Post Pt gru 28, 2012 11:56 pm

Oferta

Nigdy nie dawało mi to spokoju, to co Castaneda pisał że w świecie istot niefizycznych można zostać na zawsze.

Ktoś mi powiedział że istoty niefizyczne są o wiele bardziej niebezpieczne w swoim świecie niż poza nim.
Postanowiłem się dowiedzieć dlaczego, wysłałem niewerbalne zapytanie z prośbą o odpowiedź i poszedłem spać.

Śniłem sobie nieświadomy sen, w pewnym momencie stałem w kręgu ludzi, wszyscy patrzeli na mnie i w pewnym momencie, ich oczy, wszystkie na raz zalśniły czerwono bursztynowym światłem.
To nie są ludzie pomyślałem i się obudziłem.

Ej, ze mną trzeba jak z dzieckiem ! za rączkę i krok po kroku bo inaczej to albo spanikuje albo nic nie zapamiętam, zakomunikowałem sprzymierzeńcowi, przewróciłem się na prawy bok i zasnąłem.

Odzyskałem świadomość i mówię, no dobra pokażcie mi jakiś ze swoich światów gdzie żyjecie.
Wyczułem zadowolenie, nie zamykałem się leciałem świadomy widząc jak się przemieszczam w kosmosie.

Zobaczyłem w końcu planetę, całą niebieską, cała z wody. Przelecieliśmy przez atmosferę i pod wodę, zrobiło się ciemno ale po chwili już było jasno.
Z jakiegoś powodu w środku tej planety było sucho i jasno jakby świeciło tam wewnętrzne, delikatne słońce. Było tam coś w stylu małego miasteczka.

Wlazłem do pierwszego lepszego budynku, było to coś w stylu jadalni, połączonego z restauracją i kuchnią. Pełno tam było ludzi* , wszyscy starali się zachowywać tak jak zazwyczaj, ale dało się wyczuć ogromne zainteresowanie i ekscytację z jaką mnie obserwują.
-Powiedz mi macie tu jakieś konflikty? zapytałem mojego przewodnika

W tym momencie jedno z dzieci nie wytrzymało naporu ciekawości i wyjechało z pytaniem: ale po co komuś konflikty?

Cała reszta zignorowała ten nietakt, co ciekawe nikt dziecka nie pouczał pomimo że zrobiło coś czego nie powinno :)

Podszedłem do czegoś co przypominało ladę było tam pełno czegoś co wyglądało jak ciastka. Jestem już przyzwyczajony do bezgotówkowych sklepów więc zachowując się jak wieśniak zabrałem kilka ciastek. Jedno natychmiast zjadłem (potem są ciekawe efekty jak coś się zje w poza :mrgreen: ).
-Ej co by się stało jakbym tą resztę ciastek tu wyrzucił na podłogę niszcząc ten wasz tu porządek?
-Nic- odpowiedział obojętnie przewodnik.

Tak więc dalej będąc wieśniakiem troszkę im tam naśmieciłem i faktycznie mój mały anarchizm nie sprawił na nikim wrażenia.

-Dochodzi tu u was do aktów przemocy?
Tutaj znów zanim usłyszałem odpowiedź inne dziecko nie wytrzymało ciekawości i zapytało
-A co to jest przemoc?
Wybuchłem śmiechem.

Następnie widziałem kiosk z rotami, wszystkie były za darmo, no ale nie chciałem tracić czasu więc poszedłem dalej.

-No dobra a powiedz mi co wy tu tak w ogóle robicie jaki sens ma to wasze życie?
-Utrzymujemy tą naszą oazę, aby się nie rozpadła.
-A co by się stało gdyby się rozpadła? poginęlibyście?
-buahaha no coś ty, musieli byśmy wtedy dołączyć do innej oazy gdzie mieszka nas dużo więcej, ale my wolimy żyć tutaj.

Następnie przewodnik poprowadził mnie do dużego budynku gdzie były długie i kręte białe schody w dół.
Szedłem za nim przez kilka chwil aż znaleźliśmy się blisko jądra planety.
-Co zamierzasz? niespodziewanie zapytał.
-Nie wiem nie mam planów na życie.
-Pytam co zamierzasz tu i teraz w tym momencie, Zostań tutaj z nami !
-Nie mogę muszę się jeszcze trochę na ziemi nauczyć, powiedziałem ku mojemu totalnemu zdziwieniu.

Wyciągnął rękę w górę a planeta mu odpowiedziała, całe miejsce zaczęło się wokół mnie zaciskać, poczułem jak staje się fizyczny, ściany schody wszystko zaczęło się robić fizyczne, moje ciało też, zaczynałem nabierać zmysłów i masy czułem jak staje się fizyczny.

Wyciągnąłem rękę w górę aby powstrzymać proces, ale planeta mnie nie słuchała to było miejsce gdzie on miał moc ale nie ja.

-Daj spokój obaj wiemy że w taki sposób nie możesz mnie tutaj zatrzymać.
Wróciłem swobodnie do ciała, czując się wspaniale, tamto miejsce mnie napełniło czystą i lekka energią. Trudno mi zapomnieć beztroskę i spokoju jaki we mnie wywołało.

Obudziłem się i myślę łał, jeszcze dużo się muszę o sobie dowiedzieć, jeszcze kilka godzin temu byłem pewien że gdybym dostał taka ofertę to oddał bym wszystko natychmiast aby tam zostać...

Zasnąłem dość szybko.
Pojawiłem się tylko we śnie a od razu zobaczyłem ognisko, wokół którego siedziało wielu ludzi*, jeden z nich popatrzał na mnie mrugnął okiem i powiedział: teraz już wiesz czemu u siebie jesteśmy bardziej niebezpieczni(była to ta sama istota co pokazywała mi wodną planetę).

Od ogniska wstał mój sprzymierzeniec i poszedł ze mną, wyszliśmy na wielkie zielone drzewo o długich jasnych gałązkach, drzewo nas delikatnie huśtało i cieszyło się naszą obecnością, znów byłem małym dzieckiem, znów miałem to wszystko co tak dawno utraciłem, byłem szczęśliwy, odpłynąłem...



*Nadal preferuje ich postrzegać jako ludzi, raz chciałem zobaczyć jak wygląda tak naprawdę jedna z istot i mnie wgięło, już wolę ich widzieć jako ludzi albo słupki kolorowego ognia :mrgreen: