie, że to ja, przecież znany jestem z nocnego dudnienia.
Odczuwając obawę, podniosłem się niefizycznie z łózka i zobaczyłem go z bliska, obserwując jego łysinę. Ha, -masz taka sama jak ja, choć z boku tego nie widać. Nie postrzegłem również, że jego przerzedzona czupryna, jest już trochę siwawa i błyszczy na podstarzałego blondyna, którym on przecież nie jest. Widząc tą jego odmienność, zaakceptowałem ja bez sprzeciwu, uśmiechając się uszczypliwie.
Zdarzyło mi się już w niego wniknąć świadomością. Stalo się to w czasie wspólnych ćwiczeń w Muchowie. Wysuwając się z ciała, szybowałem w jego stronę, pokonując dzielące nas 3 metry. Nie widziałem jego ciała fizycznego ani astralnego, ale odczuwałem wyraźnie jego podmiot. Umożliwiło mi to ukierunkowania toru lotu i powolne wniknięcie w jego powierzchnie. Zbliżając się do niego, doświadczałem jego obecność coraz intensywniej. Tak jakby, on rozpościerał się poza powierzchnie ciała fizycznego swoja cielesnością.
O dziwo, w obu tych przypadkach, znalazłem się w ciemności, odczuwając niezwykle intensywnie jego ciało fizyczne. Jego rytmiczny oddech, przenikał mnie w niezwykły sposób, zajmując mi cala uwagę. Nie mailem zbyt dużego wyboru w doborze doznań. O wiele bardziej odczuwalne niż we własnym ciele, podstawowe funkcje ciała, oszołomiły mnie.

Wielka piętrząca się wewnętrznym ruchem maszyneria, wprawiła mnie w zakłopotanie. Nie odważyłem się skoncentrować na jakimkolwiek elemencie tej pulsującej jedności ducha i ciała, obawiając konsekwencji Nie potrafiłem powstrzymać odczuwanych emocji, utożsamiając się z nimi. Powstawały one samoistnie, gdy oceniałem zaistniałą sytuacje. Ich wzmożona intensywność, wywołana była współistnieniem w jednym ciele dwóch podmiotów, jednocześnie sunącymi dwoma punktami uwagi, w rożne miejsca,- chwila chaosu, przypominające wzburzone fale zderza się na powierzchni wody.
Za drugim razem, gdy przedarłem się przez jego a przecież moją łysinkę, odczułem dyskomfort. Upocone i umęczone nocnym snem ciało, odczułem bardzo nieprzyjemnie. Doznanie to, rozlało się we mnie, ogarniając mnie ze wszystkich stron tak naturalne, iż nie mogłem określić ich źródła. Wchłonęło mnie, stajać się moim odczuciem. Możliwe, ze Wolfgang śnił coś poza ciałem i był częściowo w nim nieobecny. Zbyt krotko trwało nasze połączenie, bym mógł coś więcej postrzec.
Zastanawialiśmy się , czy moje odczucia mogły być dla niego wtedy widoczne.
Za pierwszym razem , porównał wnikanie w niego mojej jaźni, do okręcania twarzy watą.. Cos otuliło mu głowę, jak nasączone ciężarem powietrze, przypominająca powiew wiatru.
Z relacji Wolfganga wynika, że przy normalnym stanie swiadomosci, w ciele fizycznym, nie miał podwyższonej wrażliwość, tak jak ja, przebywając gościnnie w jego ciele. Jednym słowem odcięty od mojego ciała fizycznego, również intensywniej odczuwałem jego niż moje ciało fizyczne.
Czy może to być główną atrakcją dla wnikających w nas bytów, niezwykle intensywne doznania, jakie wtedy prawdopodobnie doświadczają?
Również liczyć się można, że wnikająca jaźń, przypominając sobie swoje przeżycia, konfrontuje właściciela ciała z obcymi wspomnieniami, które są w jakimś stopniu zbliżone do jego. na które szuka sam wyjaśnienia. W innym przypadku, przetłoczony nimi, odciąłby się od wspólnego myślowego wysiłku, zaskoczony nagłym chaosem doznań . Trudna jest do określenia rola właściciela ciała w takich spotkaniach. Z relacji wielu osób wynika, że wnikające byty, nie są za bardzo zainteresowane dialogiem a raczej rozsupływaniem swoich problemów. Chwilowa integracja dwóch jaźni w jednym ciele wystarczy, by ożywieni dodatkowa dawka energii, zlustrowali oni swoje poglądy, wyciągając jakieś konsekwencje.
Wnikające w nas byty, maja możliwość skorzystania z naszego doświadczenia, zapisanych w nas wzorców postępowania. W poszukiwaniu nowych rozwiązań, z którymi się borykają po śmierci, dostają wsparcie w rozumie. Przekonany jestem, ze odcięta w takich momentach od ciała fizycznego jaźń, nie rejestruje całych operacji myślowych obcych. Mogą się one toczyć bez jego wglądu, gdzieś na horyzoncie jego uświadamianych procesów myślowych.
Stad tak trudno jest postrzec czyjąś niefizyczną obecność w naszym pobliżu i w naszym wnętrzu..
Niektórzy z nas są wręcz molestowani przez zmarłych, lub jedynie ich osobowe części.
Co jest tego przyczyna?
Z jakichś powodów docierają do wielu żyjących byty, szukając wsparcia energetycznego jak i intelektualnego.

