Strona 2 z 2

Re: Moje OOBE czyli: jak to u mnie wygląda. Coro

PostNapisane: N cze 12, 2011 11:02 am
przez Coro
Uczmy się na błędach... najlepiej cudzych. Ktoś mądry powiedział. :lol:

To fakt. Sam zauważyłem że od początku mojej przygody poruszam się po takiej sinusoidzie :DNajpierw posiadam duży zapał do pracy robię TR'ki często, nawet bardzo często, zapisuje skrupulatnie sny, osiągam jakiś poziom i powoli opuszczam się w podstawach, które mnie do tego zaprowadziły. Później zdziwiony byłem dlaczego jest gorzej.
To proste ;)Uczymy się latać, a zapominamy jak się chodzi. Potem siedząc na ziemi na dupce dziwimy się dlaczego już nie umiem wziąć rozpędu i wzbić się w powietrze.

Re: Moje OOBE czyli: jak to u mnie wygląda. Coro

PostNapisane: Pt cze 17, 2011 3:38 pm
przez Jataman
Bardzo często miewam sny o tym, że z kimś się bije ale nigdy nie mogłem mu przywalić :(ale teraz mam już odpowiedź, jak mogę przywalić komuś czymś czego tak naprawdę niema. Może następnym razem jak będę się z kimś bił w śnie to odzyskam świadomość, mam taką nadzieję :D

Re: Moje OOBE czyli: jak to u mnie wygląda. Coro

PostNapisane: Pt cze 17, 2011 3:47 pm
przez Coro
A może podejść inaczej do sprawy i zamiast się bić przytulić tą osobę. ;)
Z doświadczenia wiem, że im bardziej się jest zaangażowanym w akcję która się rozgrywa we śnie, tym trudniej się odnaleźć jako przytomny świadek całego zdarzenia.

Re: Moje OOBE czyli: jak to u mnie wygląda. Coro

PostNapisane: Śr mar 14, 2012 12:22 am
przez Coro
Witajcie kochani !

Znów od ostatniego razu kiedy do Was pisałem minęło sporo czasu.
Od kilkunastu miesięcy czegoś poszukiwałem.
Podróże poza ciało, Świadome sny, medytacja, Zen, Satsangi z Mooji'm, wykłady OSHO, książki Eckharta Tolle, zainteresowanie pozaziemskimi cywilizacjami itd...
Teraz wiem że poszukiwałem odpowiedzi na pytania Kim Jestem? Jaki jest tego wszystkiego sens? O co tu chodzi?
Odkryłem czym jestem. Choć lepiej byłoby napisać czym nie jestem. :)
Wiem że wielu z was zapyta: Opowiedz więc o tym. Niestety niemożliwym jest to do opisania tego w słowach...
Nie mogę się z Wami podzielić swoją wiedzą która wypływa z poznania.
Ale z całego serca zachęcam Was drodzy bracia i siostry do poszukiwania.
Jest wiele dróg które prowadzą do odpowiedzi...
Każdy niech znajdzie dla siebie odpowiednią wedle jego uznania... Obudźmy się! :D


Chciałbym również podzielić się z Wami dwoma filmami które polecam obejrzeć z otwartym umysłem.

Pierwszy film jest bardzo interesującym przekazem/channelingiem istoty która skończyła ziemskie życie w 1996r.
http://www.youtube.com/watch?v=fIadevnA1WU

Drugi film jest przekazem istoty pozaziemskiej cywilizacji.
Istota ta zadaję nam jedno bardzo osobiste pytanie za pośrednictwem tego filmu.

http://www.youtube.com/watch?v=DJ7SEKNVQng


Z wyrazami miłości i szacunku... Coro

Re: Moje OOBE czyli: jak to u mnie wygląda. Coro

PostNapisane: Śr mar 14, 2012 12:45 am
przez marcinoo
Coro napisał(a):...
Nie mogę się z Wami podzielić swoją wiedzą która wypływa z poznania.
Ale z całego serca zachęcam Was drodzy bracia i siostry do poszukiwania.
...



