Ostatnia wizyta: Czw Sie 27, 2009 1:02 pm Obecny czas: Czw Sie 27, 2009 1:02 pm

Wszystkie czasy w strefie UTC




 [ 5 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
 Temat postu: Nowy „początek” – mały sukces, pierwszy krok - dużo radości
PostWysłany: Sob Cze 13, 2009 3:02 pm 
Od razu nadmienię, że dziś był to mój 3ci poranek metodą 4+1 po długiej kilkuletniej przerwie. Muszę przyznać, że jest to powrót do Eksterioryzacji jak do starego przyjaciela. Niby minęło 6 lat ale ponownie czujemy te same uczucia jakbyśmy widzieli się wczoraj.
Dwie poprzednie próby metodą 4+1 nieudane ale za to dziś - SUKCES! :DWięc opiszę jak to było .
Położyłem się spać bez żadnych wspomagaczy . Poprzedniego dnia zażyłem „Kalms na noc” próbnie, gdyż zawiera walerianę – próba nieudana gdyż po prawie standardowej dawce 5 tabletek (standardowo 2-4) zasnąłem jak zabity, a próby obudzenia się o 4 lub 5 nad ranem spełzły na wyłączeniu budzika. Zresztą z wielkim trudem wstałem o godzinie 7.30 gdyż czas do pracy naglił. Sen był bardzo głęboki – wyspałem się – ale o wszelakich snach czy doznaniach nie było mowy. Przebudzałem się prawie do przedpołudnia gdy wypiłem kawę (niestety nie mogłem wcześniej). Kolejny raz zastosuję czystą walerianę w kroplach - wyciąg na nalewce.
Wracając do dzisiejszego ranka, położyłem się poprzedniej nocy około godziny 12.30 czyli niejako dla mnie standardowo. Zlekceważyłem dzwonki o 5, 6 ale o godzinie 7.30 zapukał listonosz – Z Yarba Mate BTW ;)– zbieg okoliczności, ale ciekawy. To jest moja pierwsza w życiu Yarba po impulsie jaki doznałem czytając forum i Darka, zakupiłem sobie zestawik.
Po powstaniu poczułem, iż czuje się w miarę rozbudzony więc dlaczego by nie spróbować teraz?
Tak też zrobiłem. Po około 15 minutach położyłem się w pozycji pół leżącej na plecach z głowa w prawo aby nie zasnąć. Rozluźnienie ciała i powtarzane w myślach prośby i afirmację: „Pomóżcie mi moi przyjaciele – chcę wyjść z ciała – pragnę tego – pomóżcie proszę”. Wpatrywałem się w czerń przed oczami ale żadne hipnagogi się nie pojawiały raczej parę razy fantazje senne – jak gdyby samo napływające myśli, sen na jawie – bardziej to słyszę niż widzę – może jestem słuchowcem? Może to są te słynne hipnagogi? Jak zwał tak zwał. Odganiałem delikatnie te „sny” powtarzając afirmacje „jestem świadomy” i odpływałem zarazem. Postanowiłem przewrócić się na lewy bok (cóż tak wybrałem), chwilę odpłynąłem ale odzyskałem świadomość gdy się ZACZĘŁO. Nie czułem wibracji chyba albo były bardzo delikatne, subtelnego pisku z przeskokiem tonu podczas odrywania też nie, jak wielokrotnie miewałem wcześniej ale wiedziałem, że się DZIEJE! :)
Radość, radość, RADOŚĆ ale wiedziałem, żeby się nie podniecać za bardzo i spokojnie obserwować. Naglę delikatna myśl – postanowienie powstania i ku mojemu zaskoczeniu poszło jak po maśle, zero zgrzytu, Bardzo miłe uczucie lekkości. Podpłynąłem do biurka – tak dosłownie podpłynąłem, przesunąłem się sam nie wiem jak to nazwać i wiedziałem, że stoję przed biurkiem w moim pokoju – czułem - nie widziałem. Postanowiłem otworzyć oczy – udało się ale widziałem jak gdyby wszystko przez coś w rodzaju okrągłego pryzmatu, lunetę i jak gdyby przez kliszę – bardzo kiepska widoczność - niestety. Próba wpatrzenia się, dostrojenia i po sekundzie dosłownie czuje, że wracam. Powrót wbrew pozorom okazał się bardzo przyjemny. Poczułem delikatne szarpnięcie i płynny, stanowczy, z przeciążeniem ala kolejka górska powrót do ciała. Czułem jak gdyby byłbym powiązany z ciałem sznurem a on się zaczął zwijać lub kurczyć. Lądowanie bardzo delikatne. Leżę i staram się nie otwierać oczu, wczuć w pozycję w której leżałem na boku z lekko podkurczonymi nogami . Staram się ponownie dostroić, czuje wibracje ale niestety nagle mnie coś rozprasza. Wydaje mi się, że usłyszałem nurkujący samolot, który pech chciał właśnie lądował – niestety takie są uroki życia w miejscu, w którym mieszkam raz na jakiś czas nad naszym domem latają – lądują samoloty na pobliskim lotnisku Heathrow (Londyn) – nie jest to bardzo głośne ale słyszalne. Nie udało mi się ponownie dostroić albo leżałem dość krótko, choć na pewno bez ruchu ale jednak te samoloty – słyszę to cholerstwo i zabrakło mi cierpliwości, bo chyba nic z tego. Otwarłem oczy, jestem rozbudzony, wszystko pamiętam :Dwiem, że się stało, :Dczuje radość ze ZWYCIĘSTWA :D– nie walki ale potyczki.
Będę musiał jakoś rozwiązać problem z samolotami – nie wiem może słuchawki z OBE dźwiękiem? Proszę o sugestie i z góry dziękuje za wszelkie porady i komentarze.
Postaram się wryć sobie tą chwilę w pamięć gdyż była bardzo pozytywna, dlatego też postanowiłem to jak najdokładniej opisać dla siebie i dla Was jeżeli, ktoś będzie miał ochotę to poczytać. A może zainspiruję właśnie Ciebie albo właśnie dałem jakieś wskazówki Tobie? Byłbym bardzo szczęśliwy. Bardzo dobrze zapamiętałem powrót więc może była to lekcja powrotu do ciała? Na pewno wspaniałe doświadczenie.
Czuję, że jest to dobre – WSZYSTKO!

