Post Wt wrz 13, 2011 11:23 am

MEDYTACJA Z MATKA MEERA.

MEDYTACJA Z MATKA MEERA.
W sobotę, niedziele i poniedziałek Mtka Meera prowadzi wspólne medytacje. Tym razem ekspo będzie polegać na spotkaniu z nią i postawieniu jej paru pytań, dotyczących światła paramatmana. Czym ono jest i jaka jest jej misja na ziemi.
.Lecimy do niej przez 3 wieczory. Info medytacji znajdziecie na jej stronie, niestety w języku niemieckim. http://muttermeera.de/meditation.shtml

http://muttermeera.de/darshan.shtml
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dar%C5%9Ban

Spotkanie z Matka Meera.


Do pomieszczenia przyszedłem spóźniony. Wszyscy siedzieli w ciszy, spoglądając na scenę, w oczekiwaniu na Matkę Meera. Pogodnie usposobieni, czekali w milczeniu na niezwykle wydarzenie. Było coś niezwykłego w tych ludziach. Przyglądając się im, zauważyłem na ich twarzach rozpogodzenie. Ileż tutaj jest miłych ludzi. Po chwili oczekiwania weszła na sale Matka Meera. Ubrana w fioletową sukmanę , przeszła kilka kroków w stronę krzesła. Zatrzymała się, rozglądając nieobecnym wzrokiem. Po chwil zaczęli podchodzić do niej ludzie na klęczkach, schylali głowę a ona kładła na nie swoje ręce. Rozwiązywała supły karmiczne, napełniając je światłem. Starając się przyjrzeć jej aurze, zdziwiony bylem widząc u proszących ją osób czasami o wiele większą eteryczna otoczkę, niż u niej samej. Ciągnęła się ona za ludźmi wystając znacznie poza ciało. O jeszcze ktoś kolejny z rozsupłaną aura, znacznie powyżej głowy, komentowałem w myślach spostrzeżenia sam do siebie.. Ciągnęła się ona z nimi, falując zabawnie w otaczającej ich przestrzeni. Długo trwało zanim przyszła kolej na mnie. Utknąłem w myślach kilka razy, obserwując co rusz przesuwających się na kolanach ludzi. Gdy kolej przyszła na mnie, z obolałymi kolanami podkulałem się do Matki Meera. Gdy siedzę bezczynnie, to wpadam często w rodzaj transu, tracąc poczucie czasu. Wychylam się wtedy z fizycznego ciała, tracąc co rusz świadomość tego faktu. Po chwili jednak rozpamiętuje cale zdarzenie, przypominając sobie, co się wlasciwie zdarzyło. Tuz Przy matce Meera, spojrzałem jej z boku w oczy. Ona je otwierała na parę sekund, gubiąc wkrótce w nich blask swiadomosci. Wystarczało jej to jednak, by rozpoznać znajdującą się przy niej osobę. Klękając przy niej, nie trzymałem się ciała fizycznego, bylem już na swój sposób rozklejony. Spojrzała na mnie, maślanym wzrokiem i uciekła wręcz z ciała fizycznego. Poznaje to dobrze, widząc jak oczy matowieją i się powoli zamykają. Osoba taka znajduje się wtedy w transie, penetrując nasza wielodymensyjna rzeczywistość w niewidocznych dla pozostałych ludzi planach. Często tak robiłem, oglądając świat duchowym wzrokiem. Oooo,- ucieszyłem się, nareszcie spotkałem kogoś, kto w ciągu paru sekund wymyka się z ciała fizycznego, by oglądać nasz świat z tamtej strony. Podążyłem za nią. Nie będę opisywał co się wtedy działo, gdyż było to wlasciwie prywatne spotkanie. Zastanawiające było milczenie Matki Meera. Zadałem jej stosunkowo głośno parę pytań w astralnym planie a ona jedynie milczała. Z niezwykłą powagą spoglądała gdzieś w głąb siebie. Ta powaga wydala mi się niezwykłą. Zmieniona na twarzy, wydawał się mi bardzo dojrzała i zastanawiająco roztropna. W planie fizycznym gasnące oczy, ledwo trzymając się fizycznego świata a poza nim, w duchowym planie, niezwykle poważne i rozsądne. Udało mi eis pomimo jej bezruchu, ściągnąć jej wzrok na siebie, bacząc by jej nie wyprowadzić nieopatrzenie z transu. Gdy zmierzyliśmy