Nie to, że nie możesz - nie chcesz, a to jest różnica :PChociaż fakt, ta odpowiedź nic drugiej osobie nie da jeśli sama tego nie poczuje. Można by powiedzieć, jesteś miłością, a miłość jest wszystkim co jest - błahe słowa bez pokrycia których zrozumienie może zając trochę czasu ;)

Re: Moje OOBE czyli: jak to u mnie wygląda. Coro

PostNapisane: Śr mar 28, 2012 6:04 pm
przez Coro
Chciałbym tylko troszkę sprostować. Ponieważ to co zostało napisane może wprowadzać w błąd. :lol:
Napisałem: "odkryłem czym jestem"
A powinienem napisać odkryłem odpowiedź na pytanie "czym/kim jestem".
Dokładnie chodzi tu o pytanie a nie o znalezienie konkretnego zjawiska/odczucia/rzeczy lub nie-rzeczy. :lol:
To tyle z części sprostowań ;)

A z części ciekawe filmiki na YouTube polecam wpisać: "Allan Watts"

Oraz bardzo ciekawa książka która ma aż 2 strony :lol:"Allan Watts - Medytacja Zabawą"

Re: Moje OOBE czyli: jak to u mnie wygląda. Coro

PostNapisane: N kwi 29, 2012 1:46 pm
przez Coro
Witajcie kochani :D

Tym razem napiszę coś w sumie nie o swoich przygodach ale o przygodach mojej żony. :lol:
Jak wiecie tematyką wyłażenia z ciała interesuje się już troszkę czasu...
W końcu i moja lepsza połówka miała niedawno tzw. "dziwny sen" Otóż kiedy leżała w łóżku z zamiarem zaśnięcia po nocnej zmianie w pracy (od dłuższego czasu pracowała tylko na pierwszą zmianę) wydawało jej się że jej nogi spoczywają nie na łóżku ale na podłodze :shock:Chciała je podnieść ale okazało się że jest w paraliżu :ona dokładkę gdyby mało jej było wrażeń nadeszły wibracje które ogarnęły górną połowę ciała. Co było według mnie efektem częściowego oddzielenia od ciała fizycznego.
No cóż biedna najadła się troszkę stresu :lol:

Po tym incydencie w końcu na 100% uwierzyła w to co my nazywamy oobe. hehehe
Jakby nie patrzeć ja ciągle nawijałem jej o swoich przygodach gdy ona słuchając ich była sceptycznie nastawiona.
Przyszła kryska na matyska powiedziałem :lol:
W końcu i taki niedowiarek jak moja żona stała się osobą która uwierzyła w oobe na 100%.

Ale historia się tu nie kończy... może i doświadczyła oobe, ale nie było dla niej to przyjemne doświadczenie. :|
Sprawa paraliżu przysennego zahamowała jej poszukiwania w tym temacie i mimo moich tłumaczeń oraz wykładów o tym że to nic strasznego miała wciąż pewną blokadę...

Jednak człowiek jest istotą ciekawską i takie doświadczenie nie może pójść w niepamięć.
Zaczęła czytać książki o tematyce snów i oobe. A że mam ich pokaźną kolekcję miała duuuużo do nauki :lol:
Niedawno znalazłem w necie książę Roberta Noble pt: OOBE LĘK PIERWOTNY książka za free do pobrania więc zassałem i po przeczytaniu dałem to mojej. W sumie niewielka książka zdziałała więcej niż moje gadanie...
Co świadczy tylko o tym że chyba kiepski ze mnie mówca :lol:

Zaczęły się próby wychodzenia....

Efekty mizerne przez długi czas... tak jak czytanie książek o oobe. Na wieść o tym że powinna poczytać Trylogię Roberta Monroe dziwnie zmierzyła mnie wzrokiem :lol:Póki co przeczytała książkę Darka Sugiera oraz obie książki Roberta Noble... W sumie może i lepiej bo nie miała zbyt dużej wiedzy o oobe. Sam ze swojego doświadczenia wiem że taka ilość książek co ja przeczytałem o snach i oobe tylko pomieszała mi we łbie. :|

Z drugiej strony miała ogromną bazę informacji poczynając od moich książek kończąc na różnych nagraniach do słuchania.
Ja kiedy zaczynałem nie miałem tego za wiele. ;)Do tego prawie codziennie miała historyjkę z nocy lub inny rodzaj ględzenia którego musiała słuchać ode mnie :DPrzyznam że sam bym nie wytrzymał z kimś tak nakręconym na oobe.
Tutaj chciałem przekazać wyrazy uznania za anielską cierpliwość mojej żony oraz za to że sama mi nie pomogła przefazować się na tamten świat za to ciągłe gadanie. :lol:

Wracając do jej oobe-praktyki...