Sporo światła wnosi historia Warminki, jej wieloletnie spotkania ze zmarłymi osobami, przypominają trochę spowiedź. Niezwykła szczerość odwiedzających ja zmarłych, świadczy o palącej potrzebie kontaktu z żywymi osobami. Bez zażenowania opowiadali jej swoje błędy, szukając jakby odpuszczenia własnych grzechów, często prosząc o zapalanie świeczki. Tak blachę na pozór wymagania, mogą nas zaskoczyć, zwłaszcza, gdy mowa była o ciężkich grzechach, którymi się oni obarczali. Zaczekajmy na relacje Warminy. Może dostarczy ona nam informacji, dzięki którym wyjaśnimy sobie coś znacznie więcej.
Obserwując wielokrotnie zachowanie się mojego ciała astralnego, tą jego manifestująca się niezależność w sytuacjach konfliktowych, domyślam się, że po śmierci , mogę sam mu ulec z kretesem, dając się ponieść w niezwykle barwne i pełne emocji projekcje. Będąc w ciele fizycznym, obserwuje jedynie jego aktywność, gdy jest ze mną zintegrowany, lub się przemieszcza w przestrzeni, poza moja powierzchnia cielesną.
W obu tych przypadkach, odczuwam odmiennie jego ruch i towarzyszące mi przy tym emocje.
W ciele fizycznym, zachowuje dystans, mogę zrezygnować z tych atrakcji, jakie dostarcza mi śpiące ciało, mój cień.. Staje się wtedy istota myślącą, odczuwając spójność wszystkich moich osobowych aspektów. Tworzę zdarzenia , zbierając materiał do przemyśleń.
Jestem schroniony przed wpływem mojego cienia, jego uwodzicielskiej mocy, za fizyczną kotarą, nie musząc postrzegać zwizualizowanych, w modelinie astralnej, tworów projekcji, moich wewnętrznych konfliktów.
Czuje się pewnie, nie podejrzewając, iż któregoś dnia, w chwili śmierci, moje ciało astralne stanie się moim głównym ciałem, tornistrem mojej jaźni.
Wtedy porwie mnie ono w swój świat, otwierając przede mną wszystkie sprzeczności, jakie w sobie wytworzyłem.
Wielu z nas, stanie się zapewne natrętna, nie potrafiąc pokonać przeciwności. Będą szukać pomocy i doczepiać się również żywych, jako ostatniej deski ratunku.
By temu zawczasu zapobiec, dobrze jest zapoznać się ze sobą i wybaczyć innym jak i sobie wszelkie przewinienia.
Nie starczy to na wyskok w niebo, ale ułatwi nam życie po życiu
Po śmierci, utracimy luksus tworzenia i zbierania zdarzeń fizycznych. Utracimy zdolność trwania w tym planie. Będziemy w pełni zależni od mechanizmu spontanicznych projekcji w astralu. Wspomnienia staną się naszym żywiołem i życiową przestrzenią. To co nazbieraliśmy będzie nam towarzyszyć. By nie zatorować własnego rozwoju, uczmy się i wzbogacajmy nasze doświadczenia, mając zawsze na uwadze konsekwencje za własne czyny, gdyż to one, zatrzymają nas w czyśćcu, aż się wypali krzywda.
Bardzo pomocne, w samopoznaniu, jest nabranie dystansu do własnych potrzeb i zrozumienie mechanizmów ich powstawania.
Umożliwi nam to przesunięcie swiadomosci w plan mentalny i obserwację własnego astralnego ciała z zewnatrz, z jego gierkami. Odciąży to nasze ego z emocjonalnego balastu, umożliwiając wnioskowanie,- rozmyślanie o sobie bez emocjonalnych konsekwencji.
Oznacza to chwilowe i błyskawicznie uwolnienie się z astralnego uścisku i skok świadomością do nieba, w mental☺.
Obserwując zachowanie się naszego cienia astralnego, jego spontanicznych projekcji, w planie fizycznym, w których wizualizuje on nasze konflikty wewnętrzne, rozpoznajemy naszą kondycję duchową i miejsce w którym przypuszczalnie kiedyś wylądujemy po śmierci
<strong>Wracając do naszych eksperymentów na zlocie. </strong>
Udało się nam przeprowadzić interesujące ćwiczenia. Przelewaliśmy energie do siedzących naprzeciw nas osób. Gdy na mnie trafiło, odczułem przyjemne rozlewające się ciepło, na całym ciele. Wzmocniło mi to koncentrację, dostarczając dobrego samopoczucia. Ten energetyczny zabieg przypominał mi trochę wzrost euforii i wewnętrzny luksusu, jaki mi się zdarza w szczególnie miłych chwilach życia.
Większość z uczestników miała podobne doznania.
<strong> Czekamy na ich relacje............</strong>
W kolejnym ćwiczeniu, trzy osoby, wytwarzały trójkąt na środku pomieszczenia. Interesująca będzie zapewne relacja Rugwy i Spira.
W innym ćwiczeniu, ciągnąłem z Misha osoby za ramie. W 12 osobowej grupie, trzy trafnie rozpoznało to miejsce, Kolejne trzy osoby zarejestrowały w prawym ramieniu zmiany.
Przygotowując się z Misha to tego szarpania, zdawaliśmy sobie sprawę, że pokręcą się nam strony, gdyż grupa siedziała w kręgu, wywołując zaburzenia naszej orientacji.
Pomimo pospiechu i szumiącego chmielem w głowie piwa, mieliśmy sporo potwierdzeń.
Misha obiecał spisać swoje dalekie podrożę, w planie przyczynowym, w którym traci swoją indywidualna pamięć. Czekamy wiec cierpliwie na kolejne sensacje:)
cialka.net
Avatar użytkownika

