Post Pn paź 25, 2010 3:57 pm

sen o pałacu

Miałem dość dawno dziwny sen w którym umieram poprzez utopienie się, jednak nietracę świadomości jestem w jakiejś czarnej nicosci, mam świadomość
wiem że umarłem, i mówie sobie gdzie to świało czemu nic się niedzieje, i po chwili budzę się w drugim śnie w jakimś jakby pałacu
z basenami i dużą ilością kobiet. Zaczynam chodzić i szukać najładniejszej, w końcu znajduję jedną i idę z nią w kierunku pokoju w wiadmoym celu.
Nagle jedna z kobiet zaczyna się dziwnie śmiac patrzę na nią i widze że niema ona nogi tylko kikut który zaczyna rosnąć coraz większy.
Kobieta ta zaczyna wyglądać coraz bardziej koszmarnie i ten śmiech sprawia że zaczynam się bać i myślę o ucieczce, jednak
odzyskuję jakby świadomość i podchodzę do niej po czym zaczynam się śmiać, ona przestaje, po chwili wkładam do niej głowę i widzę że w niej nic niema, jest pusta.
Poczym wyjmuję głowę i zaczynam wchłaniać kobietę przez usta, a ona jak jakaś chmura dymu znika w moich płucach. Po chwili
widzę jakąś planszę i rosnące na niej punkty dla mnie, jest to jakaś ogromna liczba, czuję się jak bym zaliczył jakąś planszę w grze komputerowej,
i dostał swój wynik, po tym znowu wracam do tego snu i znowu szukam kobiety, kiedy znajduję następną, i łapię ją za ręke budzę się.
Losing my religion... and finding the new one.

"Medytacja nie jest łatwa. Wymaga czasu i wysiłku, a także wytrwałości, zdecydowania i
dyscypliny."