się wzrokiem poza ciałem, z pomocą nief. opiekuna utraciłem dostrojenie do astrala i wpadłem w plan mentalny. Wtedy zacząłem rozmowę.O czym mówiłem? Pytałem się kim jest, co tutaj robi i czym jest przyniesione przez nią światło. Świadomość mi szwankowała i wchłonąłem myśli nie rozpoznając zbyt dobrze osoby która je wypowiadała. Na samym początku straszny ciężar przygniótł mnie do podłogi. Z ledwością się podniosłem. Była to nieświadoma reakcja na pewien tekst napisany na pewnym forum. Mądrzyłem się w nim, opisując reakcje osób przy bezpośrednim spotkaniu ze świetlistymi istotami.Co rusz mój opiekun niefizyczny, wypowiadał wyraźnie słowa, które nadawały rozmowie konkretów i nadawały rozmowie jakieś chronologii. Gdy się wystarczająco rozbudziłem, precyzując myśli, to polecono mi bym już odszedł, gdyż mój czas dobiegł końca. Hm, zwlekałem. Co się wtedy stało? Nie odczuwając jeszcze ciała fizycznego, wstałem jak automat, wykonując czyjeś mentalne polecenie jak własną decyzje. Ile osób berze udział w takiej rozmowie, przy Matce Meera, nie bylem w stanie rozpoznać. Zastanawiające wydało mi się, to milczenie w astralnym planie i ta aktywność w planie myślowym. Szkoda, ze tak mało osób potrafi sobie dobrze w rozmowach cieni radzić.
W czasie ćwiczeń z przyjaciółmi, udawało mi się często prowadzić rozmowę cieni, rozmowy rozgrywające się miedzy ludźmi, prowadzone wyłącznie myślowo. W czasie tego spotkania, postawiłem pytanie o swiadomosci. Zaskoczony bylem oczywistością odpowiedzi. Która napłynęła chyba ze strony mojego opiekuna duchowego. Nasze wspólne myśli zlewały się w jeden watek, nie dając mi zbytnio się rozdzielić. Jednym słowem, nie bylem pewien kto z nas coś mówi a kto słucha. Czytając na forach tysiące tekstów o duchowym rozwoju, spotykałem się co rusz z wypowiedziami, iż wszystko to jest ezoteryczną papką i jest nieprawdą. Wszystko jest projekcja mózgu.
W takich chwilach, gdy rozmawiam niefizycznie z opiekunem, nieistotne stają się takie wątpliwości. Rozmowa toczy się a ja wymieniam z kimś myśli, nie potrafiąc go często postrzec. Warto poćwiczyć wewnętrzne dialogi, by odetkać duchowe uszy. Nawet gdy nie opuścimy fizycznego ciała duchem, to możemy się zapytać kogoś, o rożne przydatne dla nas rzeczy. Sporo ciekawostek udało mi się wypatrzeć w czasie tego spotkania. Zetknąć się z osobą uznawana za świętą, to jest dla mnie niezwykłym wydarzeniem. Ciekaw bylem tej świętość, nie rozumiejąc co jest podstawa do takich określeń. Jedno jest dla mnie oczywiste. Osobom towarzyszącym ludziom, zmieniającym z łatwością stany swiadomosci, udziela się ta zdolność. Oni zostają jakby uprowadzeni przez nich w duchowe światy. Ile potrafimy z takiego porwania zrozumieć, zależy od nas. W czasie naszego spotkania wypowiadałem słowa-pytania, przyglądając się im jakby z boku, podglądając samego pytającego. W astralnym planie wypowiadałem pytania, mogąc obserwować je z zewnatrz. Rozerwany na mówiącego i słuchającego,- co ten pierwszy mówi, utrudnia bardzo duchowy dialog, zacierając jego zrozumienie. Co jest przyczyna, iż nie słyszymy na codzień siebie w mentalnym planie? Czy jest to zdolność niezwykłych ludzi, czy coś dla nas prostego i oczywistego, zależnego w dużym stopniu od naszej woli i chęci słuchania. Sporo eksperymentów zostało opisanych na forach. Na tym blogu,w dziale eksperymenty, znajdziecie opisy naszych podroży, w których staraliśmy się rozpoznać właściwości niefizycznych światów.
Kolejne artykuły poświęcone Matce Meera:
http://cialka.net/kategoria/matka-meera