Opiekun

Posty: 232

Dołączył(a): Cz lut 28, 2008 12:00 am

Post Śr maja 05, 2010 9:47 pm

Re: 2012- wyprawy mentalne

Zbyszku, Twoje relacje sa interesujace, ale dobrze by bylo gdybys dla ostatnich 2 relacji zalozyl nowy temat , ostatnia relacja pasowalaby do tematu, ktory dotyczy zlotu , to po prostu nie ma nic wspolnego z wyprawami mentalnymi do 2012.
Nowy temat zaklada sie klikajac na napis "nowy temat " u gory z lewej strony. Pozdrawiam :)).
Avatar użytkownika

Opiekun

Posty: 232

Dołączył(a): Cz lut 28, 2008 12:00 am

Post Cz maja 06, 2010 10:43 am

Re: wyprawy mentalne- wspolne eksperymenty, nawet te na 2012 :)

:idea:Dzieki za zmiane nazwy tematu 8-)

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post Pt maja 07, 2010 10:19 am

Re: wyprawy mentalne- wspolne eksperymenty, nawet te na 2012 :)

To już wszystko co mi nadeslano, reszta się ociąga;)
Rugwa, nadesłała bardzo ciekawy opis rozmowy mentalnej, jaka wspólnie przeprowadziliśmy.
W czasie ćwiczeń, na zlocie, zaciągnęło mnie do Egiptu, przypomniałem sobie stare ćwiczenie, w którym spotkałem Rugwe na lodzi, płynącej po Nilu:) W czasie wizualizacji trójkąta , mieliśmy stanąć w środku kręgu i budować go pociągnięciami dłoni, ( to były tajemnica) . Ciała astralne, w grupie, mogą się kojarzyć z drzewem, zwłaszcza , ze wcześniej była o nim mowa . Wizualizowany miedzy nami trójkąt, zamienił mi się sam w rosnąca piramidkę, jak kwiat otwierający na szczycie, z zarysowanymi ostro konturami.
Ach,- oceńcie sami:)

4,- Rugwa
Jedne z naszych zlotowych eksperymentów polegał na odgadnięciu przez jedną grupę osób przedmiotu, który wizualizowała druga grupa. Udział w eksperymencie brało 7 osób. Wizualizujący to: Pomarańcza, Zbyszek i Draq, a zgadujący to: rugwa, Raven, Warmine i Piro.
Wszyscy siedzieliśmy w kręgu, złapaliśmy się za ręce i zamknęliśmy oczy. Nadawcy przekazywali odbiorcom wcześniej ustaloną formę, która miała znajdować się pośrodku naszego kręgu. A oto, co zobaczyłam:
Po kilku zaledwie sekundach przed moimi niefizycznymi oczami pojawiła się choinka, a wokół niej tańcujące 3 krasnale z trójkątnymi czapeczkami z muchomorów. Nie wytrzymałam i zaśmiałam się, bo widok był naprawdę śmieszny :Dpo chwili drzewo z krasnalami zniknęło, a ja zobaczyłam coś na kształt stadionu piłkarskiego czy tez basenu. Nie wiedział czemu skojarzyło mi się to z Egiptem i zaczęłam zauważać jakichś faraonów i egipskie bóstwa – od razu wtedy przypomniał mi się pierwszy eksperyment, w którym brałam udział na forum oobe.pl. Podczas owego eksperymentu przenosiliśmy się w miejsce o wystroju w stylu egipskim, najbardziej zapadła mi wtedy w pamięć scena przy łódce… Szybko zatrzymałam i częściowo wyparłam te obrazy, bo stwierdziłam, że przecież teraz biorę udział w zupełnie innym eksperymencie i na pewno to nie ma nic do rzeczy.
Potem jeszcze zobaczyłam krecika – bohatera z czeskiej bajki dla dzieci ;)A potem zakończyliśmy eksperyment. Okazało się, że wizualizowanym przedmiotem była piramida – trójkąt – tylko Piro podał poprawną odpowiedź. Zastanawiające jest jednak to, że ja i Warmine widziałyśmy drzewo, które miało być początkowo wysyłanym przez nadawców obrazem. O kreciku coś wspominała Pomarańcza, że ogląda go ostatnio dość często… I okazało się, ze Zbyszek myślał podczas wysyłania obrazu piramidy o tym samym eksperymencie, o którym mi się przypomniało!!
Zauważyłam, że podczas tego typu eksperymentów można odebrać od nadawców nie tylko to, co zamierzyli wysłać, ale również ich osobiste myśli i to, czym zajmują się mentalnie. Im bardziej czyste umysły nadawców tym lepsza i bardziej klarowna wizja u odbiorców, a im większa wrażliwość mentalna odbiorcy, tym więcej niekoniecznie potrzebnych informacji może on odebrać. Wspomnę jeszcze, że u niektórych piwo, a u innych zmęczenie dawało się we znaki, ponieważ eksperymenty prowadziliśmy dość późno i to w trakcie trwania ogniskowej imprezy.
Przy pierwszym zlotowym eksperymencie też miałam ciekawe doświadczenie. Eksperyment polegał na astralno-mentanym łapaniu się za różne części ciała. W tym eksperymencie raz byłam odbiorcą, a raz nadawcą. Gdy byłam odbiorcą, prócz innych bodźców czułam także łaskotanie w stopę – nic takiego nadawcy nie robili. Jednak w drugiej turze grupa zdecydowała, że będziemy Zbyszka właśnie łaskotać w stopę – ja tego pomysłu celowo nie podsuwałam, bo chciałam Zbyszka ugryźć w kolano :D
Te eksperymenty i inne, w których brałam udział także, pokazują mi, że zbyt intelektualnie pochodzę do tematu. Nie oceniając swoich odczuć moje „diagnozy” byłyby o wiele bardziej trafne – wiem to , po prostu czuję:)