Zapodawałem jej na spanie różne nagrania i w sumie ta forma przypadła jej do gustu najbardziej.
Problem był z tym że często zasypiała słuchając nagrań co mimo wszystko jej się podobało... FACEPALM!
Program Gateway Experience był dla niej zbyt nudny a głos Roberta Monroe w języku angielskim nie pozwalał na kompletną relaksację... Więc głównie słuchała nagrań Adama Bytofa które są w języku polskim. Głównie nagrań relaksacyjnych tj. wieloryby czy szamana... Słuchała również mojej wersji Magii Snu 2 problem w tym że są to nagrania personalizowanie i w niektórych punktach słyszała "Adam" zamiast "Dorota" co było troszkę dekoncentrujące.
Stwierdziliśmy że powinna kupić dla siebie Magię Snu 2 z jej imieniem :)

Już miałem zamawiać nagranie Pana Bytofa
gdy znalazłem na stronie http://noble.oobe.pl/ OOBE SYMULATOR zestaw nagrań od Roberta Noble.
Przyznam że mimo iż szukaliśmy nagrania dla mojej żony fakt znalezienia czegoś nowego bardzo za mną przemawiał :D
Lubię słuchać wszystkich nowych nagrań w tej tematyce.
Dlatego rozważyliśmy wszystkie za i przeciw przed dokonaniem wyboru. Ponieważ bardzo cenię Magię Snu 2 chciałem wybrać dla niej coś co będzie dobre na tyle aby rezultaty pojawiły się w miarę szybko póki jest zajawka jak to mówię :lol:
Z drugiej strony zakup czegoś co już się słuchało a różni się tylko imieniem a kosztuje 150zł daje do myślenia.
Może to troszkę egoistyczne, ale jak już miałem coś kupić chciałem również sam z tego skorzystać.
Przekonałem żonę tym iż Symulator OOBE jest tańszy i kosztuje 97zł i to był strzał w dziesiątkę :lol:
Zgodziła się kupić ten symulator :lol:
Opis tych nagrań bardzo mnie zajawił ponieważ przypominał taką wersję Gateway Experience w wersji polskiej.
Zamówiliśmy ten zestaw nagrań z tej strony.
Nagranie przyszło szybko i zasiedliśmy do słuchania.
Plusem było to że nie są one personalizowanie więc mogliśmy ich używać razem.
Moja żona ma coś nowego i ja mam coś nowego hehehe
Mi najbardziej przypadło do gustu nagranie "Swobodny lot" oraz "Wyjście z ciała".
Za to mojej żonie "Głęboki trans" i "Wyjście z ciała".
Jak to ona stwierdziła lektor ma bardzo seksowny głos :lol:
W sumie znajomy jest jakoś ale z kąd? No taaaak... TVN Turbo męska jazda!!! To głos Łukasza Nowackiego.
Nie no... przyznam że ktoś miał łeb aby zatrudnić profesjonalnego lektora do nagrań transowych.

Dopiero zaczynamy badać nasz nowy nabytek i na pewno zrobię jakąś recenzję tego produktu niebawem.
Póki co mnie udało się jakoś łatwiej odkleić od CF z nagraniem "Swobodny lot" puszczonym w kółko na całą noc.
Za to mojej drugiej lepszej połówce przypadły do gustu filmy instruktażowe które były dołączone do tych nagrań.
Stwierdziła że wytłumaczyły jej więcej niż ja bo w sumie lepiej jak ktoś ma przygotowane profesjonalnie to co chce przekazać, a nie tak jak ja gada tylko o swoich doświadczeniach. Tutaj ogromny plus dla twórców!
Symulator razem z książkami Noble stanowią bardzo fajny zbiór wiedzy teoretycznej jak i ćwiczenia praktyczne dla takiego nielota jakim jest moja żona :P

Tak więc bardzo polecam taki zestaw bo to naprawdę pełna profeska jeżeli chodzi o przekazanie wiedzy dla nielota.
Mi również bardzo spodobały się nagrania z profesjonalnym lektorem po polsku.

Re: Moje OOBE czyli: jak to u mnie wygląda. Coro

PostNapisane: Pt maja 04, 2012 12:03 pm
przez Coro
Witajcie kochani! :D

Chciałbym dziś podzielić się pewną historią która wydarzyła się kilka dni temu...

Otóż 28 kwietnia wybrałem się z moją żoną na spacer w góry. Wracając już z powrotem zatrzymaliśmy się
aby nasz pies mógł się troszkę napić, a raczej pojeść tego śniegu. Stwierdziłem że zrobię im zdjęcie.
Śniegu w górach było już bardzo mało, więc zdjęcie w śniegu na tle zieleniejącego lasu było super.
Kilka razy próbowałem zrobić lepsze ujęcie kiedy to moja żona zauważyła coś leżącego za mną w krzakach.
Obróciłem się i zobaczyłem jakieś ubrania. :?Spojrzałem za siebie i zobaczyłem człowieka.
Żona była ciut dalej, więc nie widziała dobrze. Powiedziała bym sprawdził czy żyje, może jest pijany lub coś...
Jednak gdy podszedłem bliżej stwierdziłem że ten człowiek nie żyje. To były zwłoki mężczyzny i to niezbyt świeże... :shock:

No cóż... wziąłem telefon do ręki i zadzwoniłem na 112. Cóż więcej mogliśmy zrobić. Czekaliśmy na szlaku na przyjazd policji.
Obok nas w krzakach leżał denat, słońce świeciło, niczego nie świadomi ludzie przechadzali się szlakiem mijając nas radośnie.

Jedna grupka zatrzymała się i również chciała zrobić sobie zdjęcie w śniegu.
Wtedy już musiałem zareagować aby nie łazili w tamtym miejscu... wystarczy że my narobiliśmy śladów.

- Pan tam nie wchodzi - powiedziałem
- Dlaczego?
- Pan tam nie wchodzi... - powtórzyłem
- Dlaczego? chcemy zrobić sobie zdjęcie.
- Ale proszę Pana aby Pan tam nie wchodził!
- Bo co?!
- Bo tam w krzakach leży trup, a my czekamy na policję!

Gościu wystrzelił jak poparzony. :lol:
Odeszli dobry kawał i czekali przyglądając się to nam to w kierunku krzaków.

W końcu przyjechał terenowy radiowóz. Wskazaliśmy miejsce gdzie leżał denat.
Wyjaśniliśmy jak doszło do znalezienia i podaliśmy swoje dane osobowe.
Policjant wstępnie stwierdził że ciało musiało tu leżeć od co najmniej kilku miesięcy. :|

Wracając do domu, ciągle wspominaliśmy te wydarzenie.
Śmiałem się do żony mówiąc: Zobaczysz będzie Ci się śnił w nocy. Nie mówiłem tego wyłącznie aby straszyć żonkę ale wiedziałem z doświadczenia że wydarzenia które są w pamięci cały dzień i wieczór często śnią się jeszcze w nocy.

No i nie pomyliłem się. Przyśnił mi się ów jegomość jeszcze przed tym zanim zapadłem w sen.
Zobaczyłem twarz starszego łysiejącego mężczyzny stojącego przede mną. Cała sytuacja działa się przy tych krzakach gdzie znaleźliśmy ciało. Stał przede mną i patrzył na mnie. Lekko zdenerwowany podszedłem do niego i przytuliłem go. Zniknął.

Coś mnie nad ranem tchnęło aby sprawdzić w internecie na stronie Bielskiej policji zakładkę "osoby zaginione"
(Dodam tylko, że tam w górach nie widziałem twarzy tego człowieka, leżał on twarzą do ziemi)
Przeglądając zdjęcia zobaczyłem twarz tą samą co we śnie. Bez wątpienia była to ta sama twarz.
Kliknąłem w opis i szok. Opis ubrań które miał w dniu zaginięcia identycznie pasowały do tego jakie miał na sobie człowiek leżący tam w górach. Z opisu wynikało że lubił spacery w tamtych rejonach. Zaginął w sierpniu ubiegłego roku.

Wybraliśmy się tego dnia do rodziców mojej żony. Idąc ulicą moja żona powiedziała. Śnił mi się ten człowiek.
Uśmiechnąłem się i zaciekawiony poprosiłem aby kontynuowała... powiedziała że stał w krzakach i patrzył na nią.
Ona się bardzo wystraszyła i obudziła się z łomotem serca. Powiedziała że był to starszy łysiejący pan.

Powiedziałem jej o tym, że mi również się śnił i że w domu pokaże jej pewne zdjęcie.

U teściów oczywiście creepy historyjka została opowiedziana. Babcia stwierdziła że mógł podziękować nam za odnalezienie.
Temat sprowadził się do historii o sennych spotkaniach ze zmarłymi.
Babcia opowiedziała jak kiedyś we śnie spotkała swojego znajomego i powiedziała mu:
- Przecież Ty nie żyjesz!
- On odparł - Żyje... żyje.. i mam się dobrze :)
Spacerowali sobie parkiem rozmawiając o starych czasach.

W domu pokazałem zdjęcie tego mężczyzny i okazało się że rozpoznała go i moja żona.

Zastanawiałem się czy nie zadzwonić na policję aby nie nakierować ich na tą osobę. Ale co ja im powiem?
Wiecie ten mężczyzna to może być tą osobą którą znaleźliśmy bo śnił nam się w nocy i go rozpoznaliśmy?!
Stwierdziłem że poczekamy z tym trochę.

Dzisiaj przeglądając stronę o zaginionych zobaczyłem że ten mężczyzna ze zdjęcia zniknął z bazy zaginionych.

Sen o tym mężczyźnie nie pojawił się więcej. Co ważniejsze. Zaraz po tym śnie odeszły wszystkie wspomnienia które poprzedniego dnia siedziały w głowie tak mocno że nie mogliśmy się skupić na niczym innym.

Myślałem aby zadzwonić na policję zapytać czy sprawa się wyjaśniła, ewentualnie pojawić się na pogrzebie.
Ale nie czujemy takiej potrzeby. :)


Mimo to że nie jest to historia o oobe, dla nas jest to kolejny dowód na to że istnieje życie po śmierci.
Nie wiem już który z kolei ale to tylko umacnia nasze przekonanie o tym że nie jesteśmy swoim ciałem fizycznym. :D

Re: Moje OOBE czyli: jak to u mnie wygląda. Coro

PostNapisane: So maja 05, 2012 9:44 am
przez marcinoo
A ja dzisiaj w świadomym śnie zauważyłem staruszka w łachmanach, brodaty i zaniedbany strasznie - siedział sobie w oddali na ławeczce przy kościele. Gdy go zobaczyłem przyszła mi jedna myśl - Bóg. Normalnie bym go pewnie nie zauważył, ale miał w sobie coś przykuwającego uwagę, pomimo tego wszystkiego, był uśmiechnięty. Chciałem z nim porozmawiać, ale coś dziwnego się działo z snem, ta osoba jak szedłem parę razy mi się pojawiała w różnych miejscach. W końcu się zatrzymałem, byłem już w innym miejscu, oddalonym kawał drogi od miejsca, w którym zobaczyłem starego człowieka. Te wszystkie miejsca bez problemu mogę wskazać u siebie w mieście. Dalej chciałem z nim porozmawiać. Jednak pojawiła się jakaś inna osoba, "Buddysta" tym razem takie słowo mi się z nim skojarzyło.

Miał do mnie podejście jakby pouczające. Niestety nie jestem dobry w zapamiętywaniu dialogów, jak i wyglądu ludzi. Pomógł mi zdjąć z siebie jedną pelerynę, bo miałem tak dwie założone <jedna z tyłu, druga z przodu>, że bez pomocy bym tego nie zdjął. Z rozmowy pamiętam jak powiedziałem, że świadome sny pogłębiają świadomość. Na co tamta osoba odpowiedziała, że to za duże słowo. Kiedy zamieniłem to na " świadome sny pogłębiają granice świadomości" - usłyszałem, że teraz dobrze to powiedziałem. Na mój temat padły jeszcze jakieś uwagi np <co ty, hodujesz te włosy ?>, ale jak już napisałem, nie zapamiętałem wszystkiego. Czy to zbieg okoliczności ? Może tak, ale wolałem to opisać. Wszak, nic się na tym nie traci. :)

Ps: Dopiero dzisiaj przeczytałem to co napisał Coro wczoraj, to tak dla wyjaśnienia.

Re: Moje OOBE czyli: jak to u mnie wygląda. Coro

PostNapisane: So maja 05, 2012 10:42 am
przez Coro
marcinoo napisał(a):Z rozmowy pamiętam jak powiedziałem, że świadome sny pogłębiają świadomość. Na co tamta osoba odpowiedziała, że to za duże słowo. Kiedy zamieniłem to na " świadome sny pogłębiają granice świadomości" - usłyszałem, że teraz dobrze to powiedziałem.


Z mojego punktu widzenia tak właśnie jest. :)
Zakładając że to czym jesteśmy nazwiemy "świadomością" to ta świadomość nigdy nie może być zmieniona, zmodyfikowana, gorsza, lepsza lub pogłębiona i co najważniejsze utracona. Jest taka jaka jest.
Za to granice naszej percepcji mogą być poszerzone. Tego nie muszę chyba nikomu udowadniać.
Przynajmniej nie na tym forum :D

Wracając do utraty świadomości jak to się często mówi. (umownie nadal nazywając esencję JA jako świadomość)
Doszedłem kiedyś do pewnego wniosku:
Otóż nie ma czegoś takiego jak utrata świadomości.
Jest za to utrata pamięci o tym że było się świadomym tak jak często bywa z brakiem pamięci o snach.
Brak pamięci o wydarzeniach sennych nie świadczy o tym że ich nie ma. Jak wiemy każdy śni
lecz nie każdy pamięta sny. Podobnie jest z utratą świadomości. Często osoba której ciało zasypia uznaje
że traci świadomość do momentu kiedy nie rozpocznie się marzenie senne lub do momentu przebudzenia.
Z własnego doświadczenia wiem, że nie ma czegoś takiego jak utrata świadomości
lecz wyłącznie brak pamięci o wydarzeniach które miały miejsce kiedy przebywamy poza ciałem.
Prawdą jest to że moje doświadczenie jest spowodowane ciągłą praktyką utrzymania koncentracji
dla osiągnięcia upragnionego przez wszystkich oobe forumowiczów stanu.

Gdzieś z teorią podobną do mojej już się spotkałem. I chyba był to Bashar...
(po przeszukaniu Jutuba) :lol:
- taaak :DYouTube --> Bashar - Utrata Świadomości ?


Aaaaa... coś mi się przypmniało! :lol:

Sprawa stanu bez marzeń sennych. Głęboki sen lub faza non-rem. (tak to się chyba nazywa)

Jeżeli chcielibyśmy powiedzieć że są sny w których mamy świadomość i sny w których jej nie mamy to trzeba zwrócić uwagę na jedną zagadkową rzecz:
Otóż nasza świadomość jest jakby matrycą (z braku słowa użyłem matryca) dzięki której doświadczamy WSZYSTKIEGO.
To może troszkę zagmatwane ale spróbuję to wyjaśnić.
Bez doświadczającego(świadomości) nie może być doświadczenia. Tak więc każdy sen jest świadomym snem.
Problem tkwi w tym jakie mamy podejście w trakcie snu oraz co zapamiętamy po obudzeniu.

Ale chciałem powiedzieć o stanie bez marzeń sennych.
Dzięki czemu wiemy że istnieje stan gdzie nie ma marzeń sennych? Stan gdzie jakby przestajemy istnieć.
Otóż według mnie właśnie dzięki świadomości i byciu świadomym tego stanu. Sam stan bez marzeń sennych (pustki) jest według moich doświadczeń bardzo krótki ponieważ zaraz przechodzi się do innej rzeczywistości (za wielkie słowa) gdzie zapamiętanie doświadczeń stamtąd jest bardzo, bardzo ciężkie.

Inna rzeczywistość to za duże słowo, ale jakoś mi spasowało. ;)