Ćpanie a OBE


Dział ten jest poświęcony wszelkim "wspomagaczom" ułatwiającym osiagniecie stanu poza ciałem. Programy komputerowe, dźwięki, zioła i inne.

Moderator: Opiekunowie

ka

Avatar użytkownika

Opiekun

Posty: 304

Dołączył(a): Pn sie 24, 2009 4:12 pm

Pochwały: 6

Post Śr gru 05, 2012 7:36 pm

Ćpanie a OBE

Przeglądając większość forów na temat OBE i pracy ze snem można mieć wrażenie że bez ćpania to ani rusz, jak chcesz mieć OBE to leć do najbliższego dilera a potem loty bez granic.

Niestety rzeczywistość jest nieco bardziej okrutna i powiedzmy sobie to szczerze ćpanie nie ma nic wspólnego z OBE, albo inaczej jak ćpasz to nawet jeśli masz OBE to na dłuższą metę wszystko stracisz.

Pisząc ćpanie nie mam na myśli tylko dawanie w żyłę czy też używanie amfy, marihuana to też ćpanie.

Mój stosunek do marihuany , szałwii meksykańskiej, grzybków, haszyszu i tym podobnych specyfików kształtował się przez lata. Z neutralnego, przez pozytywny do skrajnie negatywnego.

Po latach widzę że wszyscy których znałem lata temu gdy zaczynaliśmy zabawę z OBE, którzy poszli drogą na skróty są obecnie w czarnej brudnej dupie.

Ćpanie jest dla ludzi i jeśli kogoś cieszy to jest to w porządku, skończmy jednak z okłamywaniem siebie samych i innych że ćpanie pomaga w OBE.

Ćpanie nie pomaga w OBE ćpanie szkodzi.
Avatar użytkownika

Posty: 127

Dołączył(a): Cz lut 28, 2008 10:14 pm

Lokalizacja: Piła

Post Pn gru 17, 2012 3:08 am

Re: Ćpanie a OBE

Etam :P ćpanie może pomóc. To bardzo łatwy sposób żeby poznać nową energię, żeby trochę wybić umysł z rutynowych stanów, zmienić perspektywę. Nie chodzi mi tu o regularne zażywanie bo kiedy raz doświadczymy danego stanu, umysł potrafi wykreować go ponownie sam.

Tak, znowu Bashar :D :
http://www.youtube.com/watch?v=JlhBf-bN2Z4
http://www.youtube.com/watch?v=7Clsi0HGSu0 (tak od 2 minuty)

No chyba że przez ćpanie masz na myśli częste zażywanie - to już inna para kaloszy.
Temet nosce.

ka

Avatar użytkownika

Opiekun

Posty: 304

Dołączył(a): Pn sie 24, 2009 4:12 pm

Pochwały: 6

Post Pn gru 17, 2012 12:54 pm

Re: Ćpanie a OBE

Nie znam ani jednej osoba która ćpa i potrafi coś więcej w poza niż odzyskać świadomość, za to znam kilka osób co umiały sporo, zaczęły ćpać i teraz już nic nie potrafią, pomijając już fakt jak sobie spieprzyli marihuaną fizyczne życie.


OBE to jeden ze sposobów pracy nad sobą.
Praca nad sobą wymaga systematyczności, samodyscypliny, silnej woli oraz szczerości ze samym sobą; ćpanie odbiera to wszystko.

Ktoś kto kilka lat pali staje się słaby, traci silną/wolną wolę, robi się skrajnie zimny(specyficzna odmiana egoizmu prezentowana przez ćpunów), traci też zdolność do mierzenia się z prawdą.

Największy problem jest w tym że to wychodzi dopiero po latach.
Avatar użytkownika

Opiekun

Posty: 297

Dołączył(a): N mar 15, 2009 7:30 pm

Lokalizacja: Kielce

Pochwały: 1

Post So gru 22, 2012 8:22 pm

Re: Ćpanie a OBE

Zgadzam się, że jakiekolwiek dragi mogą robić burdel w strefie energetycznej i wpływać negatywnie na późniejsze doświadczenia. Dragi powinny służyć do zburzenia naszych sztywnych poglądów, pokazania w łatwy i bezpośredni sposób, że istnieje coś "więcej". W skrócie są w stanie uelastycznić nas, jednak tylko w przypadku gdy stosujemy je rzadko i nie dla "odlotów". Gdy wkręcimy się i zaczniemy przyswajać kolejny system przekonań który dają psychodele czy inne narkotyki zaczynamy się od niego uzależniać tłumacząc i usprawiedliwiając, że to nam pomaga itd.

W skrócie moje zdanie na ten temat jest takie.
Owszem z głową, sporadycznie i jeśli coś mocniejszego to nie dla zabawy, najlepiej w towarzystwie szamana.
Regularnemu pompowaniu w siebie ćpanka mówię NIE.

Pozdrawiam :)

Posty: 7

Dołączył(a): Wt gru 03, 2013 10:33 pm

Post Śr gru 25, 2013 12:36 am

Re: Ćpanie a OBE

A temat dosyć ciekawy... ;)
Muszę powiedzieć, że sam zastanawiam się nad tą kwestią od dłuższego już czasu.
Zastanawiam się od którego momentu dobrze zacząć opisywać swoje przemyślenia, ale zacznę od jak najkrótszej drogi.
Mianowicie, gdy zacząłem interesować się sprawami, z którymi związane jest owe forum, byłem jak nieuformowane ciasto. Jakby tylko do mąki zacząć na wierzch lać wodę. Dopiero czas i praca zaczęła ( i wciąż to robi ) w jakikolwiek formować i tworzyć coś kształtnego. Potrzeba do tego doświadczeń.
Otóż wkroczyłem w psychodeliczny świat doświadczeń. Nie był to okres długi, jednak był niezmiernie intensywny, pozbawiony barier i granic. Okres nad którym nigdy nie istniała jakaś głębsza odpowiedź. Taka sztywna i jasno określona.
Teraz, jestem w trochę innym położeniu. Od dawna zamknąłem ten segregator doświadczeń.
Zastanawiam się... może inaczej. Roztrząsam sobie w myślach, bez większych konsekwencji własnie po tych moich doświadczeniach kwestię wpływu tych doświadczeń, substancji, emocji i energii na NAS.