ajzis26


Ciekawe są te Wasze relacje! Ja biegałam po górach i zwiedzałam okolice. Wieczorem byłam już tak zmęczona, że chyba nie dałabym radę w eksperymentach. Przypomniało mi się jedno zdarzenia, jak wróciłam z gór, to poszłam się przebrać do pokoju i już do Was wychodziłam, kiedy coś jakby mi powiedziało, żebym wzięła strunę do gitary więc się wróciłam i wzięłam. Jak do was podeszłam to Kronopio grał już na 4 strunach :)i bardzo się ucieszył z tej dodatkowej struny. Później się okazało, że szukaliście mnie bo chcieliście strunę. :)Może odebrałam od Was ten przekaz;)

Ines dziękuję Ci za te magiczne miejsce, szczególnie przypadł mi Zamek Bolczów kto był ten wie jaki panuje tam klimat. Żałuję tylko,że nie wybraliśmy się tam wszyscy razem, mogłyby tam wyjść ciekawe eksperymenty.

*
Relacja Ashy :)

Ok, więc i ja dorzucę swoje :)


Fakt że bylam tylko chwilke na eksperymencie ktory zreszta srednio mi wyszedl ;)ale to nawet w sumie jest mi obojetne. Wlasciwie to nie moglam sie oprzec, by powedrowac w tej energii która utworzyła się w tamtym pokoju.

Wybrzuszyla sie cisza i wzniosla ponad wszystko. Wylonila sie calkiem, z bebnowych dzwiekow, alkoholowych zajaw i slodkiego smiechowego kolysania. Cisza. Wspaniale bylo siedziec tam i trwac w niej razem z Wami. Mnie jakos przedmiot tego eksperymentu tak bardzo nie pociagnal, moze dlatego skupilam sie zaraz na czym innym. Plynac w ciszy uniesienia, otworzylam sie na przekazy ktore poplynely jak woda z kranu :)dotycza bardziej mnie, wiec nie opisze ich, to co chce tu napisac dotyczy raczej pewnych fenomenow, ktore tamto spotkanie z waszej chatce mi uswiadomilo.