Pozdrawiam Was Podróżnicy


Góra
  
 
 Temat postu: Re: Nowy „początek” – mały sukces, pierwszy krok - dużo radości
PostWysłany: Sob Cze 13, 2009 4:47 pm 
Offline
Opiekun
Awatar użytkownika

Dołączenie: Wto Mar 25, 2008 8:43 pm
Posty: 350
Miejscowość: Łódź
Cieszymy się z tobą!
Pierwsze loty rzadko bywają długie i spektakularne, ale za to satysfakcja jest ogromna ;)

BTW - Jaką Yerbę zamówiłeś? Od siebie też mogę polecić kilka gatunków :)

_________________
"Pozytywne działanie nie może ulec zniszczeniu, podczas gdy negatywność nieuchronnie niszczy sama siebie." - Budda Siakjamuni
"Musimy nauczyć się żyć razem jak bracia, jeśli nie chcemy zginąć razem jak szaleńcy."
- Martin Luther King


Góra
 Profil E-mail  
 
 Temat postu: Re: Nowy „początek” – mały sukces, pierwszy krok - dużo radości
PostWysłany: Sob Cze 13, 2009 5:20 pm 
Werewolf napisał(a):
Cieszymy się z tobą!
Pierwsze loty rzadko bywają długie i spektakularne, ale za to satysfakcja jest ogromna ;)

BTW - Jaką Yerbę zamówiłeś? Od siebie też mogę polecić kilka gatunków :)

Zamówiłem, otrymałem i spróbowałem: Taragui Naranja (pomarańcza), Limon (cytryna).
Muszę przyznać, że jest troszkę inaczej niż czytałem. Zrobiłem wywar w sposób tradycyjny - zobaczyłem parę filmików i przepisów generalnie wszystkie podobnie, ale jestem trochę zaskoczony efektem. Prawda, że wchodziło łagodniej niż kawa ale poszło mi trochę za mocno. Czułem niemiły efekt ekscytacji i rozdrażnienia coś jak zbyt mocna kawa tylko przy kawie czasem miewałem nawet schizy krótkotrwałe a raz nawet wpadłem w panikę.
Możliwe, że to ze względu na to, iż mam tendencje do napadów paniki? Bardzo rzadko ale zdarzają mi się. A może dlatego, iż zostałem wyprowadzony z równowagi - małe spięcie z kobietą.