Wspólne eksperymenty, podróże mentalne

http://cialka.net/kategoria/eksperymenty


Matka Meera urodziła się 26 grudnia 1960 roku jako Kamala Reddy w małej hinduskiej wiosce Chandepalle na południu Indii w niezbyt religijnej rodzinie. I chociaż jej ziemscy rodzice bardzo ją kochali to nie rozpoznali w niej boskiej inkarnacji ().

Kamala od zawsze miała przeczucie, że nie jest zwyczajnym dzieckiem. W wieku 6 lat po raz pierwszy doznała oświecenia i w wewnętrznej wizji ujrzała swoich duchowych rodziców i przewodników. Otrzymała wtedy pełną wiedzę dotyczącą swojego pochodzenia i misji, jaką ma do spełnienia na Ziemi. Przez wiele stuleci krążyła wokół Ziemi jako świetlista istota, próbując z góry oczyszczać aurę ludzkości i pomagać w naszym rozwoju. Ponieważ byliśmy bardzo oporni na jej działania zdecydowała się na wcielenie, aby nieść pomoc tym, którzy o nią poproszą.
Lata młodzieńcze Kamala spędziła w aśramie, założonym przez Śri Aurobindo, a prowadzonym przez Francuzkę Mirrę Alfassa, arcyoświeconą joginię nazywaną też Sweet Mother (w polskiej literaturze występującej czasem jako Święta Matka). W swoich wspomnieniach Mother Meera zaznacza, że chociaż jej rozwój był natychmiastowy i kompletny to dzięki opiece Sweet Mother otrzymała wiele doświadczeń rozgrywających się nie tylko w rzeczywistości, ale także w przestrzeni subtelnej. Podczas wspólnych głębokich medytacji Mirra Alfassa zabierała Kamalę w wiele miejsc na Ziemi i w Kosmosie pełnych strachu i okrucieństwa. Kiedy przerażona dziewczyna spytała swoją opiekunkę czemu to robi usłyszała, że jej zadaniem jest nie tylko napawanie się urodą cudownych zakątków, ale przede wszystkim przeobrażanie ciemności w światło, cierpienia w radość, a śmierci w życie.

Kiedy Mother Meera miała 12 lat w aśramie pojawił się, znany jej dobrze z wewnętrznych wizji, wujek Reddy, człowiek który stał się jej opiekunem i przyjacielem. Reddy rozpoznał w dwunastoletniej dziewczynce wcielenie Boskiej Matki i postanowił całe swoje życie poświęcić Mother Meerze. W 1979 opuścili Indie udając się w podróż do Kanady. Już podczas swojej pierwszej wizyty za oceanem Mother Meera zaczęła udzielać darshanów. Wielu z przybywających na darshany widziało w młodej dziewczynie wcielenie Matki Boskiej, Jezusa, Buddy lub Kriszny. Natomiast osoby widzące energie subtelne opowiadały, że sylwetka Meery jaśniała wszystkimi kolorami tęczy.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Matka_Meera
_________________
cialka.net