Pierwszy fenomen to grupa, grupa osob swiadomych, swiatlych, odkrywcow swiata, o wielkich dobrych i cieplych sercach. Tkacze Światłości. Po prostu czuje ze znamy sie wszyscy na jakims glebszym planie. A to trwanie Razem w ciszy obrodzilo wspanialoscia przypominania. Pojawila sie milosc z tego wszystkiego plynaca, Moc i spokoj. Pojawilo sie odczucie, Wiedza sie pojawila, ze jest w nas przeogromna Moc, ale nie mam tu na mysli poszczegolnych jednostek, co jest raczej oczywiste, mam na mysli Moc grupy. Jak to mawial on, "Calosc to znacznie wiecej, niz suma poszczegolnych jednostek". To juz nie trzeba leciec do Emitera na podgryzienie najczystszej energii. Razem tworzymy Emiter tu i teraz, esplodujacy moca ze zlaczenia energii.

Czy zdajemy sobie z tego sprawę? ...

A tu, kazdy z nas zyje swym zyciem i styka sie z rzeczywistoscia na roznych poziomach, rzeczywistoscia obecnego fizyka ktory czasem srednio pasuje do naszych swietlistych wnetrz. To przeciez, dla nas fenomenalna materia wykorzystac wspolna wiedze i wspolne sily, by przeksztalcic na nasze upodobanie fizyka by sprzyjal w idealnej korelacji naszym zamiarom. Dla mnie staje sie to codziennoscia coraz szybciej, az oddech niesamowitosci biore, gdy pomysle jak w takim razie wygladaja mozliwosci grupy.

Drugi fenomen to Cisza. Wybrzuszona ponad kakofonie dzwieku. Cisza w której wszystko zaczyna się obejmować, a umysły nagle szerzej uświadomione, zaczynają przenikac sie wzajemnie. W ciszy rodzi sie swiadomosc. Umysl zanika, a pojawia sie najwyzsza wiedza. Nie jak w próbie porozumienia sie w mentalu zwana rozmowa werbalna, poprzez slowa i sploty zdan, piekne a jednak takie nieidealne i nie oddaje w pelni mocy przekazu. Cisza daje pole do tego porozumiewania sie poza wszelkimi ograniczeniami. Czuje jakbym glowe wlozyla pod plachte rzeczywistosci i dopiero zaczela slyszec, co sie wydarza, dopiero oczy sie otwieraja.

Hej kosmiczny Bracie, hej kosmiczna Siostro! Witaj, znow sie spotykamy... :)

Czy coś z tego powstanie? Tak, nie, to bez różnicy. Czuję się wzbogacona i to we mnie pozostaje. Mogę tylko bawić się przepływem który z tego wszystkiego wciąż się wyłania, wplatając swoja świetlistą wstążkę w radości.

Wiec jesli ktos zapyta jakie owoce tam powstaly... łzy wzruszenia na mysl o glebi tego wszystkiego. Dziekuje Wam jeszcze raz :D
cialka.net

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post N maja 09, 2010 7:37 pm

Re: wyprawy mentalne- wspolne eksperymenty, nawet te na 2012 :)

Akcja wieloforumowa:)
UWAGA NOWY EKSPERYMENT. Za tydzień w przyszłą niedziele( termin jeszcze do ustalenia)
Jest jedno ciekawe ćwiczenie, które moglibyśmy wspólnie przeprowadzić. Stworzyć grupę uzupełniającą się energia. Na zlocie lądowaliśmy się po kolei energetycznie. Nie mamy żadnej spisanej relacji z tego eksperymentu.
Przelew energii działa wyśmienicie. Jeśli znajda się chętni, to możemy to sprawdzić na odległość. Potrzebna jest do tego grupa osób, najlepiej takich co już przeprowadzali wspólne wypady, by nie odczuwali obaw. Możemy doładowywać się energia na przemian, ucząc ja przelewać grupowo.
Przy dziesięcioosobowej grupie, 9 razy dajemy by raz ja dostać. Raczej nie zaszkodzi nikomu, a rozbudzi zdolność jej odczuwania. Gdy się coś komuś przytrafi , jakiś pech w życiu , dostanie spontanicznie od reszty wsparcie, bez widocznego uszczerbku dla nich...
Pare razy ja dostać, zostawia ślad w pamięci i łatwo jest potem to wrażenie odtworzyć, doznanie jej nadmiaru. Powinno być później łatwo samemu osiągnąć ten stan.
Zajdzie przy okazji wymiana myśli i cala masa niefizycznych związków. Jeden warunek grupa powinna być zgrana , by nie było problemów. Osoby nieznane nikomu, nie biorące do tej pory udziału w naszych próbach, będą chwilowo wykluczone z tych ćwiczeń, do momentu aż określimy współprace.
O korzyściach i wadach, tego rodzaju ćwiczeń, spiszemy gdy pojawia się chętni. Pełne wnioski , dopiero gdy przeprowadzimy szereg prób..
cialka.net