Góra
  
 
 Temat postu: Re: Nowy „początek” – mały sukces, pierwszy krok - dużo radości
PostWysłany: Sob Cze 13, 2009 6:19 pm 
Offline
Opiekun
Awatar użytkownika

Dołączenie: Wto Mar 25, 2008 8:43 pm
Posty: 350
Miejscowość: Łódź
Cytuj:
Zamówiłem, otrymałem i spróbowałem: Taragui Naranja (pomarańcza), Limon (cytryna).
Muszę przyznać, że jest troszkę inaczej niż czytałem. Zrobiłem wywar w sposób tradycyjny - zobaczyłem parę filmików i przepisów generalnie wszystkie podobnie, ale jestem trochę zaskoczony efektem. Prawda, że wchodziło łagodniej niż kawa ale poszło mi trochę za mocno. Czułem niemiły efekt ekscytacji i rozdrażnienia coś jak zbyt mocna kawa tylko przy kawie czasem miewałem nawet schizy krótkotrwałe a raz nawet wpadłem w panikę.
Możliwe, że to ze względu na to, iż mam tendencje do napadów paniki? Bardzo rzadko ale zdarzają mi się. A może dlatego, iż zostałem wyprowadzony z równowagi - małe spięcie z kobietą.


Polecam CBSe Los Andes - świetnie smakuje i działa. Mnie Yerba wycisza, oczyszcza umysł, rzadziej energetyzuje... Także nie wiem skąd taka reakcja, ale to raczej nie od Yerby ;)Może też pomóc w pogłębianiu świadomości, a w efekcie, w OOBE :)

_________________
"Pozytywne działanie nie może ulec zniszczeniu, podczas gdy negatywność nieuchronnie niszczy sama siebie." - Budda Siakjamuni
"Musimy nauczyć się żyć razem jak bracia, jeśli nie chcemy zginąć razem jak szaleńcy."
- Martin Luther King


Góra
 Profil E-mail  
 
 Temat postu: Re: Nowy „początek” – mały sukces, pierwszy krok - dużo radości
PostWysłany: Pon Cze 15, 2009 12:49 pm 
Werewolf napisał(a):
Cytuj:
Zamówiłem, otrymałem i spróbowałem: Taragui Naranja (pomarańcza), Limon (cytryna).
Muszę przyznać, że jest troszkę inaczej niż czytałem. Zrobiłem wywar w sposób tradycyjny - zobaczyłem parę filmików i przepisów generalnie wszystkie podobnie, ale jestem trochę zaskoczony efektem. Prawda, że wchodziło łagodniej niż kawa ale poszło mi trochę za mocno. Czułem niemiły efekt ekscytacji i rozdrażnienia coś jak zbyt mocna kawa tylko przy kawie czasem miewałem nawet schizy krótkotrwałe a raz nawet wpadłem w panikę.
Możliwe, że to ze względu na to, iż mam tendencje do napadów paniki? Bardzo rzadko ale zdarzają mi się. A może dlatego, iż zostałem wyprowadzony z równowagi - małe spięcie z kobietą.


Polecam CBSe Los Andes - świetnie smakuje i działa. Mnie Yerba wycisza, oczyszcza umysł, rzadziej energetyzuje... Także nie wiem skąd taka reakcja, ale to raczej nie od Yerby ;)Może też pomóc w pogłębianiu świadomości, a w efekcie, w OOBE :)

zakupiłem polecaną przez Ciebie Yerbe, ostatnio jestem taki YesMan ;)
działam pod wpływem impulsu.
Przeanalizowałem sprawę i poczytałem. Jestem po prostu bardzo "wrażliwy" na tego typu rzeczy jak kofeina a zrobiłem esencję z ponad 3/4 Yerby w dość dużym kubku. Dziś piję z tykwy, mając jedynie 1/2 ziół - yerba bardziej mi smakuje i lepiej na mnie działa, nie doprowadza do nadmiernej ekscytacji z trzaskawką wiec jest OK. Po 3cim dniu czuje, ze chyba załapałem tego bakcyla Yerby :mrgreen:


Góra
  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
 [ 5 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 0 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
phpBB SEO