Strona 1 z 1

MTJ - anielski chórek :)

PostNapisane: Śr paź 28, 2009 12:02 pm
przez Conchita
Wczoraj wieczorem przed snem zaczęłam się zastanawiać, jaki jest związek między wyzwoloną świadomością (naturą Buddy, wewnętrzną ja, duszą) a wyższą świadomością WJ/Dysku/Ja Tam. W ramach tego połączyłam się z świadomością WJ i doznałam światła. Z tą rozszerzoną świadomością WJ skierowałam się w swoją stronę jako małej samodzielnej świadomości, żeby zobaczyć siebie z innej pozycji i poczułam płynącą falę bezwarunkowej miłości i akceptacji dla wszystkiego co robię. Totalne “green light” na wszystko, czyli mam totalną swobodę w wybieranych kierunkach, WJ nie będzie mnie kierować manipulować czy zakazywać, raczej “rób co uznasz za stosowne, ciekawe, warte zainteresowania”.

Zasnęłam. Zrobiło mi się oobe. Zaczęłam lecieć w szaleńczym pędzie przez przestrzeń. Przed oczami miałam zarys jakiegoś przedmiotu. Jednocześnie dostałam impa (wrażenie), że patrzę na to, bo boję się zobaczyć to, co tam rzeczywiście jest. OK – nieśmiało puściłam zarys przedmiotu i leciałam przez mrok. No dobra – spojrzałam w ten mrok, czym on jest – i szok: zobaczyłam….! Miliony upakowanych obok siebie informacji, danych w kolorowej mozaice przelatujących z niesamowitą prędkością. I tu największy zonk ze wszystkiego: nie był to jakiś lot ponad nimi, że mogłam na to popatrzeć, te wszystkie informacje przepływały przez moją świadomość!!!! To mój umysł, świadomość doznawał przepływu informacji, mimo ogromnej ich ilości uświadamiał je sobie na chwilę i puszczał, a informacje przepływały w zawrotnym tempie jak przez najlepsze komputery przetwarzające gigabajty danych… Matko moja, to było ponad moje siły, wytrzymałam to zawrotne tempo przez dobrą chwilę i puściłam, bo wystraszyłam się, że zaraz eksploduję albo nie wiem co, gdyż cały czas miałam swoją normalną ziemską świadomość…

Drugie wyjście. Jestem w nieokreślonym miejscu, towarzyszy mi nieznana kobieta. Coś mnie podkusiło i zaczęłam sobie śpiewać radoście fragment Komunii z Missy pagany Stachury: “I jeżeli spontaniczna to rzecz, i jeżeli oczywista to rzecz, i jeżeli naturalna to rzecz….”. I wtedy stało się coś niesamowitego – razem ze mną zaśpiewały setki osób z wyższych wibracji, chyba całe WJ, brzmiało to, jakby rozśpiewało się nade mną niebo, jak chóry anielskie – tak piękny był to śpiew, mój brzmiał przy tym nisko i chropowato. I w tym chórze usłyszałam głos Stachury i dzwięki jego gitary! Zamilkłam oszołomiona… Po chwili oni również umilkli. Wtedy jeden z głosów powiedział, żebym śpiewała, jeśli chcę, żeby i oni śpiewali… Ale nie mogłam głosu wydusić z oszołomienia. Nigdy czegoś takiego nie słyszałam – niebiańska muzyka…

Wróciłam do ciała. W ciele czuję czyjeś dłonie na plecach – wypychają mnie znów. Wyszłam i była ta sama kobieta obok. Nie pamiętam co dalej robiłam, w którymś momencie zabrakło mi energii i zapadłam w zwykły sen…

Re: MTJ - anielski chórek :)

PostNapisane: Pt lis 20, 2009 10:54 pm
przez Anar Chista
Conchito, masz bardzo podobne dociekania do moich - natura Buddy vs. JaTam/WJ. Ciekawi mnie ogromnie, jak ma się świadomość Buddy do tego, co doświadczamy/uczymy się doświadczać. Czy Budda mógł się wyrazić precyzyjnie, czy jego jego nauki poddano indoktrynacji/reinterpretacji (czego nie dowodzą źródłosłowia), czy może nie był tak oświecony, jak byśmy tego chcieli. To strasznie ciekawa rzecz dociekać, czy oświecenie jest ostateczną granicą poznania...no i czy oświecenia się stopniują.
Na przykład, czy poznając więcej zaświatów, niż ktokolwiek ze zwykłych zjadaczy chleba, jest się oświeconym w tym wymiarze bardziej, niż On, czy też raczej liże się powierzchnię lustra po połknięciu pigułki poznania? Monroe nie miał super-mocy, Budda miał, ale od Buddy nie można było usłyszeć tego, co od Monroe'a. Co tu się właściwie dzieje?!

Re: MTJ - anielski chórek :)

PostNapisane: Pt sty 08, 2010 8:23 pm
przez Werewolf
Budda wskazywał na wymiar głębi. My odkrywamy zewnętrzne aspekty rzeczywistości, nawet jeśli dotyczą one rzeczywistości wewnętrznej/duchowej. Tak jak wszystkie inne, mogą zależnie od naszego podejścia i działań, wpłynąć na naszą korzyść bądź niekorzyść. Wątpię żeby wyraził się nie precyzyjnie.

Psychologia buddyjska stosuje stopniowanie w rozwoju ucznia - oświecenie jest jedno, ostateczne. Ale są takie przejawy rozwoju jak fałszywa/mała Nirvana (odczuwasz to samo co podczas oświecenia ale z większymi "fajerwerkami", po czym ci przechodzi - wielu uczniów doświadcza tego, i często daje się zwieść takim doświadczeniom). Jest też Satori, krótkotrwały przebłysk świadomości.

Niemniej jednak Budda mówi o tego typu wizjach i wewnętrznych/innych światach - między innymi ostrzega przed tym, by nie dać się zwieść "świecidełkom" dla naszego umysłu, lecz zgłębiać, utrzymywać umysł w stanie Pustki.