Post Pn maja 10, 2010 12:58 am

Re: wyprawy mentalne- wspolne eksperymenty, nawet te na 2012 :)

Nie mogę się doczekać odpowiedzi ; ]
Postaram się polecieć .; )

Post Pn maja 10, 2010 7:36 am

Re: wyprawy mentalne- wspolne eksperymenty, nawet te na 2012 :)

Ja może spróbuję. Jakoś tak nie byłem na żadnym eksperymencie, a jestem przy czytaniu książki Bruce'a Moen'a "Świadome podróże w niefizyczne światy" i taka podróż była by sprawdzianem moich umiejętności.

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post Pn maja 10, 2010 4:08 pm

Re: wyprawy mentalne- wspolne eksperymenty, nawet te na 2012 :)

*
ĆWICZENIE
Przez parę ostatnich lat, udawało się nam spotykać w rożnych planach wieloświata, zachowując przy tym rożne stopnie swiadomosci. Tym razem, zajmiemy się jedynie energia , jej przelewem. Nie będziemy wnikać w siebie, żadnym z ciał, żadnych sensacji , telepatii, podglądactwa stojących obok nas cieni. Jedynie energia nas interesuje, coś co rozbudza nasza świadomość, rozgrzewając naszego ducha radosnym płomieniem
By to osiągnąć, musimy uwięzić łączące nas pojazdy w medytacji , zdezaktywować je, by pozostały w naszym ciele, w czasie tego ćwiczenia. Odmawiamy sobie tego, co nas pociągało do tej pory, spotkania twarzą w twarz, w niefizycznym świecie.
Dzięki temu, będziemy jedynie skoncentrowani na energii. Postrzeżemy ja, bez dodatkowych szumów, zakłóceń, wczuwając się jedynie w jej wzbierający potok.
By to osiągnąć, wiążemy w wyobraźni ciało astralne zmyślonym sznurem do ciała fizycznego, nakazując mu, by pozostało w nim w czasie tego ćwiczenia. Wczuwając się w ciało fizyczne, sprawdzamy nasze dostrojenie do niego, by było pełne, pozbawione utajonych pragnień i nieświadomych podtekstów. Odmawiając sobie wyobrażania uczestników ćwiczenia, wspieramy dodatkowo ta intencje. Powstrzymujemy tym samym ciało mentalne od nieskoordynowanych lotów, trwoniących cenna energie. Towarzyszy nam całkowita cisza i brak odciągających nas wyobrażeń.
Ciała niefizyczne maja być przy nas. W jaki sposób przelejemy wiec ja do pozostałych osób?
Zbierzemy ja przy ciel fizycznym w formie kuli.
Przepyszna energia radości i śmiechu, zawierająca w sobie cały nasz dowcip i serdeczność. Tak rozdymana w wielgaśny balon , ukierunkowujemy ja do odbiorcy. Jedynie w tym momencie szukamy adresata, odczuwając siebie ciągle w ciele fizycznym. Trzymając wyobraźnie przy ciele rzucamy ja w stronę odbiorcy, by sam złapał świetliste kule. Nie lecimy za kula, by zobaczyć czy on ja łapie, nie zajmujemy się tym. Naszym zadaniem jest jedynie zaprogramować tor lotu świetlistego obiektu, by do niego dotarł. Lec słoneczko to tego lub tamtego. Realizując taka intencje uspokajamy się po chwili, by świetlista kula nie zboczyła i dotarła do celu. W tym momencie jest bardzo ważne, by powstrzymać wszelkie myśli, jej najdelikatniejszy szum, naszego komentatora, plątającego często nam nieużyczonego figla.
Zgromadzona energia w kuli, najprostszej postaci, zachowuje się tak samo jak wyparte w czasie eksploracji nasze ciało astralne. Jest jednak wolne od naszej człekokształtnej formy i okrojone z wielu dodatkowych właściwości myślokształtów astralnych. Wykorzystując to różnice jesteśmy w stanie częściej i więcej przelać do kogoś energii, nie trwoniąc jej na odbudowanie naszego utraconego ciała astralnego, które często pozostaje przy odbiorcy energii.
Ta mała na pozór różnica zmienia skuteczność naszych zabiegów.
Możemy przelać jej więcej, samemu jej nie trwoniąc w czasie ciałkowych spotkań. Jeśli to się nam uda, pozbędziemy również odbiorcy wielu zakłócających doznań. odczuć astralnego przenikania czy mentalnego identa adresata przesyłki.
Potwierdzenie nie będzie widoczne dla nas, tak jak do tej pory, w postaci pojawiających się myśli o kimś , czy odczuwaniu jego w pobliżu a jedynie wzrost radosnego ciepła, drgającego w nas podniecenia, rozjaśniającego świadomość.
Nie podamy terminu ćwiczenia jak i imion uczestników na forum ., by uniknąć zakłóceń honorowych dawców
Po ukończeniu tego ćwiczenia, opracujemy wspólnie formę samoobrony przej atakiem psychicznym, wyjaśniając na naszym przykładzie, co się za tym zjawiskiem, naszym zdaniem skrywa. Postaramy się również przetestować wpływ radosnej energii na ludzi chorych, zbawcza role dobrego słowa w biedzie..☺
Z moich obserwacji wynika , ze nie wampiryzm energetyczny jest naszym społecznym problemem a źle ukierunkowana energia, trwoniona w chwilach szczególnego stresu, czy wyjątkowego zaangażowania w jakieś zdarzenia, spojone nieuświadomioną sprzecznością.
cialka.net

Zbyszek

Podróżnik z bagażem doświadczeń

Posty: 544

Dołączył(a): N lut 24, 2008 7:28 pm

Post Wt maja 18, 2010 7:59 pm

Re: wyprawy mentalne- wspolne eksperymenty, nawet te na 2012 :)

Pod koniec tygodnia przeprowadzamy ćwiczenie z energia, miałem trochę czasu i usprawniłem ćwiczenie, by było optymalne w tych warunkach.
Chętnych na to ćwiczenie, proszę o info na pr. Do udziału są zaproszone osoby, które się dobrze znają np. ze (zlotu), ułatwi to nam wszystkim ćwiczenie. Chętni z tamtego tygodnia, jeśli się coś zmieniło dajcie znać.
Sceptycy niemile widziani, zepsują cala zabawę.
Jest mianowicie taki trik.
Ktoś kto nie chce brać udziału w ćwiczeniu, lub nie wierzy w jego sens, naśmiewając się, bez osobistego zaangażowania, odmawia niefizycznego kontaktu i nie reaguje na wytworzone przez kogoś jego atrapy.

grupa popelinowa
jeje

trochę o
"Ruch nieświadomy, świadomy nieruch"
http://www.neurotyk.net/2009/05/ruch-ni ... y-nieruch/
cialka.net
Poprzednia strona

Powrót do Organizacja badań

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości


cron


Śnienie - rozwój - warsztaty

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by ST Software for PTF.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
phpBB SEO