Nigdy nie będę w 100% pewny, ponieważ nigdy nie można w tych sprawach być całkowicie pewnym. Nie istnieją tak gruntowne i pewne odpowiedzi, które utwierdzą nas i pokażą " co jest grane ". Możemy jedynie obserwować, wnioskować, snuć domysły i ewentualnie, gdy wyciągniemy z tych domysłów i własnych obserwacji jakieś sedno, obrócić to w czyn, który przyspieszy bądź zwolni nasz rozwój. Może też całkowicie zamknąć nasze dusze na jakikolwiek rozwój, ale to już temat na inne posiedzenie.
Kontynuując, moje zdanie jest bardzo podobne do powyższych postów.
Dużo zależy tutaj od jednostki, która podejmuje działanie eksperymentowania z tymi doświadczeniami. Są to tak mocne doświadczenia, do których często sami doprowadzamy bo " przecież znam samego siebie, wiem na ile mnie stać " , że poniekąd można uwierzyć w te przeżycia i przekierować całkowicie swoje systemy wartości i życiowych celów. Uwierzyć - dosłownie. Sam pamiętam to uczucie, gdy sądziłem, że " tam " jest mi lepiej, " tam " jestem tym właściwym bytem, jakim zawsze powinienem być. Poprzez pewne doświadczenia przenoszę się do świata idealnego dla mojej egzystencji.
Nie oceniam tego, czy to jest złe, czy nie. Nie wiem.
Wiem jednak, że są to tak mocne doświadczenia, że można popaść w błędny ich osąd.
Co myślę teraz? ( Ciągle odbiegam od głównego pytania - przepraszam ;)) )
Sądzę, że każda osoba, dla której celem bądź życiową energią jest Rozwój, jakkolwiek to nazwiemy, wie, że doświadczenia, że te przeżycia, środki jakie wybieramy by zmienić naszą percepcję są tylko półśrodkami, które są medalem z dwiema stronami.
Mam do tego pewne wyobrażenie, które powtarzam, gdy tylko mogę.
Otóż wyobraź sobie, że jesteś aktorem, od urodzenia. Nie w złym tego słowa znaczeniu. Urodziłeś się z rolą, poprzez życiowe doświadczenia umacniasz tą rolę, coraz lepiej ci wychodzi. Zdajesz sobie sprawę, że w tej roli jesteś najlepszy, że jest twoja, napisana dla ciebie i nikt inny nie będzie w stanie jej zagrać. To ty decydujesz co w tej roli ukażesz na scenie, jaką emocję przekażesz, jak to wypali i jaki będzie całokształt.
Załóżmy, że jutro masz występ, ot, normalne - przecież jesteś aktorem.
Nagle, przed samym występem decydujesz się na ( teraz przenosimy się do świata w którym istniejemy ) eksperyment z użyciem czegoś co dogłębnie zmieni twoją percepcję przez określony czas, gdy będziesz wciąż funkcjonował w swoim ciele, nastawionym na bodźce i zmysły .
Idziesz w kierunku sceny, nagle czujesz,że coś zaczyna się dziać. Nie dochodzisz do sceny, musisz usiąść. Nie chcesz, by ktokolwiek cię widział i oceniał, więc wybierasz skryte w ciemności miejsce wśród pustych miejsc publiczności. Siadasz na jednym z krzeseł i co widzisz? Ktoś gra na scenie?! Ale jak to ?! zastanawiasz się! Przecież to twoja rola. Każdą rolę jaką odegrałeś do tej pory pamiętasz, każda byłą budująca, każda coś wnosiła i pogłębiała twoje doświadczenie. Co w takim razie teraz?!

Dla mnie, to jakby właczenie na chwilę " trybu demo ". Jakbyś przez chwilę oglądał swoje życie pod innym kątem. Pod wieloma kątami. Nie uczestniczysz w tym, nie prowadzisz tak by była budowa, tylko siedzisz i oglądasz.
Sądzę, że to są półśrodki i gdy jesteś w życiowym etapie eksperymentowania z nimi, eksperymentowania ze swoja psychiką to tak naprawdę tkwisz w próżni. W neutralnym czasie. Wykształciłem sobie pogląd o tym, że ten czas gdy wkraczamy w te szybkie i intensywne eksperymenty nic nie wnosi. Nie jest dla nas w jakimkolwiek stopniu budujący.
Prosty przykład - gdy ćwiczysz fizycznie, następstwem tego i spełnieniem oczekiwań jest kondycja, jest sprawność fizyczna, jest przyrost masy - cokolwiek co sobie założyłeś by osiągnąć.
Gdy ćwiczysz medytację, chcesz osiągnąć spokój, cokolwiek co sobie założyłeś.
Ćwiczenia, samodyscyplina, pokonywanie własnych barier. Trening i osiągnięcie spełnienia.
To jest prawdziwa budowa, to jest prawdziwy rozwój, który bardzo łatwo można właśnie pomylić przez intensyfikację doznań, te krótkotrwałe i często mydlące nam oczy doświadczenia, eksperymenty.
Jednak są to tematy i sprawy tak trudne do opisania, że ciężko w jakikolwiek sposób tutaj się wypowiedzieć. Są to sprawy najbardziej intymne i prywatne. Każdy przypadek eksperymentowania jest inny, każda ma inną psychikę, inne pogląd oraz inny bagaż doświadczeń. Każdy jest inny i każdy odbierze w inny sposób tą swoją drogę, tak sądzę. Ja w swojej wypowiedzi tutaj kieruję się tylko i wyłącznie swoimi doświadczeniami i przemyśleniami, nie staram się w żaden sposób kogoś przekonywać.

Jest w tym całym zamieszaniu ta druga strona medalu, nad którą myślę od wielu miesięcy i staram się ją rozgryźć.
Mianowicie, eksperymenty te... - zauważcie, że nie używam słowa " ćpanie " bo to jest dalekie od tego co opisuję tutaj i chyba każdy kto przeczyta moją wypowiedź będzie potrafił rozróżnić różnicę między słowem eksperyment, a " ćpanie" są w pewnym stopniu pożyteczne.
W jakim stopniu i w jak mocnym stopniu dla nas, jeszcze tego nie rozgryzłem w pełni ani nawet mocno nie zbliżyłem się do tej kwestii, jestem w trakcie badania tego tematu, w stopniu niepraktycznym fizycznie.
Doświadczenia te, na które się decydujemy potrafią - tak jak wyżej , w poprzednich postach było powiedziane - wyrwać nas z okowów świata fizycznego, wyrwać z wieloletnich bram, ścian, między którymi się ciągle poruszamy.
Ja to widzę tak. Posiadasz szafę w której gromadzisz ubrania od wielu lat. Niektóre są już tak głęboko i zakurzone, zakryte nowymi ciuchami na wierzchu, że powoli nawet zapominasz że posiadasz te stare. Nie zdajesz sobie z nich sprawy, nie dostrzegasz ich, mimo, że wciąż są twoje. Postanowiłeś na krótki czas poeksperymentować. Wywracasz wtedy całkowicie swoją szafę, do góry nogami. Wywalasz wszystko z niej, zapominasz o wszelkich ścianach w szafie, o wieszakach i porządku. Jeden wielki bałagan, ale wtedy stoisz przed tą kupą wymiętolonych, różnych ciuchów, przed tą kupą ubrań które leżą u twoich stóp. Wtedy widzisz, dostrzegasz każdy kawałek, każdy kolor, każde dawno zapomniane ubranie. Wracają emocje związane z używaniem tych ciuchów, wracają wspomnienia, wracasz ty do swojego ja.
Wtedy, po tym co widziałeś i poczułeś, siadasz na spokojnie ( tak, teraz jest zejście i czas przemyśleń :D ) i zaczynasz układać te ciuchy do tej szafy, z powrotem, na nowo. Porządek.
To właśnie stworzenie w sobie, w swoich emocjach, w swojej głowie totalnego bałaganu na krótką chwilę, by móc zobaczyć wszystko od nowa, wszystko co posiadasz, o czym zapomniałeś a o czym nie i na nowo sobie to poukładać.
To według mnie jest pozytywną stroną tego. Wyrwanie się z wszelkich łańcuchów i poukładanie w głowie na nowo tych klocków.
Między tym wszystkim jednak panują przeogromne zależności i wypływ. Często jest tak, że decydujemy się na mieszanie w swojej głowie, jednak nie jesteśmy kompletnie do tego przygotowani. To jakbyśmy wiedzieli, że "wyruszymy na małą wyprawę" tylko nie wiemy dokładnie gdzie i po co. Myślimy wtedy: o taak, pewnie wyruszę do lasu, do lasu swojej świadomości, przyda mi się wtedy dobra latarka, żebym widział drogę którą mam isć. Tak, wezmę tą latarkę, jest mocna, NA PEWNO sobie z nią poradzę, nie ma problemu.
Wtedy zaczynamy podróż. Okazuje się już na starcie, że żaden las nie istnieje. Że ta wybrana latarka w ogóle się nie przyda. Okazuje się, że trafiliśmy na jakieś bagna i przydałyby się kalosze czy cokolwiek, żeby udało się przez to przejść. Wtedy odbywamy walkę z samym sobą, swoistą podróż.

Moje eksperymenty na moje oko w 70% były bad tripami. Jednak wciąż do nich lgnąłem, wciąż pragnąłem doświadczyć i zobaczyć. Przez to, że były tymi bad tripami zdałem sobie sprawę co we mnie tkwi, co mam w głowie, czy posiadam jakikolwiek system wartości, czy doceniam i dzielę się czymkolwiek, czy ranię bądź jestem raniony i czy w ogóle moja egzystencja jest prawidłową, w tym materialnym świecie. Oczywiście nie zawsze roztrząsałem te sprawy. Często doświadczenie było tak mocne, że nie istniały żadne światy fizyczne, żadne pytania i odpowiedzi, żadne emocje bądź uczucia, żadne wizje lub słowa. Zostawałem " napisany na nowo ". Sądzę, że nie byłbym teraz tym kim jestem, gdybym tego wszystkiego nie przeżył i to jest ta pozytywna strona.
Czego się nauczyłem? By nie wracać do tego co było, by isć do przodu. By umieć patrzeć na to co doświadczamy, umieć zaobserwować. Być obserwatorem i widzieć to, co buduje naszą drogę do przodu. Nie możemy robić pętli i wracać do tego co było. To też na inną historię.

Teraz meritum ;))
Jak się mają eksperymenty z własną psychiką poprzez różnego rodzaju substancje do stanów takich jak OBE, Świadome Śnienie bądź głębokie medytacje i praca nad swoją duszą, psychiką?
Sądzę, że nie ma żadnej opcji na rozwój gdy jesteśmy na etapie zażywania substancji. Rozwalamy sobie na krótką chwilę psychikę oraz nasz byt ( na poziomie energetycznym - doświadczenia z LSD ) i w żaden sposób nie wpływa to na otwarcie drzwi, które prowadzą do doświadczeń typu OBE. By cokolwiek osiągnąć potrzeba samozaparcia, samodyscypliny, porzucenia wszystkiego co blokuje naszą drogę, wyzbycia się pokus i to jest własnie ta sfera ciężkiej pracy, która z czasem przynosi rezultaty. Woda od razu nie wydrąży skały. "Wrzucasz coś" i widzisz wydrążony kanał w skale, przez strumień wody, który wydrążył się dosłownie w 15 minut. Patrzysz, dotykasz, jesteś pewny. PEWNY. Opierasz się na swoich zmysłach. Przekonujesz się poprzez swoje zmysły. Wtedy schodzisz z " bani " i widzisz, że jednak się myliłeś. Myślisz :Kurcze, ale przecież ja widziałem ten wydrążony kanał, jak to możliwe ? No tak... gdy wrzucę jestem w tym właściwym świecie, w tym w którym zawsze powinienem być. Wrzucę jeszcze raz i znowu będę rozwinięty ;))
Jednak woda wydrąży ten kanał, z czasem. Po długiej walce i po długim czasie. Jednak gdy to się stanie, ten kanał będzie wieczny. Będzie zmianą, stałą, stabilną, będzie częścią istnienia, nie projekcją.
Jeśli chcesz coś osiągnąć - to tylko ciężką pracą nad samym sobą. Pójście na łatwiznę to półśrodki. Nie rozwijają w żaden sposób. Nie na darmo jesteśmy w ciałach, które mają zmysły i blokady w głowie, byśmy nie ześwirowali w tej burzy doświadczeń zmysłowych. W tych ciałach. Nagle eksperymentujemy i nasze ciała, wraz ze zmysłami zostają wrzucone do innych wymiarów... to jest błędne. To nie jest właściwy " byt", właściwe miejsce. Doświadcz raz świadomego snu bądź OBE, dzięki swojej własnej pracy, po długim czasie i wielu nużących próbach, a zobaczysz o czym mówię.
Są przestrzenie i sfery, w których tak jak tutaj w fizycznym ciele istniejemy i jesteśmy do nich dostrojeni. Nie można ich mieszać będąc w nieprzystosowanej do bycia w danej sferze. Takie mam zdanie.
Tak jak mówię, tematy są ciężkie i ciężko ubrać to w słowa.
Jestem pewny, że gdybym trochę przystymulował swój organizm i mózg, wypowiedziałbym się czyściej, klarowaniej, mniej chaotycznie i myślałbym, że naprawdę mówię perfekcyjnie ;) Czy jednak to jest prawdą?
Takie jest moje zdanie na ten temat, które wciąż buduję.
Pozdrawiam i jednoczesnie, korzystając z okazji życzę Wesołych Świąt spędzonych w rodzinnym gronie oraz Szczęśliwego Nowego Roku. Aby był jeszcze bardziej obfity w doświadczenia ;)

B

ka

Avatar użytkownika

Opiekun

Posty: 304

Dołączył(a): Pn sie 24, 2009 4:12 pm

Pochwały: 6

Post Cz gru 26, 2013 11:45 am

Re: Ćpanie a OBE

Chyba właśnie stworzyłeś najdłuższy post na tym forum :)

Niezależnie jednak od tego ile słów użyjesz i ile barwnika sobie tam dodasz ćpanie jest zawsze tylko ćpaniem, niczym więcej i nie ma nic wspólnego z rozwojem wewnętrznym.

Jeśli jednak ktoś nadal w to nie wierzy to polecam odwiedzić losowo wybrany szpital psychiatryczny, w każdym takim szpitalu odnaleźć można ludzi którzy "rozwijali się duchowo" przy pomocy "wspomagaczy".

Wizyta w szpitalu psychiatrycznym i rozmowa z ludźmi o "poszerzonej świadomości" być może nie jest tak przyjemna jak ćpanie, ale w przeciwieństwie do ćpania naprawdę poszerza świadomość ;)

Posty: 270

Dołączył(a): N lut 24, 2008 9:21 am

Post Cz gru 26, 2013 2:40 pm

Re: Ćpanie a OBE

Powell też pisał o tym jak narkotyki niszczą ciało astralne i przechowywane w nim doświadczenia. Nie warto ryzykować.

Posty: 7

Dołączył(a): Wt gru 03, 2013 10:33 pm

Post Pt gru 27, 2013 9:39 am

Re: Ćpanie a OBE

Właśnie. Cały czas gdy o tym myśle mam w głowie takie słowa, ze to tylko niszczy a w niczym nie pomaga. Nawet tak przyjemne doświadczenia z np grzybami... Wszystko jest odwrotnoscia rozwoju i zaburzeniami naszej wewnętrznej równowagi .
Cieszę sie ze są odpowiedzi w rym temacie :) znaczy ze forum funkcjonuje.

Posty: 7

Dołączył(a): Wt gru 03, 2013 10:33 pm

Post Wt gru 31, 2013 12:22 am

Re: Ćpanie a OBE

Myślę, że trochę odbiegamy od tematu, bo poruszamy kwestię wpływu substancji psychodelicznych na rozwój wewnętrzny. To chyba trochę nijak się ma do ogólniku " ćpania a obe " . Jednak odpowiedź na tytuł tematu jest tak prosta, że można zawrzeć ją w jednym zdaniu. Jest oczywistym, że ćpanie rujnuje rozwój a co za tym idzie nie jest żadnym rozwiązaniem by uzyskać świadomie obe.
Jednak ćpanie ćpaniem, a czym w takim wypadku są substancje psychodeliczne bądź inne substancje przyjmowane przez nas świadomie lub nieświadomie ? Czy kofeina, substancje zawarte w herbacie lub czekoladzie, lub porzeczkach/grejpfrucie, żółtym serze, czy tych substancji tez powinniśmy się strzec ? Jak więc nie dopuszczać do siebie substancji, które mogą blokować nasz rozwój, nasze techniki osiągania obe, lub przedłużyć cały proces w czasie. Jak uniknąć fluoru w wodzie z kranu lub paście do żebów.
Tym tokiem myślenia dochodzimy do kwestii, która podburza całe wysiłki o sprostanie pytaniu " Rozwój z substancjami " .
Moje sedno tego posta :
Jeśli grzyby oraz wszelkie inne substancje powodujące w nas doświadczenia są nierozwojowe, jak się ma do tego np substancja tak banalna jak Waleriana?
wspomagacze-oobe-f49/substancje-i-okolicznosci-wspomagajace-snienie-t366.html

Czy w takim wypadku powinniśmy się orientować jak najbardziej w temacie i unikać WSZELKICH poznanych przez nas substancji, w tym waleriany bądź melisy, jeśli dowiemy się, że działa na nasz organizm w jakiś określony sposób?
Czy są może substancje, które mają określone " kierunki " dla naszego rozwoju ?
Czy jedne substancje w ogóle nie wpływają na nas, kolejne są pozytywnymi akceleratorami rozwoju i technik jakie próbujemy osiągnąć a jeszcze inne są mydleniem nam oczu ?
Ciągle używam słowa rozwój. Dla jasności, wyjaśnię, że dla mnie oznacza to walkę z samym sobą, ze swoimi nawykami, z przyzwyczajeniami. Pokonywanie własnych barier dla osiągnięcia pewnych efektów. Sądzę, że do osiągnięcia pewnego stałego efektu i stabilnego potrzebne są 2 składniki, związane jednym nawiasem. 1.Czas + 2.Ćwiczenie a nawiasem jest regularność i dyscyplina.
Zastanawiam się nad tymi kwestiami.
Z góry dzięki za odpowiedzi i życze udanego Sylwestra

B

ka

Avatar użytkownika

Opiekun

Posty: 304

Dołączył(a): Pn sie 24, 2009 4:12 pm

Pochwały: 6

Post Wt gru 31, 2013 1:05 pm

Re: Ćpanie a OBE

Nie ma tutaj czego roztrząsać, unikaj narkotyków i tego co uzależnia, lub szkodzi, to wszystko, zdrowy rozsądek tu wystarcza.

Temat wydaje się oczywisty, powstał tylko aby był przeciwwagą dla powszechnej obecnie w sieci opinii, jakim to ćpanie jest dla rozwoju człowieka dobrem.

Oczywiście zwolennicy ćpania zawsze będą podjeżdżać, że kawa i herbata też uzależniają, że skoro melisa to nie narkotyk, to może marysia też nie? bo przecież obie te roślinki to ziółka i obie są zielone.
Jednak jeszcze nie spotkałem osoby która skończyła w psychiatryku poprzez nadużywanie herbaty, lub też z nadmiaru czekolady, czy grejpfrutów. Nie spotkałem też jeszcze nikogo kto przesrał sobie życie poprzez regularne zajadanie się żółtym serem.

Jeszcze raz powtórzę myśl przewodnią, jeśli ktoś lubi ćpać, to nich sobie ćpa, ćpanie jest dla ludzi, tylko niech nie pierdoli że ma to coś wspólnego z rozwojem wewnętrznym. To wszystko.

Posty: 7

Dołączył(a): Wt gru 03, 2013 10:33 pm

Post Wt gru 31, 2013 6:59 pm

Re: Ćpanie a OBE

No, pewnie masz rację.
Przyznaję sam, że trochę za głęboko kopię w tym temacie i doszukuję się sam nie wiem czego.
Jednak jeśli nie " ćpam ", a kiedyś miałem wiele doświadczeń dzięki substancjom i wszelkie te wspomagacze i akceleratory odstawiłem i nie mam zamiaru/nie chcę ich używać, jak się do tego ma np waleriana ;P?
Czy jeśli teraz brałbym walerianę powiedzmy raz w tygodni w określone dni by osiągnąć jakieś jej działanie na sobie, to czy to też nie jest ćpanie ?
W sumie, sam sobie zaprzeczam, bo chyba znam na to odpowiedź.
Nie ma czegoś takiego jak rozwój i staranie się czegoś osiągnąć korzystając z zewnętrznych substancji.
Pozdrawiam Cię @ka i życzę udanego Sylwestra, niech zbliżający się rok 2014 będzie jeszcze obfitszy w doświadczenia i świadomość.
B

Posty: 270

Dołączył(a): N lut 24, 2008 9:21 am

Post Śr sty 01, 2014 9:00 pm

Re: Ćpanie a OBE


Powrót do Wspomagacze OOBE

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


cron


Śnienie - rozwój - warsztaty

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by ST Software for PTF.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
phpBB SEO